ROK 1996

26 stycznia 1996 r.
Kościół Chrystusa Króla w Warszawie.

Ksiądz proboszcz Eugeniusz Raciborski wspaniały, szlachetny, prawy człowiek, który zawsze przyjmował nasze zaproszenia do „Wieczernika", okazał mi dużo serca i zaufania. Każdego darzył wielkim szacunkiem (już nie żyje).

Bardzo przeżywałam tę Mszę świętą, po raz pierwszy tuż przy ołtarzu, przy Jezusie stałam ja - wielka grzesznica, której Bóg skreślił dług. Mogłam patrzeć z niewielkiej odległości na ręce kapłana, który trzymał Najdroższe Ciało mojego Pana. Tuż po przyjęciu Pana Jezusa do serca dziękowałam za tak wielkie wyróżnienie, jakie mi ofiarował w swojej hojności. Przepraszałam, że nie jestem godną stać na tym świętym miejscu, na którym stoi sam Zbawiciel. Po raz pierwszy w głębi duszy usłyszałam głos: cicho. Poczułam, że Ktoś kładzie na moich ustach palec. Zrozumiałam, że mam umilknąć. Ten jeden wyraz cicho, był wypowiedziany tak bardzo czule i tak bardzo ciepło. Poczułam się jak malutkie dziecko, bardzo bezpieczne w ramionach matki czy ojca. Choć głos był męski, więc w ramionach ojca. I dalej: Jesteś tu, bo Ja tak chcę. Kochaj Mnie. To wszystko.

Nie bardzo wiedziałam, co się ze mną dzieje. Czułam w sobie pokój i szczęście, choć nic z tego nie rozumiałam. W tym czasie nie miałam najmniejszego rozeznania na temat charyzmatów, darów. Nikt mi o tym nie wspominał, a Pisma Świętego też jeszcze nie znałam. Sądziłam, że po tak strasznych przejściach doznaję jakiegoś wstrząsu, że chyba będzie trzeba udać się do psychiatry, ale mój umysł był tak bardzo jasny, a wnętrze spokojne.

Zapisałam te zdania na kartce, by ich nigdy nie zapomnieć. Wiem, że były skierowane tylko do mnie i jakże cenne. Po Mszy świętej cała nasza grupa modlitewna udała się na wspólne spotkanie przy herbacie i słodkościach. Ja trzymałam tę swoją karteczkę w torebce i tak bardzo trudno było mi przejść do rozmów w grupie. Moja dusza wyrywała się, jakby poza to otoczenie, gdzieś w nieznanym mi kierunku, a w sercu była wielka radość i pokój.

Ten czas „niewiedzy" mojej trwał dość długo. Dociekałam, sprawdzałam, nie dowierzałam. Pan Jezus zarówno sam, jak i przez osoby duchowne przekonał mnie - ile Mu zawdzięczam. Myślę, że nie zrozumiem do końca, jak wielkie jest miłosierdzie Boże. Nie jestem w stanie tego objąć ani sercem, ani rozumem w całej swojej nicości, jako grzesznik jeden z wielu, a może ten największy spośród was.

Styczeń 1996 r.

Jezus:
-Powiedz siostrze Celinie, że ją kocham, że jest miła memu Sercu, że myślę o niej i opiekuję się nią, ale to co mówię do ciebie ma większą wartość tylko dla ciebie. Takie jest na razie moje życzenie.

Anna:
- Panie Jezu, jeśli to nie Ty, jeśli to nie Twój głos, to czyj głos słyszę, czyżbym sama z sobą rozmawiała, nie bardzo to wszystko mogę ogarnąć swym rozumem, a może to choroba samotności, odrzucenia? Jeżeli jednak to jest tak wielki dar, którego jeszcze pojąć nie mogę, to lękam się, naprawdę lękam się, by ten dar nie obrócił się Panie przeciwko Tobie, bym w pychę nie obrosła, bym Cię czasami nie obraziła swoim „ego". Może to wszystko jest moją wyobraźnią. Proszę dopomóż mi, nie znam nikogo z ludzi, kto by mi to wszystko uporządkował, przecież Ty Panie zawsze słyszysz wołanie człowieka. Pomóż mi, bo sama w tej niepewności pogubię się.

Jezus:
- Moc moja i miłość twoja łączy nas w tej rozmowie. Ufaj i przyjmuj każde cierpienie. Twoje cierpienie jest Mi potrzebne, a będziesz jeszcze cierpieć. Za tego, o którego prosisz, przyjdzie jeszcze czas.

29 stycznia 1996 r.

Anna:
- Panie, jesteś Królem Wszechświata, Bogiem, jesteś Wielki a Twe oczy pełne pokory, dobra, przepojone miłością i wyrozumiałością dla każdego człowieka.

Jezus:
- Masz złe wyobrażenie o człowieku. Ty widzisz tak; że jak człowiek zasiada na wysokim tronie, to jest pełen pychy i pycha nim rządzi. Ty dziecko masz obraz złego człowieka, ale Ja ci dopomogę ten obraz zmienić.

Anna:
- Panie Jezu ciągle dręczy mnie to zjawisko, ta zmiana w moim życiu. Jest mi trudno zrozumieć, jak to jest możliwe, że Ty Syn Boży mówisz do tak wielkiego grzesznika jakim jestem i że ja wyraźnie „słyszę" Twoje słowa, Twój ton głosu, ciepło. To wszystko dzieje się bez mojego udziału, mój umysł jakby w tym czasie nie pracował, ale był poddany wyższemu działaniu.

Jezus:
- Mówię do ciebie przez ciebie.

Anna:
- Tak, jak do innych ludzi przeze mnie?

Jezus:
- Tak.

Anna:
- Siostra Celina poradziła mi, żebym spisywała tę rozmowę, gdyż zapominam jej treść. Pamiętam tylko niektóre zdania. Ogólnie.

Jezus:
- Jeśli chcesz, to możesz pisać, ale lepiej, żebyśmy patrzyli sobie w oczy.

Anna:
- Dlaczego Panie wyraźniej słyszę Twój głos, jak patrzę na Twój wizerunek?

Jezus:
- To jest wizerunek, który już dawno upodobałaś sobie w kościele przy wyjściu.

Anna:
- Siostra Celina mówi, że jeśli Ty do mnie mówisz, to powinnam Cię słyszeć w każdej chwili, a tak nie jest.

Jezus:
- Każdemu daję tyle, ile uniesie, ty możesz tylko tyle.

l lutego 1996 r.

Jezus:
- To mówi twój Nauczyciel, twój Mistrz. Weź pióro i pisz: jutro pójdziesz do kościoła i będziesz prosić mego Ojca o poradę, wskazówkę do dalszego postępowania wobec Pawła, Magdy i dziecka nowonarodzonego. Proś o światło Ducha Świętego, by Bóg wskazał ci jasną drogę rozeznania, by mój Ojciec dopomógł ci iść za światłem Ducha swego. Proś o pomoc, bo jesteś bardzo słaba i sama nie rozeznasz w tej sprawie. Chcę ci pomagać, tylko zwracaj się do Mnie moje dziecko, o tę pomoc proś, nie bój się. Nie jesteś sama, oni cię opuścili, ale Ja nigdy cię nie opuszczę. Zbieraj te łaski, które daję ci i ufaj Mi. Denerwuje Mnie twoja niewiara.

Ja sobie sama nie dowierzam, trudno mi uwierzyć, że to Jezus do mnie mówi. Wydaje mi się, że to aż tak bardzo działa moja wyobraźnia.

Anna:
- Panie, to Ty również denerwujesz się tak jak my ludzie? Cisza ...

Światło Ducha Świętego. Scena - Pan Jezus w świątyni - Nie czyńcie z domu Ojca mego targowiska.

11 lutego 1996 r. - Niedziela

Jezus:
- Jesteś uparta. Powiedziałem ci już, że to Ja - Jezus z tobą rozmawiam, ale ty nadal nie wierzysz. Chyba jednak bardziej sama sobie wierzysz niż Mnie. Otóż moje dziecko, boli cię moje określenie, które użyłem wobec ciebie: „jesteś niezrównoważona psychicznie".

Rozmyślałam o tym, sądziłam, że Pan Jezus nie mógłby w ten sposób mnie nazwać. Analizowałam, czy to nie zły duch kpi sobie ze mnie.

Jezus:
- Mówiąc to miałem na myśli twoje niedojrzałe postępowanie wobec najbliższych i innych ludzi, których stawiam na twojej drodze. Co to oznacza? Otóż, jeśli ktoś do ciebie mówi, ty zrażasz się szybko, brak ci cierpliwości, miłości by do końca go wysłuchać, a sama w ten zaś sposób reagujesz złością do innych. Kochaj każdego w każdej sytuacji, a nie tylko, jak wszystko wygląda pięknie i tobie odpowiada. To jest trudne, a Ja tego właśnie po tobie oczekuję.

Bądź cierpliwa, więcej się uśmiechaj. Ludzie nie lubią, gdy walczysz ostrą bronią. Nie atakuj. Bądź pełna miłości. Cierpienie nie oznacza smutku. To dla ciebie wielka radość, jaką mogę ci dać. A daję ci wiele moje dziecko, ty sama już to rozumiesz, że więcej otrzymujesz niż dajesz ...

Uśmiechnęłam się.

Jezus:
- Dziękuję ci. (Cisza ...). Jutro pójdziesz do kościoła i poprosisz Mnie, abym udzielił ci łaski daru cierpliwości i miłości. Tego ci brakuje, o to musisz stale prosić. I uczyń coś wyjątkowego dla Mnie w tym tygodniu. Niech to będzie niespodzianką, która moje Serce rozpromieni, bo Ja także bardzo cierpię nie tylko z twojego powodu, ale wielu, bardzo wielu dusz, które wcale Mnie nie kochają. Udają, mówią, że kochają, a to nie ma nic wspólnego z miłością. Wiesz o czym myślę.

Anna:
- (Światło). To tak jak Paweł - mówi, że mnie kocha, a brakuje mu dla mnie czasu.

Jezus:
- To tak jakby ci ktoś stale powtarzał to samo, a robił odwrotnie. Wynagrodzisz mi za te dusze, tym czym sama sobie obmyślisz, dobrze? Liczę na ciebie moja kochana córeczko. Bardzo cię kocham moja Aneczko.

W najbliższą sobotę będę adorowała Pana Jezusa w Kościele Chrystusa Króla na Targówku, od 21-ej do 5-ej rano.

Jezus:
- Nie płacz, a kiedy cierpisz, to szybko biegnij do Mnie - nie sama, ze Mną cierp i płacz. Trwaj we Mnie, a Ja w tobie. Módl się i ufaj Ojcu Niebieskiemu. On najlepszy pocieszyciel. Jego sprawą jest, byś ty była pocieszona, utulona i radosna. Jeszcze się

przekonasz, jak bardzo cię kocha mój Ojciec. Licz tylko na Niego, a nie na rodzinę. Oni ci nie pomogą, bo bardzo słabi są wewnętrznie. To ty im raczej powinnaś pomóc. Nie mają nikogo. Ciebie posyłam do nich. Pomyśl sama, wiesz czego oczekuję od ciebie. Dawaj, a nie bierz. Niech to będzie twoją dewizą. To lepsze od jutra niepewnego.

Przemyśl to co ci powiedziałem. Błogosławię ci i wytrwaj w dobrym, a sam Bóg wszystko ci wynagrodzi.

Anna:
- Panie, czy Pawłowi mam coś przekazać od Ciebie?

Jezus:
- On ci nie uwierzy, tak jak i inni nie uwierzą ci. Nikt nie rozumie tego, co Ja chcę tobie powiedzieć, bo nikt cię nie zna, tak jak Ja. Jestem twoim Nauczycielem, Mistrzem - przecież o to prosiłaś, żeby cię prowadzić - prawda? Dlatego tylko oboje sobie rozmawiamy. Tak? Ty i Ja.

Dziecko nie zniechęcaj się do modlitw, ale odmawiaj je spokojnie z miłością. Módl się szczególnie za grzeszników, bo świat bardzo obraża Boga. Strasznie! A mało ludzie się modlą. Jest ich garstka, mała garstka, a świat duży, więc jak to wszystko ma się utrzymać; bez próśb, bez modlitw? Na czym ziemia ma się oprzeć? Czy na herezjach tego świata? Módl się dziecko za świat, bo bardzo obraża swego Stwórcę. Wielu myśli, że się modli, a ich myśli dalekie od Boga.

Obrażają więcej mego Ojca niż, wynagradzają. Widzisz, stąd tyle nieszczęść i cierpień. Ale ty nie przejmuj się tym tak bardzo i nie martw: kochaj, ufaj i wynagradzaj. Zostań z Ojcem moim, który ci błogosławi z nieba: w Ojcu, Synu i Duchu Świętym.. Teraz i na wieki. Amen.
 

13 lutego 1996 r. - Wtorek
Kościół Chrystusa Króla - Targówek - przed ołtarzem Miłosierdzia Bożego po Mszy św. godz. 8.00.

Jezus:
- Spójrz na ten napis: Jezu, ufam Tobie! Ufaj prawdziwie. Będziesz jeszcze cierpieć, ale Paweł wróci do Boga. Kiedy i jak nie mogę ci powiedzieć. Będziesz jeszcze cierpieć, ale i radość twoja będzie wielka. Bądź cierpliwa również w sprawie mieszkaniowej, pomogę ci.

Kościół Chrystusa Króla - godz. 17.00 - 18.00. Nowenna do Miłosierdzia Bożego - po przyjęciu Komunii św.

Jezus:
- Czy Mnie słyszysz? Czy Mnie słyszysz? Dziecko zaprzesz się Mnie, mówię ci o tym teraz, byś czuwała. To będzie próba.

Anna:
- Prosiłam Jezusa i bł. s. Faustynę, by Jezus tę zdradę moją zamienił mi na cierpienia, które z serca przyjmę.

14 lutego 1996 r. (Wieczorem podczas modlitwy)

Jezus:
- Tak, zawiodłaś mnie. Dziś miałaś okazję po spowiedzi i tym, co przez spowiednika ci powiedziałem, że proszę cię, byś mi przyjemność uczyniła - dając miłość bliźniemu. Przyszedł syn. Nie okazałaś mu zbyt wiele troski, cierpliwości, miłości. Myśl cały czas o tym moim przesłaniu. Bądź cierpliwa w rozmowie z ludźmi, słuchaj ich sercem, ogarniaj miłością. Proszę dziecko, usłuchaj mnie.

Anna:
- Panie, zmarnowałam więc Twoją łaskę?

Jezus:
- To nie tak zupełnie, jak myślisz. Kochaj, po prostu kochaj sercem, a nie rozumem. Czy pojmujesz dziecko, sercem. Idź spać, jesteś zmęczona. Wiem i rozumiem, odpocznij. Jutro będziemy się uczyć dalej. Twój Nauczyciel kocha cię, pamiętaj o tym, pobłogosławię cię.

15 lutego 1996 r. (Podczas porannej modlitwy)

Jezus:
- Posłuchaj, przerwij na chwilę modlitwę. Módl się z uwielbieniem i wywyższeniem Boga Ojca.

Anna:
- Nie bardzo rozumiem.

Jezus:
- Z całą miłością i sercem.

(Tego samego dnia - idąc ulicą)

Jezus:
- Nie martw się sprawą mieszkaniową. Ja ci dopomogę.

Anna:
- Jezu, ufam Tobie!
(Jak rozmawiać z Bogiem", s. Lucy Rooney, o Robert Faricy. c.d. moich rozważań: Ostatnia Pascha).

Jezus:
- Tak moje dziecko, strasznie cierpiałem, dobrze myślisz. Idąc na ucztę ostatnią z moimi Apostołami przeżywałem już swoją mękę. Nie mogłem im nic więcej powiedzieć, niż to co powiedziałem. Dobrze rozumiesz. Oni tzn. uczniowie nic nie wiedzieli, dziwili się mym słowom. Ja ich kochałem, Judasza również może i więcej od reszty, bo on potrzebował dużo miłości mojej, ale na nic się zdało. Uczynił, co zechciał. Pieniądze, dziecko, od początku istnienia oddalały... moje dziecko, ode Mnie. Nie wszystkich oczywiście, ale dużo zdradziło, a jakże wielu czyni to po dzień dzisiejszy. Dlatego dobrze rozumujesz, że Ja stale cierpię. To nie było raz czy dwa. To będzie trwać do skończenia świata. Czy pojmujesz, jak moje Serce krwawi? Dziecko, nieś mi pocieszenie, wynagradzaj, udzielę ci łaski i daru. Powiedz, o co prosisz, ale może nie wytrzymasz? Odrzucisz? Będziesz żałowała? Pomyśl.

Poprosiłam Pana, by dał mi poznać swoje cierpienie podczas Ostatniej Wieczerzy.

Jezus:
- Dobrze, zatem czekaj na swój czas.

Anna:
- Tylko proszę, bądź ze mną.

Jezus:
- Będę zawsze z tobą, Jestem aż po skończenie świata. A może córko coś chcesz jeszcze wiedzieć, więc pytaj.

Anna:
- Panie Jezu, czy Twoją wolą jest, bym coś przekazała grupie modlitewnej?

Jezus:
- A co chciałabyś dziecko im przekazać?

Anna:
- Twoje Panie przesłanie dla „Wieczernika", ale boję się trochę. Czy oni zrozumieją?

Jezus:
- Dobrze, zapytaj ich, czy oni naprawdę Mnie kochają? Niech przez ten tydzień rozmyślają nad tym, ile są w stanie oddać z siebie - Jezusowi. Tak, to wszystko na razie, dla nich to dużo moje dziecko. Ty też nie od razu wzięłabyś więcej.

Anna:
- Panie, jak ja mam ich o to zapytać?

Jezus:
- Spytaj s. Celinę, niech ona zadecyduje.

16 lutego 1996 r.
Podczas rozważania kursu - modlitwy wieczornej w domu.

Jezus:
- Nie denerwuj się tak często, jak to czynisz w ciągu dnia. Nie myśl, nie rozmyślaj źle o innych. Miej więcej wyrozumiałości. Oni są słabi, tak jak ty i wszystkie dzieci moje. Kochaj sercem i patrz sercem, a nie rozsądkiem jakby to ci się wydawało. Proszę cię dziecko - sercem.

Dziś poczyniłaś pierwsze kroki, uściskałaś Ulę (dziewczynę z grupy modlitewnej, która zaznała podczas spotkania trochę przykrości od pewnej osoby). Ona tego potrzebowała właśnie dziś. Była smutna i przeżywała swoje sprawy. Patrz i ogarniaj sercem. Bądź moim kochanym, posłusznym dzieckiem i się nie zniechęcaj. Nie sądź innych podobnie, raczej módl się za nich. Świat potrzebuje dużo modlitwy. Dziękuję ci moje dziecko, rozważ to wszystko w sercu swoim, co ci powiedziałem. Jezus, twój Jezus.

Tego dnia złościłam się na handlarzy, którzy oszukali mnie na pewnej rzeczy, jaką kupiłam.

18 lutego 1996 r.
Podczas osobistej modlitwy z Panem Jezusem (kurs) otrzymałam światło - proroctwo Daniela 4,24.

„Okup swe grzechy uczynkami sprawiedliwymi, a swoje nieprawości miłosierdziem nad ubogimi; wtedy może twa pomyślność okaże się trwałą."

Jezus:
- Wiem, że jesteś zmęczona dziecko, ale weź ołówek i pisz. Mówiłem ci, dlaczego ty tak bardzo ufasz sobie? Stale ostatnio rozmyślasz o mieszkaniu. Ja wiem dziecko, że to dla ciebie duży problem, ale czy Ja nie mówiłem ci, że pomogę. Licz zatem na Mnie. Ty nic sama uczynić nie możesz - to trudne sprawy. Teraz za trudne, byś je sama pokonała. Licz na Mnie. Zostaw to wszystko swemu Ojcu. Módl się i proś, pójdzie ci jak z płatka. Te sny, o których rozmyślasz są rzeczywiście prorocze, one mówią o tym, gdzie zamieszkasz i odkryją pewne moje plany i zamierzenia wobec ciebie. Czujesz już to, prawda?

Daję ci poznać przez światło. Już to zaczynasz dobrze odróżniać. Tylko nie lekceważ tego światła - jasnego obrazu. To bardzo ważne. W ten sposób prowadzę cię i wskazuję drogę. Ty tylko zechciej iść nią śmiało. Będziesz mieszkać tam, gdzie przez te 10 lat marzyłaś wrócić na swoje stare śmieci, jak to określasz. Tam czujesz się dobrze, a zatem będzie, tak jak wymarzyłaś zgodnie z moim planem. To tak jakbyś wracała po wygnaniu do ziemi obiecanej. Sprawdzisz w ten sposób moje słowa, moje obietnice.

Czyń to co ci dyktuje serce i kieruj się światłem. Pilnuj się światła, nie chodź w ciemnościach. Umiesz już rozpoznawać, gdzie Ja jestem, a gdzie Mnie nie ma. Będzie jeszcze smutek, ale i wielka radość twoja i twoich rodziców, którzy są w moim niebieskim mieszkaniu. Idź śmiało, spotkamy się wszyscy razem. Wielka radość twoja będzie moim udziałem. To co powiedziałem to spełni się. Twój Jezus Nauczyciel. Amen.

22 lutego 1996 r. Czwartek - po Środzie Popielcowej Podczas wieczornego rozważania kursu - Męki Pana Jezusa w Ogrójcu według św. Łukasza 22,39-56

Po rozmyślaniu wyczekuję na słowa Pana Jezusa. Cisza. Zupełna cisza, wsłuchuję się, myśli uciekają. Nic. Kładę się zatem spać - godz. 22.30. Leżąc w łóżku słyszę głos.

Jezus:
- Rozmyślasz, że nic do ciebie dziś nie mówiłem.

Anna:
- Tak Panie.

Jezus:
- Byłem sam w Ogrójcu. Moi uczniowie poszli spać. Ty podobnie dziecko. To jest tak. Ja oddaliłem się na modlitwę, zostawiłem cię, byś czuwała, ale ty zobaczywszy, że Mnie nie ma, nie czułaś mojej obecności, prawda? Odeszłaś na spoczynek. A Ja prosiłem, byś czuwała. Rozumiesz?

Wyskoczyłam szybko z łóżka, zaczęłam notować powyższe słowa. Jezus ponownie mi je dyktował. Odłożyłam pióro i zaczęłam przepraszać Pana Jezusa.

Jezus:
- Dziękuję, że odpowiedziałaś na moje wezwanie. Módl się, czuwaj. Dziękuję.

24 lutego 1996 r. - Wielki Post, Piątek
Podczas rozmyślania Męki Pana Jezusa, Ewangelia według św. Mateusza: 26, 47-56, Pojmanie Jezusa.

Jezus:
- Dziecko, czy wiesz, że Ja ciebie kocham? To dobrze, bo widzisz, ilekroć patrzysz na moją fotografię, twoją ulubioną Twarz Pana Jezusa tylekroć w sercu moim radość wielka rośnie, urasta. Uwielbiaj Mnie, bo Ja tego potrzebuję. Pojmujesz? Potrzebuję bardzo twojej miłości, innych też, ale twojej szczególnie. Jesteś Mi miła, bo kochasz Mnie, zaczynasz walczyć dla Mnie, dla siebie. Ta walka jest Mi szczególnie miła.

Musisz odrzucić jeszcze pychę, zetrzeć ją w pył, ukorzyć się przede Mną dla miłości, dla siebie samej, dla twojej duszy, dla twego zbawienia. Wiem, że już rozumiesz, o co cię proszę i dlatego kocham cię, bo pracujesz nad sobą i ten wysiłek widzę i doceniam. Kochaj Mnie dziecko, bo rzeczywiście mało dusz potrafi sercem kochać. Liczę na ciebie, że nie będziesz Mnie zasmucać.

Z pałami i kijami na Mnie wyszli, jak na złoczyńcę. Czy ty tam byłaś? Byłaś! Teraz to zrozumiałaś. Udzieliłem ci tego daru i skruchy, płaczu. To Ja udzieliłem ci tej łaski, by wzbudzić w tobie żal za przeszłe życie, w którym pałką Mnie biłaś po głowie. Cierpiałem, ale nie na darmo. Sama widzisz, że nie na darmo. Teraz już nie rozmyślaj. Udzieliłem ci przebaczenia, już nie wracaj . To zło jest poza tobą i Mną, bo je odkupiłem. Uwolniłem cię z tego ciężaru bagażu. Wziąłem go na Siebie.

Widzisz dziecko, tak kochaj, bierz ciężki bagaż za innych, którzy nie dają rady, ale nie rozpaczaj. Czuj się tym wyróżniona, bo Ja daję ten bagaż wybranym, tym których ukochałem i ty do nich należysz a Ja ci za to dziękuję. Twój Jezus.

25 lutego 1996 r. - Sobota, Cmentarz

Idąc przez cmentarz modliłam się za zmarłych. Nie miałam zegarka. Domyślałam się, że może być między godziną 14.00 a 15.00. Trochę niepokoiłam się, gdyż zawsze o godz. 15.00 odmawiam Koronkę do Miłosierdzia Bożego. Pan Jezus przemówił do mnie.

Jezus:
- Możesz zacząć już się modlić.

Myślę sobie, może to sugestia? Nikt z ludzi w tym czasie nie szedł. Wyszłam poza cmentarz i zaczęłam się modlić. Po drodze napotykam mężczyznę. Spytałam, która godzina? Odpowiedział: „Minęła piętnasta".

26 luty - Niedziela. W domu

Rozmyślałam z bólem o tym problemie, który mnie przeraża, a dotyczy zamiany mojego mieszkania na mniejsze. Usłyszałam, jak Pan Jezus zawołał mnie na miejsce (przed Jego wizerunek „Jezu, ufam Tobie!"), gdzie z Nim rozmawiam. Spytał, dlaczego Mu nie ufam. Prosił, żebym wszystkiego na raz nie czyniła (tzn. w okresie Wielkiego Postu). Powiedział: Może po świętach? Zachęcał mnie mój Nauczyciel, bym w ciągu dnia zwracała się do Niego ze wszystkimi kłopotami, że chce uczestniczyć w moim życiu. Swoją rozmowę zakończył Pan Jezus dokładnie o godz. 12.30, spojrzałam na zegarek, bo o tej godzinie udaję się na modlitwę różańcową z rodziną Radia Maryja, naturalnie jeśli jestem w domu.

Ewangelia według św. Mateusza. Męka Pana Jezusa - (rozmyślałam).

Jezus:
- Pisz dziecko. Cieszy się i raduje Dusza moja, że tak właśnie przeżywasz Mękę moją. Jesteś Mi bliską: rozumiesz, co to znaczy cierpieć wzgardzoną miłością odepchnięty. Rozumiesz, bo i ciebie podobne cierpienie trapi, choć niewspółmierne, ale jednak cierpisz z tego powodu. Wzgardzoną miłością odepchnięta. Dajesz im siebie, a oni ciebie nie potrzebują.

To jest ból nie do opisania, więc Pismo Święte tego opisać nie mogło. To trzeba samemu przeżyć. To teraz przechodzisz i tej łaski ci udzieliłem. Jesteś sama pośród najbliższych ci. Chcesz dla nich dobrze, starasz się, ale oni odwracają się od ciebie, wzgarda, zupełny brak zainteresowania tobą i tym, co chcesz im dać. Dziecko, nie potrafią oni kochać.

Nie czyń im wyrzutów, przecież nie zostawiłem cię samą. Ja jestem z tobą, to jest więcej, to bardzo dużo. Kochaj dziecko, sercem, a swoje rany zatop w moich Ranach. Razem je poniesiemy Ojcu Niebieskiemu. Będzie wielka radość w niebie. Niczego nie marnuj sama. Oddawaj najmniejsze cierpienie Mnie - tak też czyń jak do tej pory. Duch Święty cię prowadzi, a Ja wspieram. Nie bój się zła ludzi przewrotnych. Oni często zapominają, kim są i po co przyszli na świat. Dla niektórych będzie za późno na żal, ale dużo uratujemy wspólnie. To i twoja misja. Czy zgadzasz się?

Anna:
-Tak Panie.

Jezus:
- To dobrze dziecko, bo czasu mało, trzeba się spieszyć, bardzo spieszyć. Modlitwa, post, jałmużna. Czyń tak, a nie zachwiejesz się w wierze, w prawdzie. Nie przejmuj się, nie załamuj, to drobnostki co przechodzisz, pomału dojdziesz do większego cierpienia, ale Ja cię nie opuszczę, będę z tobą. Dziecko, idź jutro do kościoła, pomódl się do Ojca Mojego w sprawie mieszkania, a dopiero przystąp do zamiany. Tak czyń zawsze. Modlitwa, a później działaj śmiało, ze Mną jesteś. Twój Jezus. Kocham cię moje dziecko.

Jezus:
- Nie zawsze będzie tak dziecko, że Ja będę do ciebie mówił, ty będziesz pisać. Ja przygotowuję cię do innych zadań w życiu. Odnajduj Mnie w różnych sytuacjach swego dnia życia. Jestem zawsze, stoję z boku, patrzę, podziwiam, czasem smucę się, bo Mnie zasmucasz, czasem raduję. Ale ty przecież możesz ze Mną rozmawiać w ciągu dnia, w ciągu swoich zajęć np. przy sprzątaniu mieszkania, gotowaniu czy idąc ulicą. Czemu tego nie czynisz? Ja czekam. Mów, pytaj, będę ci pomagał. Nie tylko na wieczornym rozmyślaniu.

Nie wyznaczaj sobie stałej pory na rozmowy, audiencje. Ja jestem zawsze dla ciebie. Czekam. Zechciej wcielić Mnie w swoje życie, w całość. Całokształt, czy rozumiesz? Ja wiem, że to trudne, zacznijmy od jutra, spróbuj, ćwicz. Mów, twój Przyjaciel zawsze cię wysłucha i zaradzi.

Przecież już umiesz Mnie słuchać. Teraz ucz się ty mówić do Mnie w ciągu dnia w sprawach tego dnia, tej chwili. Nie czekaj wieczoru. Uczyń to, o co cię proszę: Miej Mnie na co dzień jak męża, dziecko, siostrę, brata, jak kogoś kogo ty kochasz i ufasz, i jak ten Ktoś kocha i ufa tobie.

Nauczyciel chce cię uczyć cały dzień, bo czasu dziecko mało. Spiesz się, ale nie w materii, a w duchu, duchem, z duchem rozwijaj wnętrze swoje. Tego ci bardzo potrzeba, to ci da większe zadowolenie, większy pokój. Rozważaj moją Mękę. Najlepiej jeszcze raz.

Ewangelia św. Łukasza 5,4-11 (połów ryb) 8,4-15 (o siewcy)

I kochaj dziecko, kochaj.

Nie płacz, zobaczysz jeszcze małego Wiktora. On podrośnie, a będzie wiele radości w twoim sercu. Ufaj Mi, czy już zapomniałaś? Ja niczego nie zapominam, a co Mi dajesz, czy ofiarowujesz, te skarby gromadzę, one są cenne. I Ja ci przygotuję dziecko wielką radość, ale musisz być cierpliwa.

Módl się, pość, dawaj jałmużnę dla biednych. Nie żałuj na ten cel, choć masz mało, dziel się z innymi. O wnuczka się nie martw. On będzie gwiazdą na świetlanym szlaku. On będzie wysoko. On będzie moją chwałą, a ty módl się i ufaj. Nie załamuj się, tak nie można. Ja też wiele wycierpiałem dla ciebie i innych, a ty tak łatwo chcesz zrezygnować? Trwaj na razie w tym, jak jest. Dostaniesz światło, kiedy Ja uznam to za stosowne. Na razie czas próby i tak musi być. Nagroda będzie w niebie. Wytrwasz? Dziękuję ci.

Widzisz dziecko, ile nieszczęść dzieje się na świecie, czym więc zatem twój mały wysiłek, trud? Tak trzeba wytrwać w tym, co Ojciec mój daje i dziękować memu Ojcu za wszystko, bo to wielkie łaski, jakie ty otrzymujesz. Wytrwaj w dobrym, a Ja cię będę wspomagał.

Dziś podobałaś Mi się podczas spotkania waszej grupy. Zachęcaj dobrym przykładem. Bądź pozdrowiona, moje dziecko i nie zapominaj, że Ja jestem cały dzień i w nocy też. Nie tylko wieczorem. Nasze spotkania, rozmowy, zależą od ciebie bardziej, niż ode Mnie. Ja czekam, tylko ty nie często przychodzisz. Zostań z Ojcem moim. Błogosławi cię, Ojciec, Syn, Święty Duch Jego. Amen.

Marzec 1996 r. - Niedziela

Jezus:
- Pisz dziecko. Czemu zadręczasz się tym, co nie do ciebie należy? Nie możesz objąć rozumem, to obejmuj sercem, że Ojciec mój i Ja kochamy ciebie. Nie jesteś sama i nie zostawimy cię samą. Twoje sprawy duchowe i materialne to nasza troska. Zostaw to Nam. Ty módl się i czuwaj, szczególnie teraz w okresie mojej Męki.

Dziecko prosiłem cię, zaufaj, wszystko się spełni, jak ci obiecałem. Teraz idź spać. Jutro wstań, módl się i czyń, co masz czynić, oddając Bogu Ojcu siebie i swoje sprawy. Módl się dziecko głębiej nie płytko, z oddaniem siebie całej, pojmujesz prawda? Zwalczaj pokusy myśleniowe, to jest trudne, ale ci się uda. Walcz z tym, to utrudnia ci łączność, bliskość ze Mną. Pobłogosławię cię teraz, wstań. Odejdź w spokoju, nie lękaj się niczego. Amen.

10 marca 1996 r. - Niedziela
Parafia Chrystusa Króla (czuwałam w 40 godzinnym Nabożeństwie).

Przez cztery godziny prowadziłam modlitwy, przez trzy dni usiłowałam pomóc w zbieraniu podpisów przeciwko ustawie o zabijaniu dzieci nienarodzonych. Zmęczona trochę zasłabłam.

Jezus:
- Dziecko pisz. Jesteś smutna, źle się czujesz? A czy zawsze chciałabyś czuć się dobrze? A ofiara? Ja wiem, że ty wyznaczyłaś sobie na dziś inną ofiarę, ale Ja zamieniłem ci na inną. Samotność, czas przemyślenia, zatrzymania się. Czy dobrze czujesz się w takim szybkim wirze zajęć?

Anna:
- Nie bardzo.

Jezus:
- Wiem o tym, zmuszasz się, a Ja takiej ofiary od ciebie nie oczekuję. Widzisz, daję swoim dzieciom to co dla nich najlepsze. Przyjmij to osłabienie chwilowe, pogódź się z tym stanem rzeczy, zaakceptuj to i nie buntuj się. Przyjmij, to co daje ci mój Ojciec. On lepiej wie czego ci potrzeba.

Jutro pójdziesz dziecko, odbyć rekolekcje. Skup się na Słowie Bożym. Sam Bóg jutro do ciebie przemówi. Słuchaj uważnie. Podpisy zostaw innym. O to się nie martw. Ja chcę cię prowadzić, nie wymykaj Mi się moje dziecko. Słuchaj pokornie swego Nauczyciela. Ludzie choć chcą dobrze, często błądzą po omacku, zanim dojdą do celu. Ja sam chcę cię szybką drogą poprowadzić do źródła tego celu.

Kocham cię, nie zapominaj, że liczę na twoje intencje, a te znam tylko Ja, Jezus. Wiesz sama, że nie jesteś doskonała, że jeszcze nas dużo pracy czeka. Skup się w tym tygodniu na modlitwie i rozważaniu Słowa Bożego - Pisma Świętego. Kontynuuj dalej kurs. Nie przerywaj, tracisz w ten sposób łaski, wątek. Odrywasz się od jednego, chwytasz drugie. To co zaczynasz, czyń do końca. Nigdy nie zatrzymuj tego w połowie, bo to mija się z celem. To tak jakbyś w ogóle nic nie rozpoczęła i twoja droga nie ma ani początku, ani końca. Bądź wytrwała. Nie popadaj w euforię, nie chwytaj za dużo, bo nie dasz rady, tak jak dziś.

Żołądek masz rozregulowany złym jedzeniem, nie żałuj sobie wszystkiego, przecież na jedzenie nie powinno zabraknąć ci pieniędzy. Jedz powoli i nie spiesz się w niczym, co czynisz, bo ten stały pośpiech bardzo szkodzi twemu zdrowiu. Jesteś słaba ogólnie, słabsza od innych i nie możesz tak biec, jak inni, bo w drodze ustaniesz szybko. Usłuchaj moje dziecko i od jutra zabierz się do pracy nad sobą. Kontroluj i nie pozwól, by inni decydowali za ciebie. Sama decyduj. Co dobre dla ciebie, dla innych nie jest dobre. I na odwrót, rozumiesz, prawda? Ufaj sobie, a przede wszystkim Nauczycielowi swemu. A teraz dziecko, pomódl się jeszcze i idź na spoczynek, a Ja cię pobłogosławię. Jezus.

13 marca 1996 r. - Środa
Wieczorem podczas rozważań duchowych

Zastanawiałam się, dlaczego słysząc głos Pana Jezusa, zdarzyło się może dwa, trzy razy, że słyszałam takie zdania „idź do diabła". Prosiłam Pana Jezusa, by mi wyjaśnił, bo to nie był głos mojego Nauczyciela.

Jezus:
- Zły duch jest wszędzie. Im usilniej będziesz zbliżać się do Mnie, tym bardziej będzie cię on atakował, ale tylko atakował. Jeśli kochasz Mnie naprawdę, to Ja nie pozwolę mu na nic więcej. Pojmujesz? Niech cię nie przeraża obecność demonów, lucyferów i innych groźniejszych duchów. Jam zwyciężył świat.

Maryja cię osłania swoją suknią. Jesteś Jej rycerką, prawda? Proś zatem Ją, by pomagała ci zwalczać ich obecność, gdyż sama nie dasz rady. W mojej Mateńce złóż całą ufność. Maryja czuwa nad tobą. Nie jesteś ani przez chwilę sama, ale ty musisz w to co Mówię teraz uwierzyć. Kochasz dziecko moją Mamę?

Anna:
- Kocham Panie, ale ciągle za mało, boli, boli mnie to, że jak każda matka wiele cierpi od swoich dzieci i często jest pomijana, zapominana.

Jezus:
- Widzisz, sama jesteś matką, wiec łatwiej ci ten ból rozpoznać i to wielka łaska dla ciebie. Wynagradzaj, wynagradzaj. Ona czeka na twoją miłość... Tak, rzeczywiście dziecko, zawdzięczasz wiele Maryi. To Ona wyprosiła twoje nawrócenie i to Ona wyprosi wiele łask dla tych, których ty kochasz, a którzy z dala są ode Mnie. Ufaj Matce Najświętszej. To jest Potęga, gdyby świat zechciał to sercem zrozumieć, gdyby zechcieli zaufać mojej najdroższej Matce...

Ksiądz Prymas Kardynał Stefan Wyszyński poznał całą potęgę Maryi i słusznie uczynił zawierzając ojczyznę, Polskę Maryi. Trzeba by stale ponawiać zawierzenie Polski Maryi, a szatan straciłby do niej dostęp. Módl się chociaż ty za ojczyznę do mojej Mamy. Powiedz komu zechcesz, mów wszystkim, by modlili się za Polskę do Maryi. Ona wszystko może odwrócić. Dziecko módl się i ty. Nie zapominaj, podkreśl tę moją prośbę, byś nie zapominała.

Dziękuję, że zechciałaś Mnie wysłuchać, dziękuję.

Anna:
- Zechciałaś? Jak wielkim szacunkiem, Panie, darzysz człowieka.

14 marca 1996 r. - Czwartek

Jadąc autobusem po sześciogodzinnej rozmowie z osobą, która od trzydziestu lat nie była u spowiedzi, mówiłam do Pana Jezusa: Panie, jak niepojęta jest Twoja miłość do nas grzesznych. Jak trudno jest mi pokochać kogoś, kto Ciebie obraża słowem, gestem, obojętnością.

Jezus:
- Popatrz na te wszystkie twarze ludzi w tym autobusie. Ja również za nich oddałem życie, nie tylko za ciebie. Ja jestem w nich. Kochaj ich. Ja ich kocham. Kochaj tych ludzi.

Rozmyślałam; łatwiej mi pokochać tych o miłej powierzchowności, ale tych o zaciętych „złych" twarzach? Nagle poczułam pokój wewnętrzny i miłość do tych wszystkich ludzi. Czułam, że to Jezus napełnił mnie swoją miłością. Po raz pierwszy poczułam, że ich wszystkich mi nieznanych kocham i jestem szczęśliwa. To był cud miłości, którą dał mi poznać Pan. Kochać wszystkich bez wyjątków.

17 marca 1996 r. - Niedziela. Urodziny siostrzenicy

Spotkałam Pawła na przyjęciu urodzinowym. Bardzo cierpiałam, myślałam o tym, że oddala się od Pana Boga. Przy tym duch niepokoju męczy go. Wróciłam do domu, długo płakałam i żebrałam: Ulituj się Panie nad nim, ulecz go, on jest chory, to moja wina. Wina mojego grzechu. Zmęczona płaczem czekałam, czy Pan Jezus pocieszy mnie.

Jezus:
- Musisz cierpieć i ufać i nieść krzyż swój. Taka jest wola Ojca mego. Twoja rozpacz na nic się nie zda. Ja też poniosłem krzyż swój z woli Ojca Mego. Tak już jest.

Martwi Mnie to, że nie ufasz, bo rozpaczasz. Tak, na bardzo złej drodze jest Paweł. To droga śmierci, grzechu, ale on sam musi iść tą drogą, dopóki nie spostrzeże, że nie ma już wyjścia, wówczas zostanę mu tylko Ja. Droga, Prawda, Życie.

Podobnie, jak z tobą moje dziecko. Teraz on ma wszystko, więc nie ma Mnie. Jak zniknie materia dostrzeże, że ma ducha i Duch Św. pomoże mu obudzić sumienie. Teraz na nic zda się twoja rozpacz, szkoda twojego zdrowia. To on sam ma wrócić do Boga. Ty za niego tego nie uczynisz. Módl się, ale nie rozpaczaj.

Zapewniam cię, że przyjdzie czas i na niego. Teraz błądzi jak, ślepy po omacku. Chociaż ma oczy, nie widzi, bo nie chce. Ma serce, nie czuje. Sama widzisz, że to lód, a nie serce. Dziecko pozwól mu żyć jego życiem. Do niczego go nie zmuszaj. Jak zacznie tonąć to przypomni sobie, że umie pływać i będzie szybko płynął do portu i szukał przystani. Teraz mu jest tak dobrze.

A ty nic nie zmienisz ani rozmową, ani płaczem. Bądź pokorna i proś o łaskę nawrócenia, ale czuwaj, nie zasypiaj, czuwaj, bo on potrzebuje twojej modlitwy. Wspieraj go modlitwą do czasu odpowiedniego, aż owoc dojrzeje. Będzie radość wspólna. Żaden twój trud nie idzie na marne. Nie zapominaj, że Ja też niosłem krzyż. Za kogo dziecko, jak sądzisz? Za niego i za ciebie. A ty wątpisz? Paweł wróci, ale w czasie odpowiednim. Teraz czas próby. Módl się i ufaj. Jezus.

Marzec 1996 r.
Podczas Mszy św. po przyjęciu Ciała i Krwi Pana Jezusa

Moje serce i dusza zostały zalane cudownym, niepojętym szczęściem, radością. Trudno mi to opisać. Pan już kilka razy udzielił mi tej łaski. Ale to przeżycie było pierwszym, najsilniejszym. Nie miałam siły odejść, wstać i wyjść po Mszy św. z kościoła. Nie byłam w stanie odmówić modlitw, które zawsze odmawiam po przyjęciu Komunii św. Całą sobą wielbiłam Jezusa w Trójcy Przenajświętszej.

(Podczas modlitwy wieczornej).

Jezus:
- Czemu użalasz się na złe samopoczucie, przyjmij to jako dar niebios. Przecież jeżeli źle się czujesz, możesz się położyć. Możesz ze Mną rozmawiać na leżąco. Już ci wspominałem córko moja, że nie zawsze będziesz dobrze się czuła. Tego ci nigdy nie obiecywałem. Ofiaruj to swoje złe samopoczucie Panu Bogu, Ojcu memu jako ofiarę i połóż się. Ja pragnę twojego dobra, twojego serca.

Nie zmuszaj się, bo taka modlitwa nie jest mi wówczas miła. Ale niech to nie będzie dla ciebie zachętą do ciągłej takiej praktyki. Pamiętaj, tylko wówczas, gdy słabo się czujesz. A teraz biegnij do łóżka i możemy sobie rozmawiać. Ja zawsze jestem z tobą. Pamiętaj o tym moje dziecko. Kocham cię i ty kochaj Mnie. Tak. Teraz cię pobłogosławię.

 

27 marca 1996 r. - Środa
Przed Mszą świętą

Pan Jezus prosił, bym następnego dnia tj. w czwartek poranną Mszę świętą ofiarowała wraz z Komunią świętą za tych, którzy jeszcze nie pojednali się z Panem Jezusem w sakramencie pokuty. Za tych, co żyją w grzechu śmiertelnym, za tych, którzy odwrócili się od Jezusa.

Bywa, że w ciągu dnia słyszę, jak Pan Jezus pyta: „Czy ty Mnie kochasz?", a ja odpowiadam: „Tak Panie, ale jeszcze za mało".

29 marca 1996 r. - Piątek przed Wielkim Tygodniem Wieczorem

Jezus:
- W imię moje, mego Ojca, Ducha Świętego, pisz dziecko. Czy byłaś rzeczywiście dzisiaj zadowolona z siebie podczas dzisiejszego spotkania w „Wieczerniku"? Pomyśl dobrze i odpowiedz Mi.

Anna:
- Myślę, że tak Panie, jestem zadowolona, ale to Ty przecież udzielasz mi swoich łask, bez Ciebie nic nie pamiętam, nie umiem myśleć, mówić, mylę się.

Jezus:
- Dobrze dziecko, a czy ty kochasz Mnie w każdej sytuacji swego życia? Udanej sprawie i nieudanej? Jak ty dziecko Mnie kochasz w tej mniej dla ciebie zadowalającej sytuacji?

Anna:
- Najpierw myślę wówczas o swoim bólu, a o Tobie zapominam, dopiero później dzięki Twojej łasce, łączę się z Tobą i proszę o pomoc.

Jezus:
- Właśnie to ci dzisiaj chcę powiedzieć i przypomnieć. Trwaj we Mnie, a Ja w tobie. Zawsze dziecko, w każdej sytuacji, szczególnie tej, w której jakoby nic ci nie wychodziło, nie było po twojej myśli. Myśl o Mnie, o bliźnich, a o sobie na końcu. Pojmujesz? Wówczas to będzie miało wartość w oczach Boga - Ojca mego. O sobie - na końcu. Myśl o cierpieniu innych, twoje niech zawsze będzie na końcu. Przemyśl to moje dziecko. Pytaj dziecko...

Anna:
- Panie dopomóż mi, bym swoją postawą wewnętrzną i zewnętrzną nie zadawała Ci bólu.

Jezus:
- Jak to rozumiesz?

Anna:- Nie zawsze, ale jednak bywa i to chyba jeszcze często, że w myślach, w sercu złoszczę się na ludzi, oceniam ich według swego sądu. W ten sposób muszę bardzo Cię ranić, z pewnością, a trudno mi te moje wady wyeliminować całkowicie.

Jezus:
- Ja cały czas dziecko dopomagam. Cały czas, kiedy to odwróciłaś się od grzechu głównego, a przyszłaś do Mnie. Ja ci pomogę...

Tak dziecko, ludzie Mnie obrażają, wszyscy słabi, grzech góruje, ale nie zwycięża. Jam zwyciężył świat, a więc i grzech. Ja ci pomagam. Ufaj całą sobą, bez reszty. Ja ci dziecko udzielam wiele łask, otrzymasz ich jeszcze więcej, ale trwaj cały czas we Mnie. Bezgranicznie ufaj i nie poddawaj się rozpaczy.

Twoja samotność to jest wielki dar dla Mnie. Złożyłaś swoje życie w ofierze i na służbę Bogu Ojcu. Ja cię prowadzę, nie pozwolę, by Moją owieczkę zraniły wilki. Ja cię Sobą ochraniam, moja kochana dzieweczko. Tak, uwierz, Ja ciebie kocham, twój Jezus. Trwaj we Mnie. Bądź wierna mojej nauce. Kochaj sercem. A w wieczności radować będziemy się wspólnie w niebiosach Ojca Mego. A teraz dziecko, idź już do mojej Mateńki, bo zbliża się godzina 21.00. Czas ten oddaj Maryi, a Ja cię błogosławię. Jezus.

Kwiecień 1996 r. - Niedziela

Szatan mnie atakuje.

Pan Jezus podczas ostatniej piątkowej rozmowy przygotowywał mnie na cierpienia niedzielne. Całe popołudnie odczuwałam strasznie swoją samotność, tęskniłam bardzo za rodzicami, którzy odeszli do Pana. Bardzo dręczyły mnie myśli, dlaczego wybrałam Jezusa, właściwie cały dzień trwam na modlitwie, poświęcam wszystko Panu Bogu i co za to otrzymuję? Cierpienie! Syn daleko, wnuka nie widuję. Mama, mój prawdziwy przyjaciel odeszła do Boga, rodzina nie ma dla mnie czasu. Żyją swoim życiem. Dusiłam się w myślach, buntowałam. Chciałam krzyczeć, nie chcę żyć tak dalej w samotności. Już nie wytrzymam tego dłużej. Płakałam. Przestałam czuć więź z Panem Bogiem. Pustynia, a mimo to wiedziałam, że pozostanę Mu wierna.

Znów sprawiłam ból Panu Jezusowi. Jezus długo nie czekał. Odpowiedział mi. Kazał mi zajrzeć do książki „Rozważania o wierze" Ks. Dajczera, str. 209 „Kryzys więzi naturalnych". (Książkę tę mam około pół roku, ale tego tematu nie czytałam). Następnie podczas „Gorzkich Żali" przez kapłana usłyszałam słowa, które Pan Jezus często do mnie kieruje: „Czy ty Mnie kochasz"?.

Panie, stale upadam, to Ty trwasz we mnie. Znasz każdą moją myśl. Przenikasz mnie całą. Jestem niczym. Zupełne zero. Nicość. Trzymaj mnie mocno mój ukochany za rękę i nigdy nie wypuszczaj ze swej świętej dłoni.

14 kwietnia 1996 r.
Święto Miłosierdzia Bożego w kościele Chrystusa Króla: godz. 15.00 - 16.00. Targówek

Jezus:
- Ufaj Mnie, nie martw się o Pawła. Owoc musi być dojrzały. Módl się i czekaj, aż owoc dojrzeje.

15 kwietnia 1996 r.

W drodze na Mszę świętą prosiłam Pana Jezusa, bym mogła rozpoznać Go w swym życiu; w każdej chwili mego życia.

Jezus:
- Nie ufasz Mi, że to Ja Jezus do ciebie mówię. Nie bój się niczego Ja zawsze jestem z tobą.

Ja mimo to nie dowierzałam, czy jest to głos Pana Jezusa. Może trochę inny ton? Wieczorem odmawiając „Liturgię Godzin" otrzymałam odpowiedź w antyfonie.

„Czy serce nie pałało w nas, gdy rozmawiał z nami w drodze...". Kilka dni wieczorem byłam zmęczona, nie dawałam Panu Jezusowi czasu. Po wieczornych modlitwach szłam spać.

17 kwietnia 1996 r. Wieczorem

Jezus:
- Tak dziecko, nie jesteś sama. Jestem z tobą. Zatęskniłaś za Mną, to dobrze, to dobrze. Nachyl ucho, co ci powiem, słuchaj uważnie. Dziecko, czy ty Mnie kochasz? Widzisz, za mało. Wiesz o tym. Zachwycasz się bł. s. Faustyną, a czy wiesz, ile ona wyrzeczeń w ciągu dnia czyniła z miłości do Mnie? Kochasz Ją, więc naśladuj, proś o tę łaskę, a hojnie ci ją udzielę. Proś, byś potrafiła kochać jak Ona.

Jesteś na dobrej drodze, ale twoja droga jeszcze długa moje dziecko. Jest na niej dużo krzyży, cierpień, ale czy ty czasami nie odwracasz się, nie uciekasz, nie wołasz do Mnie, że ci ciężko? Więc jak dziecko; chcesz naśladować bł. s. Faustynę?

Anna:
- Tak Panie, tak pragnę. Udziel mi swojej łaski i siły.

Jezus:
- Dobrze, tylko często o tę łaskę proś. Dziecko, cierpienie, umiejętność znoszenia cierpienia jest warunkiem naśladowania bł. s. Faustyny. Nie skarż się, przyjmuj z miłością i błogosław tych, którzy to cierpienie ci zadają.

Tak właśnie, jak ode Mnie przekazał ci ksiądz Tomasz. To Ja przez niego do ciebie mówiłem i teraz potwierdzam. Czy wierzysz, że to Ja Jezus? To dobrze. Idź zawsze prostą drogą, ale nie na skróty. Droga prosta to droga prawdy. Nie zważaj na to, czy będzie się ona innym podobała czy nie. Idź drogą prawdy.

Pytałam Pana Jezusa o formę przyjęcia postawy podczas przyjmowania Komunii świętej, bo kilka razy zmuszano mnie, bym wstała, ale ja zawsze przyjmowałam Pana Jezusa klęcząc. Jasno zdaję sobie sprawę ze swojej nicości wobec Boga.

Jezus:
- Tak dziecko, ale ty nie zagłębiaj się w tym temacie. Kto błądzi, nie oskarżaj. Ty czyń to co ci serce i miłość do Mnie nakazuje i nie zważaj na tych, co czynią inaczej. Prawda zawsze sama się obroni. Ty sprawiasz Mi radość, że starasz się by Mnie uwielbić swoją postawą całą sobą. Za to ci dziękuję.

Ksiądz Tomasz ma rację, ale zarówno on jak i inni, którzy Mnie miłują i ogarniają sercem, będą cierpieć, bo przeciwstawiają się prawom ludzkim, których Ja Jezus nie ustanowiłem.

Nikomu nie ułatwiam dojścia do Mnie, a jedynie wspieram swoją łaską okazując swoje Miłosierdzie. Tego żądam od swoich dzieci. Ty już rozumiesz, prawda? Trwaj w prawdzie. Ona jest środkiem dojścia do Mnie. Moje Serce i Duch Święty napełni cię moją mocą i Ojca mego. Trwaj we wszystkim w prawdzie. To drogo kosztuje tu na ziemi, ale i droga zapłata w niebie.

Anna:
- Jak mogę wynagrodzić Najświętszej Maryi Pannie za zniewagę straszną, jaką doznała podczas modlitwy różańcowej w Radiu Maryja przez tego człowieka?

Jezus:
- Módl się i bądź miłosierna, jak Maryja. Może jeden twój post w podarunku Maryi? Trwaj we Mnie, nie bój się niczego i ufaj.

Zastanawiałam się nad swoimi sprawami finansowymi (rozliczeniu z osobą, z którą ewentualnie zamieniłabym się na mieszkanie). Najpierw zaakceptowała tę sumę, a przy drugiej rozmowie bardzo zaniżyła na moją niekorzyść. Modląc się w „Liturgii Godzin" wieczorem Pan Jezus odpowiedział mi - „Bogaty z trudnością wejdzie do królestwa niebieskiego"(Mt 19,23).

Anna:
- Jezu, dlaczego tak mało Ci ufam? Dopomóż. Cała Tobie oddaję się, a wszystko, co mam Tobie zwracam, bo do Ciebie należy.

Jezus:
- Pisz dziecko, proszę cały czas. Uwierz to nie Twój wymysł, to Ja pragnę z tobą rozmawiać. Umyślnie przerwałem ci rozważania twoje o „łamaniu chleba tuż po moim Zmartwychwstaniu". Czyż nie mogę dziecko przerwać ci tych rozważań? Wszak to Ja jestem, Który Jestem, twój Pan, Bóg, Zbawiciel.

Dziecko, czemu mała twa ufność, tyle łask otrzymujesz, och gdybyś mogła zdać sobie sprawę, jak wiele łask wylewam na ciebie, abyś nie czuła swej samotności. To Ja cię pocieszam, Ja karmię, Ja dbam abyś wypoczęła, Ja ciebie rozumiem. Siostra twa i syn twój, których kochasz nigdy nie zrozumieją ciebie tak jak Ja. Jesteś Moim umiłowanym uczniem, pilnym choć jeszcze trzeba nam trochę popracować, a pracy dużo dziecko przed tobą. Daję ci łaski, ale i wymagam. Oczekuję od ciebie szczególnie dobrych owoców, które dojrzewają i razem będziemy zbierać na jesieni. Latem dużo słońca będzie, a więc i owoc będzie dojrzewał. Ty musisz podlewać, pielęgnować, dbać o owoce, które sok dają wspaniały. Później zrozumiesz, co te słowa oznaczają, ale proszę, ufaj Mi, bo ranisz Mnie swoim niedowierzaniem.

To Ja Jezus do ciebie mówię, a nie twoja wyobraźnia. Dziecko, czy można zwykłą wyobraźnią kierować ołówkiem i zmuszać samego siebie do pisania? Bierzesz pióro, bo Ja tak chcę, a czynię to z wielkiej miłości do ciebie. Czy ty to rozumiesz? Ufaj, ufaj, ufaj. Podkreśl to i często powtarzaj w ciągu dnia sercem: Jezu, ufam Tobie. Tak czyń. A teraz dziecko wróć do rozważań słów z Ewangelii, a Ja pobłogosławię cię. Pochyl głowę... Amen.

Kiedyś zapytałam Pana Jezusa o napis „Jezu, ufam Tobie!" pod Jego wizerunkiem. Dlaczego kazał Jezus umieścić ten napis? Według mnie nie bardzo pasował „ten wydruk" do wizerunku Jezusa. Pan Jezus na razie nie udzielił mi żadnego wyjaśnienia. Pomyślałam, że zbyt śmiałe pytanie postawiłam. Przecież mój Nauczyciel najlepiej wie, co czyni.

Poprosił mnie mój Pan pewnego dnia: dziecko powtarzaj w ciągu dnia przy wykonywaniu swojej pracy „Jezu, ufam Tobie!". Powtarzałam zatem to zdanie, nadal nic nie rozumiejąc. Powiedziałam: nie rozumiem Panie Jezu. Jezus znów odpowiedział mi krótko, ale jakże wymownie: dziecko ty ufasz Mnie, czy sobie?

Za każdym razem, jak spojrzę na ten napis umieszczony pod wizerunkiem przypominam sobie ciągle od początku, komu mam we wszystkim ufać.

18 kwietnia 1996 r. - W ciągu dnia
Rocznica wyniesienia na ołtarze s. Faustyny (pierwsza rocznica śmierci mojej mamy).

„Córko, nie wychodź z domu, zostań, będzie wszystko dobrze".

A ja nie usłuchałam, nie chciałam słuchać, pomyślałam nie mogę się zniewalać, chyba źle usłyszałam, nie byłam sama w domu. Na ulicy skradziono mi torbę, w środku pieniądze, klucze, legitymacja. Musiałam wzywać specjalistę, by otworzył stare zamki i założył nowe. Do domu dostałam się późno wieczorem. Straciłam dużo pieniędzy, poniosłam koszty wymiany zamków.

Było to w godz. 15.00-16.00, kiedy zawsze odmawiam w domu Koronkę do Miłosierdzia Bożego. Tym razem nie odmawiałam. Na dworcu centralnym obiegły mnie proszące cygańskie dzieci. Moja uwaga była więc skoncentrowana na nich. Natomiast z tyłu cyganka wyciągnęła mi kopertę - torbę, którą miałam pod pachą.

Wieczorem padłam na kolana zmęczona, uwielbiałam Boga w moim smutku i modliłam się za tych, co mnie okradli. Chyba po raz pierwszy za tych, co wyrządzili mi krzywdę.

Jezus:
- Dziecko, nie po raz pierwszy nie usłuchałaś głosu mojego. Nie zlekceważyłaś go, lecz nie usłuchałaś, bo zawsze nie dowierzasz. Widzisz, jak trudno ci uwierzyć we Mnie, w moje łaski. Tym przykładem, doświadczeniem przykrym dla ciebie chciałem ci przypomnieć, że Ja Jezus sam twój Zbawiciel, Wielki Syn Boży tak uniżam się do ciebie, bo cię kocham, chcę cię prowadzić, a ty wymykasz Mi się. I widzisz, co z tego wynika? Jeszcze Mi nie wierzysz! Dokąd mam cię doświadczać, dziecko proś o łaskę głębokiej wiary. Jezus jest żywy, a nie umarły. Zmartwychwstał po to, by pilnować swoje owieczki i by one słuchały swego Pasterza. Mój głos w tobie - to Ja Jezus Zbawiciel.

Pragnę twego zbawienia, więc pozwól dziecko prowadzić się, nie utrudniaj Mi działania łaski w tobie, bo będę cię stale doświadczał, aż uwierzysz. Innej drogi do zbawienia nie ma. Kochaj i wierz wbrew swemu rozsądkowi. Odrzuć rozum, intelekt i swoje myśli. Słuchaj jednak mego głosu. To jest łaska, którą ci udzieliłem, bo ciebie kocham. Podkreśl dziecko kocham ciebie. A teraz pomódl się i idź na spoczynek, bo to doświadczenie dzisiejsze odebrało ci siły.

Anna:
- Panie Jezu, czy ja mogę dać świadectwo w grupie modlitewnej o tym, jak nie posłuchałam Twojego głosu i co mnie spotkało?

Jezus:
- Tak możesz powiedzieć, to miłe memu Sercu, ale licz się z tym, że z tego powodu możesz cierpieć.

19 kwietnia 1996 r.
Podczas modlitwy o uzdrowienie wewnętrzne i prośby o charyzmaty (nałożenie rąk nad każdą osobą z grupy, modlitwa)

Jezus:
- Proś o uzdrowienie duszy, byś uwierzyła w słowa pochodzące ode Mnie. Powiedz o tym w grupie.

Anna:
- Nie bardzo chciałam o tym wspominać, nie sądziłam, by grupa to zrozumiała.

Jezus:
- Powiedz o tym, albo Mnie się zaprzesz.

Powiedziałam: muszę zacząć całkowicie ufać Ci Panie, choć to jeszcze dla mnie bardzo trudne. Kocham Cię.

Środa

Jezus:
- Dobrze, nauczę cię kochać, ale musisz bardziej kontrolować swoje myśli, serce, czyny. Ogólnie ujmując musisz nad sobą więcej pracować. Dawać, dziecko dawać siebie, tzn. zapominać o sobie, wiesz prawda? Myśl o drugim człowieku, kimkolwiek by on nie był. Tak, nawet o tym co cię okradł, Ja również za niego życie swe oddałem. Ocal tego człowieka, on potrzebuje twojej modlitwy. Módl się za tych, co źle czynią. Nie złość się, a módl się za nich. Dziecko, świat potrzebuje modlitwy, dużo wynagradzającej modlitwy. Czy pomożesz innym ludziom na drodze do ich zbawienia? Módl się dziecko za grzeszników, szczególnie za tych, co zupełnie się zagubili i nie wiedzą, po co żyją na tym świecie. Nie żyją wymiarem czasu, ale chwilą i to ich gubi. Nie patrzą dalej, ale krótkowzrocznie, to ich gubi. Ślepota, choć mają oczy źle widzą, albo i wcale. Módl się za nich, bo Ja za nich Krew swoją przelałem na krzyżu. Obiecujesz dziecko?

Pamiętaj o grzesznikach. Liczę na ciebie moja mała sekretarko. Tak, tak dziecko. Ja się tobą posługuję, czy nie widzisz? Jesteś przykładem, bo Ja tak chcę. Czyń tak dalej, ufaj całkowicie, ufaj sercem. Rozum odłóż sobie na potem. U Mnie liczy się miłość, miłość, pokora.

Wnętrze musi być oczyszczone, doskonałe na moje przyjście. Ja ci w tym pomogę, a ty bądź pilną sekretarką. Słuchaj, pisz i wcielaj w swe życie. Każda minuta niech będzie wypełniona Mną, doskonałością. Ja łaski ci udzielę, ty pracuj, a stworzymy oboje dobry, czysty obraz. Dobre lustrzane odbicie w prawdzie. Prawda dziecko, wyzwoli cię od wszelkich nieprawości i lęków tego świata. Pokój z tobą niech zostanie. Napełnię cię teraz pokojem moim i on w tobie będzie już zawsze. Amen.

Czwartek

Poczułam, że mam odejść z grupy modlitewnej „Wieczernik" prowadzonej przez siostrę Celinę. Poczułam, że czas zacząć Jezusowi wynagradzać, czas dawać siebie innym. Rozmowy, rozmyślania w grupie już nie wnosiły nic nowego. Jakie zadanie postawi przede mną mój Nauczyciel? Odeszłam w uzgodnieniu z moim kierownikiem duchowym.

Prawda komplikuje moje życie, Prawda ma na imię - Jezus Chrystus.

26 kwietnia 1996 r.

Odeszłam z grupy, by ten czas, każdy piątek oddać na adorację Najświętszego Sakramentu jako pokutę i zadośćuczynienie za grzechy świata. Wiem, że wchodzę na nową nieznaną drogę, ale również wiem, że idę z Panem Jezusem, moim Nauczycielem.

27 kwietnia 1996 r.

Pojechałam do Niepokalanowa. Spowiednik utwierdził mnie, że dobrą drogę obrałam. Mój trzymiesięczny wnuczek Wiktor został Rycerzem Niepokalanej. Oddałam go Maryi prosząc, by wprowadziła go na drogę kapłaństwa, jeśli to jest zgodne z wolą Bożą.

Jezus:
- Dziecko nie płacz, swoją samotność Mnie ofiarowałaś i Ja to w sercu mam wyryte. Bardzo cię umiłowałem i pamiętam o twoim oddaniu. Jesteś słaba, jak każdy człowiek pod ciężarem krzyża upadasz. Ale wtedy pamiętaj, masz Mnie, nigdy nie jesteś sama. Jam zawsze jest przy tobie, bo ty pragniesz być ze Mną i te pragnienie liczy się w moim Sercu najbardziej.

Kochasz Mnie na ile Ja ci łask udzielę, a będę cię dziecko coraz bardziej doświadczał i coraz więcej łask ofiaruję, tylko zechciej je zebrać. To są kwiaty o najpiękniejszym zapachu. Te łaski to skarby dla ciebie, bo Ja pamiętam o swoich owieczkach. A ty jesteś jedną z nich, ale zawsze Ja udzielam ci pastwiska i najlepszych łąk. Szczególnie, jak ci jest bardzo ciężko, Ja ofiaruję ci najpiękniejsze łąki.

Trudne to do pojęcia prawda? Zrozumiesz kiedyś, a teraz po prostu uwierz mym słowom. Nie wolno się nigdy załamywać ani poddawać rozpaczy. Tego nie mogę zaakceptować. Nigdy już nie rozpaczaj. Masz moją Mamę, bł. s. Faustynę, proś Ich, One cię bardzo kochają. Jesteś dziecko bogata. Cały zastęp w niebie prosi o pomoc dla ciebie. Gdybyś mogła uwierzyć Mi, nie jesteś sama...

Powiedziałem ci dziecko, że Ja sam pomogę załatwić ci tę skomplikowaną sprawę mieszkaniową. Ty nawet nie próbuj. Nie jesteś w stanie przejrzeć wszystkich umysłów i zamierzeń ludzkich. Prawo ludzkie, które ustanawia człowiek nie jest jasne, nie jest dobre dla samego człowieka, zbyt skomplikowane, dlatego już samo przez się nie stanowi prawa, ale gąszcz przepisów, których ludzie, co ich tworzą sami nie zawsze rozumieją do końca. Więc jak ty to chcesz sama przebrnąć. Zdaj się na Mnie i o nic się nie martw. Kochaj, pracuj, módl się, a o dzień twój Ja będę się troszczył. Jezu, ufam Tobie. Powtarzaj często te słowa, aż uwierzysz we Mnie, moją miłość, moją moc. Jam świat zwyciężył.

Anna:
- Udziel mi Panie łaski, pragnę ufać i kochać Ciebie.

Jezus:
- Udzielę ci tej łaski dziecko, ale wszystko we właściwym czasie. Odeszłaś z grupy „Wieczernik", bo Ja tak chciałem. Ty masz swoją drogę dziecko, dobrze idziesz. Idź w kierunku światła, tam gdzie widno, unikaj ciemności.

Dziecko Ja zawsze do ciebie pragnę przemawiać, ale wiesz sama, że to ty nie masz czasu, a może nie chcesz Mnie we wszystkich chwilach swego dnia? Jestem, mówię wtedy, kiedy ty Mnie słuchasz. Ja czekam na ciebie zawsze.

9 maja 1996 r. Wieczorem po modlitwach

Jezus:
- Ufaj Mnie, a nie samej sobie. To jest przyczyną, że rozpaczasz. Czy Ja dziecko nie powiedziałem ci, że ci pomogę? Wróć w zeszycie do mych słów. Czekaj i ufaj, ale nie rozpaczaj. Nie jesteś sama. To, że cię najbliżsi opuścili to nie powód do rozpaczy. Ja cię nie opuszczę nigdy. Ja zawsze mam czas dla ciebie, ale czy ty też chcesz z tego korzystać.

Wyrywasz się, jak ptak w klatce, szarpiesz. Oczekujesz serca od najbliższych. Dziecko, ty musisz się dużo za nich modlić, oni są chorzy na znieczulicę, ale o tym nie wiedzą. Nie czują takiej potrzeby, by okazywać ci serce. Ich serca uśpione, biją dla samych siebie. Nie czekaj na ich serca. Ja daję ci swoje Serce, które jest poranione, bo opuszczane od tych, których ukochałem. Więc czerp łaski u źródeł mego Serca, a módl się o nawrócenie swojej rodziny. U nich dużo egoizmu i zniewolenia, wygody. Oni ciebie dziecko nie rozumieją.

Człowiek, który nie dozna odrzucenia przez drugiego, nie zrozumie. Nie żądaj zbyt wiele. Oni są bardzo, bardzo słabi, zniewoleni o biernej postawie. Za nich musisz dziecko dużo się modlić, bo ich serca, jak kamienie. Na nich liczyć nie możesz ani teraz, ani w przyszłości, tak jak i za Pawłem nie wyglądaj, nie wyczekuj.

Módl się i żyj swoim życiem. Nieś im ratunek, ale od nich nie oczekuj zapłaty. Ja ci dziecko ten twój trud i płacz wynagrodzę. To, że jesteś sama pośród ludzi, to Ja tak chciałem i wybrałem cię do zadania, które jeszcze przed tobą. Nikt Mi już ciebie nie zabierze. Będziesz tylko Mnie służyła, bo dwóm panom służyć dobrze nie można, więc przyjmij tę łaskę, której teraz nie rozumiesz, ale kiedyś ocenisz.

Dziecko podnieś się z upadku, weź krzyż swój i dalej pójdziemy razem. Jeśli ci ciężko wesprzyj się na moim ramieniu, Ja ci pomogę nieść krzyż. Razem damy radę. Trwaj w tym postanowieniu, jakie jest słuszne, a słuszne to co trudne, ciężkie z zaparciem się samej siebie. Trwaj tak we Mnie, a Ja w tobie.

Dziecko, przeprowadzisz się pomiędzy miesiącami maj, czerwiec. Już niedługo. Mówię ci, bo widzę, że trzeba cię pocieszyć, bo bardzo wpadłaś w rozpacz, a Ja rzeczywiście rozpaczy nie lubię. To brak ufności, a Ja żądam, by moje dzieci bezgranicznie mi ufały. A teraz uśmiechnij się i powiedz Jezu, ufam Tobie.

Wieczorem zadzwoniła osoba, z którą miałam dokonać zamiany mojego mieszkania (70m2) na mniejsze. Wygląda na to, że Pan Jezus ma rację, a nie ja.

13 maja 1996 r.
Święto Maryi Fatimskiej.

Do południa byłam na Mszy św. w Niepokalanowie (zjazd rycerstwa). Wróciłam po południu, zaraz zadzwonił telefon w spawie zamiany mieszkania. Pojechałyśmy do spółdzielni. Ta osoba dostała kredyt. Złożyłyśmy podania o zamianę. Tak jak Jezus powiedział - maj, czerwiec. Maryjo dziękuję ci za prezent.

Przekonałam się, że wychodząc z domu, gdy zapraszam Pana Jezusa, by uczestniczył we wszystkich moich sprawach, pomimo wielu trudności On zwycięża.

24 maja 1996 r.
Najświętszej Maryi Panny Wspomożycielki Wiernych.

Maryjo! Dziękuję za następny prezent - Wspomożenie Wiernych. Dziś listonosz przyniósł mi zgodę spółdzielni na zamianę mieszkania. Trzy dni przed świętem Matki Bożej i Zesłania Ducha Świętego. Maryjo! Jak ja Ci podziękuję?

29 maja 1996 r.

Jezus:
- Dziecko ufaj Mi całkowicie. Ja cię nie zawiodę. Ja nigdy nie łamię danego raz słowa. Ja ci przyrzekłem i do końca twoich dni tu na ziemi nie opuszczę cię. Jesteś moim dzieckiem umiłowanym choć bardzo słabym, jeszcze błądzącym, szukającym po omacku, ale dobrze, że szukasz.

Zawsze poszukuj prawdy. Nie przyjmuj tej prawdy, którą ci ludzie podają. Analizuj z moimi słowami, wracaj do moich słów moje dziecko, do Ewangelii. Ja tam jestem w cały w słowie, które wypełnia Pismo Święte. Tam szukaj prawdy.

Ludzie bardzo często się mylą. Moja prawda nie zawsze jest ich prawdą. Tak dziecko, nawet Kościół wewnętrznie podaje różne prawdy, które nie pokrywają się całkowicie z moją prawdą, ale to ludzie wypaczają całość. (Chodzi o czynnik ludzki w Kościele - dop. red.).

Zdrową naukę Kościoła podaje Ojciec Święty i On dlatego też cierpi, więc ty przyjmij te małe cierpienia, które zadaje ci czasem Kościół. Trwaj w prawdzie.

Często rozmyślałam nad dwoma różnymi rozbieżnymi ocenami i sądami podawanymi wiernym przez osoby duchowne na jeden temat i wtedy się gubiłam, prosiłam Pana Jezusa o światło prawdy.

Jezus:
- Każde cierpienie to ogromna wartość. Nic nie marnuj. Ja wszystko przyjmę i Ojcu Niebieskiemu złożę w ofierze. Dziecko, czy ty Mnie kochasz?

Anna:
- Za mało Panie, cały czas kocham cię, ale jeszcze za mało.

Jezus:
- To cóż ci tak bardzo przeszkadza, by Mnie bardziej kochać, powiedz?

Anna:
- Jeszcze pojawiająca się moja złość wewnętrzna, mój egoizm, grzech języka, moja pycha, mój brak skupienia na modlitwie i podczas Eucharystii. Brak miłości do tych, co mnie ranią, niecierpliwość. To wszystko przeszkadza mi w kochaniu Ciebie Panie i całkowitemu oddaniu się Tobie czystym sercem. Za Twoje wielkie miłosierdzie względem mnie Panie, ja za mało Ciebie kocham. Czuję wewnętrznie, za mało Ci Panie daję siebie.

Jezus:
- Dziecko, wielkimi darami cię obsypuję, ale miłosierdzie moje ponad wszystkie dzieła stworzenia. Bez początku i bez końca. Jestem Bogiem Miłosierdzia. Niech wszyscy garną się do mojego miłosierdzia. Ono je osłoni przed Boską sprawiedliwością. Błagaj o moje miłosierdzie dla wszystkich w godzinie mojego konania. Bo są tacy, którzy o nic nie chcą prosić, więc ty to czyń za wszystkich i dla wszystkich.

Dziecko moje, ty podobasz się Panu Bogu wówczas, jak uniżasz siebie całą, nie tylko czyń to zewnętrznie, ale szczególnie wewnętrznie. Uniżaj się, bo jesteś jedną ze sług moich. Słudzy moi otrzymają szczególne łaski i Ja ich osobiście prowadzę. We Mnie pokładaj nadzieję we wszystkim, nie w ludziach, ale we Mnie. Amen. Jezus Chrystus, Syn Maryi Matki Kościoła. Błogosławię cię moje dziecko.

4 czerwca 1996 r.

Moje świadectwo na potwierdzenie słów Pana Jezusa, że On sam mnie prowadzi.

Mieszkanie w 3/4 zlikwidowane, przygotowane do przeprowadzki. Przez telefon zerwałam umowę o zamianę, ponieważ zdenerwowała mnie osoba zamieniająca się ze mną na mieszkanie. Zaczęła stawiać warunki trudne przeze mnie do przyjęcia. Po odłożeniu słuchawki ogarnął mnie lęk, co ja zrobiłam. Co dalej?

Wyszłam po zakupy. Modliłam się do siedmiu boleści Maryi. Przepraszałam Maryję, że zupełnie nie mogę się skupić, bo cały czas myślę o swojej sprawie mieszkaniowej, a nie o boleści Matki Najświętszej. Rozmyślałam, jak wielka jest miłość Chrystusa, że konając na krzyżu zostawił testament dla ludzi. Nie myślał o swoim strasznym cierpieniu, ale o nas grzesznikach. Ja jeszcze tego nie potrafię. To jest straszne! Jaką nędzą jestem, za którą Jezus oddał swoje święte życie.

Oddałam Jezusowi całą moją beznadziejną sytuację i siebie samą pośrodku tego bałaganu mieszkaniowego. W południe ta kobieta zadzwoniła do mnie przepraszając mnie. Rozmowa nasza kończy się pomyślnie. Chciałam przeprowadzić się w poniedziałek, ale ona prosiła w piątek (ze względu na pracę męża). Spojrzałam na kalendarz: 14 czerwca - wyprowadzam się - święto Najświętszego Serca Pana Jezusa i 15 czerwca już na nowym mieszkaniu -święto Niepokalanego Serca Maryi.

Moja nowa parafia pod wezwaniem Najczystszego Serca Maryi Panny. Czy Pan Bóg nie dość wyraźnie uczynił mi na te dni prezent? Boże, nikt mi nie uwierzy, że sam Jezus ze mną rozmawia i prowadzi mnie duchowo i fizycznie. Moje serce czasami rozpiera niepojęte szczęście. Wtedy czuję wielką miłość Boga we mnie.

8 lipca 1996 r.

Duża przerwa w moich rozmowach z Panem Jezusem. Przeprowadzka, remonty itd. Bardzo silne zmęczenie, codzienna Eucharystia, krótkie modlitwy i padam sztywna ze zmęczenia, rano praca do wieczora. Tęsknię coraz bardziej za moimi rozmowami z Panem Jezusem, ale to ja nie daję sposobności Panu Jezusowi, po prostu cały dzień wypełnia mi praca, ludzie. Krótkie rozmowy moje z Panem, ale cały czas tęsknię za głosem Pana i dziś po powrocie z cmentarza zmywając naczynia po obiedzie usłyszałam Pana Jezusa: Po wieczornej modlitwie przyjdź do Mnie na rozmowę. Tak też uczyniłam. „Przyjdź" oznacza to, że klękam w swoim cichym zakątku pod wizerunkiem „Jezu, ufam Tobie!".

Jezus:
- Dziecko moje, tęskniłem za twoją tęsknotą do Mnie, pojmujesz? Ja czekam zawsze na ciebie, aż ty sama zapragniesz mówić do Mnie i zatęsknisz za Mną - Jezusem, twoim Przyjacielem.

Aniu, moje dziecko ty nie bój się swojej samotności pośród bliskich. Popatrz, czy nie czujesz mojej obecności na nowym miejscu zamieszkania? Rozejrzyj się dziecko, to Ja Jezus. Myślałem o tym, by to zamieszkanie twoje było tobie miłe. To Ja Jezus trudziłem się w każdej najmniejszej cząsteczce twego zamieszkania. To Ja Jezus Jestem tu z tobą i moja Matka Maryja. Nasze wizerunki zamieściłaś i My Oboje tu z tobą jesteśmy. Pamiętaj nie jesteś sama. My tu Oboje z tobą jesteśmy!

Dziecko nie rozpaczaj, prosiłem nie czyń tego, co Mnie rani. Ja się trudzę, byś była szczęśliwa, a ty rozpaczasz? Jeszcze zostaniesz tu na ziemi. (Prosiłam Pana Jezusa, że tęsknię za Nim i rodzicami, a tu nikomu nie jestem już potrzebna. Nowa parafia, nikogo nie znam). Jeszcze nie czas. Ja przyjdę po ciebie, zabiorę cię, jak przyjdzie czas, ale nie teraz. Masz przed sobą zadanie nie jedno. Musisz dziecko wypełnić jeszcze na ziemi wolę Ojca mego. Dziecko, czy ty Mnie kochasz?

Anna:
- Kocham Cię Panie. Z całą moją nędzą jaką jestem, kocham Cię Panie.

Jezus:
- To dobrze, mów Mi często o swojej miłości do Mnie. Tak bardzo moje Serce spragnione jest słuchania bicia twojego serca dla Mnie.

Anna:
- Dziękuję Tobie, Panie Jezu i Maryi, że w święto Najświętszego Serca Pana Jezusa, w piątek wyprowadziłeś mnie z tamtej dzielnicy (nigdy jej nie polubiłam), a w święto Niepokalanego Serca Maryi (odpust w mojej nowej parafii) Najświętsza Maryja Panna przywitała mnie w Jej święto odpustowe. Za ten wielki dar Pana Jezusa i Maryi wielbię Cię Trójco Przenajświętsza.

Jezus:
- Tak chciała Maryja uczynić ci ten podarunek, byś odczuła, że Ona jest i twoją Matką i bardzo cię kocha i cały czas pomaga i prosi za ciebie i tych, o których ty dziecko codziennie pamiętasz w modlitwie. To Ona, Maryja uczy cię kochać Jej Syna czyli, Mnie. Maryja bardzo ciebie, moje dziecko kocha, bo ty kochasz i pamiętasz o Niej. Dobrze, że trwasz w postach i na modlitwie, pamiętaj o zmarłych, oni bardzo czekają na twoje modlitwy. Dziecko, pobłogosławię tobie na nowym mieszkaniu. Uklęknij.

16 września 1996 r.

Dziś odwiedziły mnie dwie szkolne koleżanki (z Odnowy Ducha Świętego). Przekonywałam je, że Pana Jezusa należy przyjmować w uniżeniu na klęczące i zarzucałam im, że za dużo w ich odnowie Zmartwychwstania (Alleluja), a za mało Drogi Krzyżowej i pokuty.

Wieczorem zatęskniłam sercem za Jezusem. Usłyszałam:

Jezus:
- Dziecko, jestem z tobą, nie pytaj ludzi, bo oni błądzą tak jak ty. Ja udzieliłem ci daru. Tym darem jestem Ja, Jezus. Ja ciebie prowadzę. Jestem twoją drogą, idź prosto, nie zbaczaj, nie oglądaj się wstecz, idź cały czas przed siebie.

Nie rozbijaj Kościoła w myślach i słowach. Już ci dziecko mówiłem; wszyscy błądzicie, jesteście słabi. Ja daję ci światło, idź w kierunku światła przed siebie. Po co ci potwierdzenia ludzi? Ja każdego prowadzę z osobna. Ciebie też. Pisz dziecko. Wybieram dla każdego drogę inną, tak, bo każdy człowiek jest inny. Ja szanuję każdego indywidualność. Dlatego każdego człowieka droga jest inna. Ty idziesz tą drogą, którą sama sobie wybrałaś - pokuty, bo na tej drodze ty dziecko czujesz się dobrze. Inni wybierają drogę radości, Zmartwychwstania. Uszanuj to, Ja Jezus ich tą drogą również prowadzę. Wszystkie drogi prowadzą do jednego celu - zbawienia.

Dlatego proszę cię dziecko, nie pouczaj ty sama, ale zdaj się w każdej sprawie na Mnie. Módl się za nich i oddawaj Mi wszystkie moje dzieci. Ja ich wszystkich do mojej owczarni przywiodę. O siostrę swoją nie się martw, ona już jest na dobrej drodze do nieba. Módl się za nią tak jak czynisz, ale częściej. O szwagra i bliskich nie martw się. Módl się za nich, a Ja będę się o nich troszczył. Ty nic uczynić sama nie możesz, poza modlitwą i oczywiście przykładem swego życia.

17 września 1996 r.
Wieczorem po różańcu i brewiarzu

Pisz dziecko.

Jezus:
- Ja jestem z tobą. Nie boisz się, że to inny duch zły do ciebie mówi, prawda?

Anna:
- Nie Panie, nie boję się, jestem szczęśliwa, że to Ty sam Jezus do mnie mówisz. Jesteś pokojem i miłością.

Jezus:
- To dobrze, że twoje obawy całkowicie zniknęły.

Tu nastąpiła moja prywatna rozmowa z Panem Jezusem, czułam, że nie ma potrzeby zapisu. Pan Jezus pytał mnie, jakże ja siebie widzę, jaką drogę obieram, by Mu służyć.

Jezus:
- Dobrze dziecko, że po tej rozmowie poddałaś się całkowicie mojej woli. Na tę odpowiedź czekałem. Miej do Mnie całkowite zaufanie. Ludzie sami siebie krzywdzą. Ja nie skrzywdzę cię, Ja ciebie kocham miłością taką, której ludzie pojąć na ziemi nie potrafią. Czy chcesz dziecko dobrowolnie cierpieć dla Mnie?

Anna:
- Tak Panie, pragnę gorąco dla Ciebie cierpieć.

Jezus:
- A zatem dziecko przygotuj się na krzyż, ciężki krzyż, ale pamiętaj Ja Jezus zawsze będę z tobą. Im cięższy krzyż, tym będę bliżej ciebie, choć ty dziecko nie zawsze będziesz czuła moją obecność. Taką drogę sobie wybrałaś. Więc przygotuj się na cierpienie, które wkrótce cię nawiedzi. Znieś je w pokorze i uniżeniu i bez szemrania. Pamiętaj, że to ty je wybrałaś, że zsyłam je na ciebie z twoją wolą.

Kochaj Mnie, bo Ja bardzo czekam na okazywanie Mi miłości. Jestem Bogiem, ale we wszystkim podobnym do człowieka, oprócz grzechu. Kochaj Mnie dziecko i cierp, to wielka moc, którą ci daję. Wytrwaj, a zbawisz siebie i innych.

Pisz dziecko. Każdą chwilę życia, której ci udzielam na ziemi, daję ci jako czas do pracy, nie marnuj go córko, bo czas szybko biegnie. Każda przeżywana chwila to bezcenny skarb, którym możesz obdarować wielu potrzebujących.

Droga, którą wybrałaś to trudna droga, ale to twoja dobrowolna droga, więc nie zawracaj z niej, bo jesteś już w połowie swej drogi. Nie marnuj siły na sprawy błahe. Idź za głosem sumienia i wsłuchaj się we Mnie. To jest walka na śmierć i życie. Wybrałaś życie, więc musisz umrzeć dla siebie. Żyj dla innych. Taką drogę Ja ci wyznaczam. Żyj dla innych, nie dla siebie. Módl się, cierp wszystko w uniżeniu, pokorze, ale i wolności, którą ci ofiarowałem. Pochyl dziecko głowę, Ja cię pobłogosławię.

13 października 1996 r. - Niedziela
W tramwaju, gdy wracałam z Nowenny do Miłosierdzia Bożego z Targówka, parafii Chrystusa Króla

Jezus:
- Popatrz na niebo, co widzisz?

Anna:
- Ciemność, niebo jest prawie czarne, szaro czarne.

Jezus:
- A teraz popatrz w te lampy.

Anna:
- Widzę jasność

Jezus:
- To jest słaba jeszcze jasność. Ty bądź taką jasnością, która poraża, bądź jeszcze większą jasnością żeby porażać, oślepiać, żeby ludzie rozmawiając z tobą widzieli Mnie samego, moje miłosierdzie. Nie bądź sztuczna, chłodna.

Anna:
- Panie Jezu boję się, że zanim dojdę do domu nie zapamiętam wszystkiego, by zapisać. (Wewnątrz poczułam, że jednak zapamiętam, a Pan Jezus umilkł).

13 października 1996 r. Wieczorem po modlitwie

Jezus:
- Czy zatęskniłaś dziecko za naszymi rozmowami?

Anna:
- Tak, Panie.

Jezus:
- Weź ołówek i pisz. Dlaczego tak bardzo lękasz się cierpienia? Dlaczego boisz się zniszczyć, unicestwić samą siebie? Pycha dziecko, przeszkadza wejść do Królestwa. Uniżaj samą siebie do końca, tego od ciebie oczekuję.

Boisz się okazać serce swojej siostrze, szwagier ci w tym nie może być przeszkodą. Pokuta, czyń pokutę poprzez uniżanie się, tego od ciebie żądam. Nie ważne, co inni o tobie pomyślą. Na kim dziecko ci zależy? Kochasz Mnie? A zatem czyń pokutę. Uniżaj się w całości. To ma być kształt twego uniżenia w całości, a nie po części, połowicznego według twego uznania w danym czasie. Nie istnieje dziecko czas ani miejsce. Ty masz być zawsze taka sama. Mnie samemu miła. Nie ludziom to ma się podobać, ale Mnie Jezusowi.

Anna:
- To jest bardzo trudne Panie.

Jezus:
- Gdyby było łatwe, to nie żądałbym tego od ciebie, bo sama byś pewnie chętnie Mi to ofiarowała. Dziecko, moja droga jest trudna, im bliżej Mnie tym ciężej pod górę, ale wiem, że na ciebie mogę liczyć, prawda?

Anna:
-Tak, Panie.

Jezus:
- Uniżaj się i z sercem rozstrzygaj wszystkie swoje sprawy.

Zapytałam Pana Jezusa, jaką mam przyjąć postawę w trudnej sytuacji rodzinnej.

Jezus:
- Nie dziecko, Ja za ciebie życia przeżyć nie mogę. Ty sama musisz wybierać. To twoja droga, twój egzamin. Ja daję ci wskazówki postępowania, kierunek drogi, ale drogę to ty dziecko - ten odcinek sama musisz przejść. Ty wiesz, jak iść, ale jeszcze pycha ci przeszkadza w drodze. Pomału zwalczamy tę twoją dolegliwość. Ja ciebie nie opuszczę. Ja ci pomogę. Dziecko, na dzisiaj to wszystko, przemyśl i do pracy. Ja cię pobłogosławię.

14 października 1996 r.
Modlitwa poranna (światło Ducha Świętego).

Pan Jezus w ten sposób utwierdził wczorajsze słowa. Jasność. Wiem czego Pan mój żąda ode mnie. Liturgia Godzin. Jdt, 8, 25-27: Czytanie:

„Będziemy dziękować Panu Bogu naszemu, który doświadcza nas, tak jak naszych przodków. Przypomnijcie sobie to wszystko co, On uczynił z Abrahamem i jak doświadczył Izaaka, i co spotkało Jakuba. Jak bowiem poddał Bóg próbie ogniowej, by doświadczyć ich serca, tak i na nas nie zesłał kary, lecz raczej dla przestrogi karci tych, którzy zbliżają się do Niego".

Anna:
- Dziękuję mój Nauczycielu. Odwiedziłam dom kuzynki (w dniu jej imienin), kupiłam prezent, upiekłam ciasta, starałam się dla Ciebie, mój Panie. Choć wyszłam z małą boleścią. Moja czternastoletnia kuzynka ulega w większości słabościom rozrywek i łatwizny. Ciało silne - duch słabiutki. Boleję nad tym. Matko Najświętsza pomóż! Trudno mi zatem z nimi się porozumieć. Już w różnych światach żyjemy. Za czym innym tęsknimy. Panie mój, okaż im swą potężną miłość. Niech ona pochłonie wszystkich!

Jezus:
- Weź dziecko pióro i pisz. Czekałem na ciebie długo, bardzo długo. Moja córka nie tęskniła za Mną, za naszą rozmową. Sercem. Czekałem na ciebie. Powiedz Mi córko, dlaczego skarżysz się, że masz mało czasu dla Mnie. Ja daję ci mój czas, on do Mnie należy, ty wykorzystujesz go zgodnie z wolą swoją, a nie moją.

Dobrze, zacznij swój czas oddawać Mnie. Ja uporządkuję twoje życie, bo trochę się w swoich posługach gubisz. Co cesarskie oddaj cesarzowi, co Boskie oddaj Bogu, ale cesarz nigdy nie może być ponad Bogiem. Zachowaj odwrotną kolejność. Najpierw oddaj czas Panu swemu, resztę zachowaj dla braci i sióstr na ewangelizowanie.

Czuję, że czekasz dziecko wskazówek. Nie bój się. Ja jestem z tobą, udzielam ci światła, prawda? Módl się dalej za księdza proboszcza i czekaj. Przyjdzie czas, a twoje kroki skieruję znów do niego. Pójdziesz dziecko, tak jak ci powiedziałem poprzez księdza w sklepie.

W sklepie Księży Pallotynów skarżyłam się pewnemu księdzu jak bardzo trudnego mam księdza proboszcza, który zamknięty jest na współpracę ze świeckimi. Ów ksiądz tak mi odpowiedział: To ty masz ewangelizować swego księdza proboszcza dotąd, aż zmieni zdanie.

Jezus:
- Masz ewangelizować księdza proboszcza dotąd, aż otworzy kościół (Dla grup modlitewnych - dop. red.). Ja tego pragnę bym był czczony i uwielbiany w pokorze w Najświętszym Sakramencie. Takie grupy modlitewne dziecko, pokutne, mogą wyprosić wiele więcej, niż cała armia walcząca z wrogiem. Dopilnuj tego. Ja dziecko tego właśnie od ciebie oczekuję. Zorganizuj taką grupę, jak zamyśliłaś sobie. Chętnych będzie sporo. Nie rezygnuj. A w piątki? Jest najlepszym dniem, bo to dzień mojej Męki. Nie odmówię nikomu poprzez Mękę moją, o co będzie Mnie prosił. Misje to już sprawa poważniejsza i ty w ten problem wchodzić sama dziecko nie możesz. To już Ja będę działał, a ty módl się za kapłanów.

Anna:
- A nowenna do Miłosierdzia Bożego? Czy ty Panie tego sobie życzysz?

Jezus:
- Tak, to wielkie dzieło. Dziecko, ty wiesz, że to Ja Jezus poprzez Ducha Świętego udzielam ci światła. Stąd ta twoja pewność. To moje pragnienie odbiłem w tobie, by przez ciebie wznowić w tym kościele Nowenny do mego Miłosierdzia. Czekam tu ze swymi łaskami, a garstka was zaledwie je czerpie.

Pisz, nie bój się, odważnie, to Ja w tobie działam. Naciskaj na księdza proboszcza, ale czyń to z miłością, delikatnością. Ja również go kocham, to jest również mój umiłowany syn. Trochę błądzi, ale któż z was nie błądzi? Ksiądz proboszcz zgodzi się. Poniżenie weź na siebie, ono uczyni cię mocną, a samo dzieło również wzmocni.

Czekałem dziecko tyle lat, aby w tej parafii moje Serce zaczęło bić żywo. Kościół piękny, odnowiony na zewnątrz, a wewnątrz trzeba zrobić remont, by napełnił się mój Dom ludem Bożym, ludem żywym, a nie umarłym przychodzącym do Mnie z przyzwyczajenia. Ja jestem żywy, pragnę by Mnie kochano, czczono należycie, oddawano Mi cześć jako Bogu, a nie bóstwu. Rozumiesz? Tak powiedz to księdzu proboszczowi. Z tego powodu to nie rozpaczaj tylko na Chwałę Ojca mego oddaj to zaraz.

Anna:
- W sprawie Nowenny do Miłosierdzia Bożego w naszej parafii nie poszłam na rozmowę do księdza proboszcza. Obawiałam się cierpienia, poniżenia, którego już zaznałam.

Jezus:
- Dziecko, czy ty Mnie kochasz?

Anna:
- Tak, kocham Cię Panie.

Jezus:
- Jeżeli Mnie kochasz to ufaj Mnie, a nie sobie. Nie pokładaj wiary w sobie. Całą wiarę wylej na Mnie. Ty nie martw się o kościół, o księdza proboszcza, o to jak on zareaguje na twoje przyjście na rozmowę. Dziecko, zostaw to wszystko Mnie. Ty Mnie ufaj, podkreśl to moje życzenie.

Ty masz modlić się, Ja cię prowadzę. Ja prowadzę Kościół, Ja zbawiam, Ja tylko mam taką moc. Ty jesteś Moim narzędziem. Ja wprowadzam ciebie w moje zamiary i Ja je przeprowadzam. Jesteś gliną w Moim ręku. Sama nic nie możesz uczynić, beze Mnie jesteś martwa. Ja cię ożywiam, kieruję. Jeżeli to zrozumiesz to pojmiesz, jak bezsensowną jest twoja walka wewnętrzna i nic nie znaczące rozmowy z twoimi znajomymi.

Ja decyduję, kiedy mam ożywić wiarę w człowieku, a kiedy człowieka zostawić sam na sam ze swoją „mądrością", aby zrozumiał, że beze Mnie nic sam nie uczyni. Ty dziecko módl się i proś o łaski dla swego kościoła i księży z twojej parafii. To jest wystarczające zadanie dla ciebie.

Anna:
- Panie Jezu, powiedziałeś, że skierujesz moje kroki do księdza proboszcza, jak ja mam to rozumieć?

Jezus:
- Uczynię to, kiedy Ja uznam, że nadszedł czas. Ty dziecko módl się i bądź Mnie całkowicie posłuszna. Będzie grupa modlitewna w twojej parafii, to będzie moje dzieło, które nie można nikomu z ludzi przypisać. Zapamiętaj! Pamiętaj, moje dzieła rodzą się w trudzie i znoju, poznają je po owocach. Winorośl, żeby wydała dorodny owoc potrzebuje dobrej uprawy gleby, potrzebuje słońca, deszczu i wiatru. To wszystko potrzebuje czasu. Bądź dziecko cierpliwa.

Teraz pomyśl, jak w okresie Adwentu zbliżyć się do Mnie. Pamiętaj. Mój czas daję ci, gospodarz nim dobrze, nie marnuj chwil. Czas ucieka, a dusze giną. Nie marnuj chwil. Dobrze dziecko, że przyszłaś dziś do Mnie. Czekałem już za długo na ciebie i jest Mi przykro, że marnujesz tak wielkie dary, jak rozmowa ze Mną. Nie każdemu takich łask udzielam. Przychodź do Mnie częściej, a nie będziesz sama błądzić po omacku. Ja cię prowadzę. Ja też ciebie kocham, uśnij dobrze, Ja cię błogosławię. Pochyl się dziecko.

 

10 grudnia 1996 r.

Wracam od Zofii, gdzie uczestniczyliśmy (pięć osób) we Mszy świętej, którą odprawiał w jej mieszkaniu ksiądz z ul. Piwnej. Nie przyjęłam Pana Jezusa, powiedziałam księdzu, że wieczorem mam Mszę św. za rodziców w kościele przy ul. Ostrobramskiej, więc chcę w tej Mszy św. w pełni uczestniczyć.

W tramwaju, w drodze do domu.

Jezus:
- Dziecko, zraniłaś Mnie.

Anna:
- W jaki sposób, kiedy Panie Jezu?

Jezus:
- Pomniejszyłaś Mnie, moje Miłosierdzie, uwielbiając siebie.

Później zrozumiałam, że odrzuciłam Jezusa, który do mnie chciał przyjść. Myślę, że powinnam rano uczestniczyć w pełni w Eucharystii, a wieczorem po raz drugi uczestniczyć we Mszy świętej za rodziców. Widzisz Panie, jaką nędzą jestem! Przepraszam.

19 grudnia 1996 r.

Wieczorem leżąc w łóżku usłyszałam Pana Jezusa. Wstałam, uklękłam, zaczęłam pisać, ale bardzo bolała mnie prawa ręka. Pan Jezus powiedział, żebym odłożyła ołówek i pytała Go, o co zechcę. Zatem pytałam i to co zdołałam zapamiętać, zanotowałam.

Jezus:
- Dziękuję ci dziecko, że wstałaś na moje wezwanie. Kochaj Mnie sercem, bo bardzo potrzebuję twojej miłości. Oddalasz się trochę dziecko ode Mnie, bo tracisz czas na oglądanie kłamliwej „prawdy" w telewizji, a Ja czekam na ciebie. Ja jestem twoją prawdą, przychodź do źródła, które dla ciebie rozlewam. Nie marnuj wody życia. Zaczerpnij z niej, jak największą ilość, byś nie czuła nigdy już pragnienia ku rzeczom przemijającym, marnościom tego świata. Odłóż dziecko pióro porozmawiamy sobie dla siebie.

Zadawałam pytania, a Pan Jezus mi odpowiadał:

Jezus:
- Módl się dziecko o skupienie, o dar łaski modlitwy sercem. Proś o to Ducha Świętego i Maryję.

- Najlepszym prezentem dla Mnie dziecko, jest modlitwa (zawsze) i ufność, całkowita ufność we Mnie. Nie pokładaj nadziei w ludziach lecz we Mnie.

Anna:
- Dlaczego nie mogę czuć obecności tak blisko Matki Najświętszej i nie mogę z Maryją rozmawiać tak jak z Tobą Panie?

Jezus:
- A prosiłaś o tę łaskę? ... No właśnie

- Matka Najświętsza zbiera wszystkie modlitwy, skrupulatnie je liczy, zbiera i oddaje Mi wszystkie, ale czym mniej skupienia, tym modlitwa mniej skuteczna. Pamiętaj o tym.

- Moja miłość jest ponad twoje słabości. Ja nigdy nie przestanę cię kochać.

- Paweł bardzo obraża Trójcę Przenajświętszą. Módl się za niego dużo. Dla niego ratunkiem jest Maryja, oddawaj go mojej Matce. Czyń to codziennie, bo zagrożenie jego duszy jest wielkie. Za bardzo już oddalił się ode Mnie. Nie oczekuje wcale pomocy ode Mnie. Paweł i ta kobieta liczą jedynie na własne siły. Jeśli będą trwać uparcie w tym niesakramentalnym związku doścignie ich kara Ojca mego. Ja nigdy tego związku nie uznam jako akt małżeństwa, bo ta kobieta ma męża. Módl się dużo za nich, bo pogłębiają się coraz bardziej w swej samowoli. Pytaj dziecko.

Anna:
- Co najbardziej nie podoba Ci się we mnie, czym najbardziej Cię ranie?

Jezus:
- Pycha dziecko, nadal pycha. Pracuj więcej jeszcze nad sobą. Amen.