OD AUTORA   (ze wstępu do tomu drugiego)

Pierwsza moja książka Jezus Miłosierny nawraca jest wymownym świadectwem mojej nicości i niewdzięczności względem Stwórcy:

• odwrócenia się od Boga,

• przekreślenia całego Dekalogu,

• układania sobie życia według własnych planów,

• w konsekwencji - rozstania się z mężem.

Paweł, najbardziej ukochana przeze mnie osoba, został wychowany w kłamstwie i w dorosłym już życiu powiela moje błędy. Jako kawaler odchodzi z rodzinnego domu i zakłada rodzinę opartą na niesakramentalnym związku, ponieważ Magda jest po cywilnym rozwodzie.

Odchodzą wszyscy moi najbliżsi, a ja zostaję sama. Wówczas nie mam jeszcze zielonego pojęcia, że Bóg w ten sposób oczyszcza mnie, bym odnalazła Go i pokochała całym sercem. Zazdrosna miłość Nauczyciela po latach mojej wstrętnej zdrady upomina się o mnie.

Wraz z nawróceniem przychodzi cierpienie, obejmuje mnie całą i towarzyszy mi już stale. Jezus żąda ode mnie ofiary. Żyję w samotności, zaczynam dużo się modlić, wstępuję do grupy modlitewnej „Wieczernik". Tam otrzymuję dary proroctwa i przebywania w obecności Bożej, potwierdzone przez kapłanów i inne osoby duchowne, które Pan Bóg stawia na mojej drodze.

To właśnie te dary zobowiązują mnie - a może lepiej powiem: sam ich Dawca zobowiązuje - do zapisywania otrzymywanych pouczeń, dialogów stworzenia ze swoim Stwórcą, sposobu patrzenia na zdarzenia życiowe w świetle Łaski. Fragmenty tych notatek, zebrane w jedną całość, złożą się później na na tę właśnie i wspomnianą wyżej książkę.

Z czasem moje życie ulega zmianie: jedni zazdroszczą mi darów, inni odsuwają się ode mnie, nie rozumieją. Zostaje przy mnie garstka prawdziwych, wypróbowanych Bożych przyjaciół, która nie zawodzi. Tracę bliskich, lecz zyskuję największego Przyjaciela - Chrystusa, który cały czas jest obecny w moim życiu i który nie wypuszcza już mojej ręki ze swojej dłoni. Mój Ukochany, Jedyny. Najcudowniejsze chwile mego życia to Sam na sam z moim Ukochanym.

Moim największym marzeniem jest, by Paweł pokochał szaleńczą miłością Chrystusa. Składam Panu w ofierze swoje życie za duchowe uzdrowienie Pawła i Magdy, z którą się związał. Za wierność Chrystusowi płacę cenę odrzucenia przez najbliższych, i nie tylko tę cenę... Ledwie mnie tolerują, wiele z tego powodu cierpię w samotności, nie mogę widywać swego wnuka, a jeśli już, to bardzo rzadko, może dwa razy do roku. Do Pawła domu nie jestem zapraszana. Ma to być dla mnie karą za nieuznawanie tego związku za małżeństwo. Magda jest kobietą, doskonale czuje swoją przewagę nad Pawłem, który dla niej odwrócił się od Boga, ode mnie i od rodziny. Ona wie, czym najbardziej mnie zranić. Oddaję ich Bogu, znosząc wszystko w milczeniu...

Tak mija „siedem lat chudych"... Nazwałam je „chudymi", bo upłynęły mi w bólu i we łzach. Zakończyły się jednak one w sposób bardzo szczęśliwy, gdyż Paweł wrócił do Boga, za co przez całą wieczność będziemy wspólnie z nim wyśpiewywać naszemu Ojcu i Odkupicielowi hymn wdzięczności. Hymn ten będzie także dziękczynieniem składanym naszej Matce i Orędowniczce, która wzięła Pawła do swojej szkoły miłości - zaprosiła go do Medziugorja - by tam otworzyć go na Bożą miłość. Dlatego właśnie Jej dedykuję tę książkę z gorącą prośbą, by wszystkich Szawłów - iluż ich jest w Polsce i na świecie! - przemieniała w Pawłów...

Dziękuję Panu Bogu za moich Przyjaciół Katarzynę i Stefana Ostrowskich, za ich gorące serca we wszystkich moich ciężkich chwilach i za wszystkie radości, których dzięki nim doznałam.

Dziękuję, że dane mi było poznać wielkość kapłaństwa i wierność Chrystusowi u ks. dra A. S., który podjął się zredagowania i wydania mojej książki.

Dziękuję mojemu spowiednikowi - Ojcu Bogdanowi, Księdzu L., Przełożonej Zakonu - Siostrze Weronice, mojej rodzonej siostrze Teresie, Elżbiecie Pezała, Oleńce Szczęsnej.

Wiem, że niejeden z bywalców księgarń i bibliotek może odrzucić moją książkę jak oparzony z grymasem na twarzy: „Co, znowu jakieś «objawienie prywatne?!»" Niech więc pozwoli, że odeślę go najpierw do słów zapisanych „pod dyktando Chrystusa" przez włoską mistyczkę Marię Valtortę (jej Poemat Boga-Człowieka, tutaj cytowany, cieszył się szczególnym uznaniem papieży Piusa XII oraz Pawła VI), a potem do jednego z listów nawróconego Szawła, który stał się apostołem właśnie pod wpływem „prywatnego objawienia" (pisze świadom własnej nicości, a zarazem posłannictwa wykonywanego w mocy Ducha Świętego).

Jezus mówi:

Słowa powiedziane przez moją Matkę powinny były doprowadzić do tego, żeby znikły wszystkie wahania w umysłach nawet najbardziej skrępowanych przepisami ludzi.

A jest ich tylu! Chcą oni rozumować na temat spraw Bożych, przykładając do nich ludzką miarę i utrzymują nawet, że sam Bóg powinien tak rozumować jak oni. Jak dobrze jest sądzić inaczej, że właśnie myśli Boga różnią się od myśli naszych nieskończenie i są w najwyższym stopniu ponad ludzkim wyobrażeniem. A byłoby tak wspaniałe i przydatne, żebyście usiłowali rozumować nie po ludzku, lecz zgodnie z duchem podążali za Bogiem, a nie zakotwiczali się tam, gdzie wasze ludzkie myślenie znajduje punkt zaczepienia.

To konwencjonalne myślenie jest pychą, zakłada bowiem doskonałość ludzkiego umysłu. W rzeczywistości tylko myśl Boża jest doskonała. Może Ona, jeśli zechce i uważa za pożyteczne, zstąpić i stać się Słowem w myśli i na ustach jednego ze swych stworzeń ludzkich, nawet najbardziej pogardzanego przez świat. Ponieważ jest to w oczach świata istota niewykształcona, ograniczona, tępa i infantylna.

Mądrość Boża lubi w ten sposób upokarzać pychę umysłów ludzkich, zstępując na tych pogardzanych przez świat. Zstępuje na tych, co nie mają własnego zdania, a tym mniej jeszcze nabytego doświadczenia, jakie się zyskuje przez wiedzę i przez oświatę. Są oni jednak pełni miłości i czystości, są wielcy przez dobrą wolę służenia Bogu, dając Go poznać przez siebie innym ludziom, aby Go też kochali i poznawali, ponieważ przedtem sami zasłużyli na to, by Go poznać i ze wszystkich sił miłować.

Przypatrzcie się, o ludzie, Fatimie, Lourdes, Guadelupie, Caravaggio i La Salette, a zatem miejscom, gdzie wydarzyły się prawdziwe objawienia święte, a zauważycie, że widzący i powołani do dostrzeżenia ich są biednymi istotami ludzkimi. Przez swój młody wiek, brak kultury lub stanowisko społeczne, są zaliczani do najskromniejszych na ziemi. l właśnie tym, nikomu nie znanym, którzy są „nikim", objawia się Łaska, by uczynić z nich swoich zwiastunów.

Co więc winni czynić ludzie ? Powinni się pochylić jak celnik (por. Łk 18,13) mówiąc: „Panie, zbyt byłem grzeszny, by zasłużyć na poznanie Ciebie; bądź błogosławiony za swoją dobroć, bo ona pociesza mnie za pośrednictwem tych biednych ludzi. Daje mi przez nich niebiańską pomoc, drogowskaz, pouczenie i ocalenie".

Nie powinniście natomiast mówić: „Ależ nie! To są przesądy! To są herezje! To nie jest możliwe!" Jak to, czy zaiste nie jest to możliwe? Niemożliwe, żeby mało zdolna osoba stała się w sprawach Bożych uczona? Dlaczego ma być niemożliwe? Czyżbym ja nie wskrzeszał umarłych, nie uzdrawiał obłąkanych, nie leczył epileptyków? Czy Ja nie otwierałem ust niemym, nie przywracałem wzroku niewidomym lub słuchu głuchym? Albo inteligencji upośledzonym? Czyżbym także nie wypędzał złych duchów, nie nakazywał rybom rzucić się do sieci, chlebom - by się rozmnożyły, wodzie - by stała się winem, burzy - by ucichła, falom - by stały się twarde jak posadzka? Co jest niemożliwe dla Boga?

A i przedtem, zanim Bóg-Chrystus, Syn Boży, znalazł się wśród was, czyżby Bóg nie czynił cudów za pośrednictwem swoich sług, działających w Jego Imieniu? Czy nie stały się płodne jałowe wnętrzności Sarai, małżonki Abrahama, żeby została Sarą i w swej starości urodziła Izaaka przeznaczonego na tego, bym Ja z nim zawarł przymierze? (Rdz 17,15-21). Czy nie zamieniły się wody Nilu w krew i nie napełniły się nieczystymi zwierzętami na rozkaz Mojżesza? l czy, posłuszne zawsze jego rozkazom, nie padły od plag zwierzęta, i czy nie poległy od wrzodów ciała ludzi, albo nie zostały pocięte i zniszczone gradem zboża, i nie zostały oskubane drzewa przez bezlitosną szarańczę? Czyż nie zgasło na trzy dni światło i nie zostali zabici pierworodni, i czy nie otwarło się morze, aby przeszedł Izrael, i nie złagodził się gorzki smak wód, i nie spadła obfitość przepiórek i manny, a woda nie wytrysnęła z suchej skały? A może Jozue nie zatrzymał biegu słońca? Albo może młody Dawid nie powalił na ziemię olbrzyma? Może Eliasz nie rozmnożył mąki i oliwy i nie wskrzesił dziecka wdowie z Sarepty? Czy na jego polecenie nie spadł deszcz na wyschniętą ziemię i ogień nie zstąpił z Nieba na ofiarę całopalną? Albo czy Nowy Testament nie jest rozkwitłym lasem, gdzie każdy kwiat jest cudem?

Kto więc ma władzę nad cudem? Co jest niemożliwe dla Boga? Któż [jest] jak Bóg? Pochylcie czoła i oddajcie cześć Bogu!

Przychodzą czasy wielkiego żniwa i wszystko ma być rozpoznane, zanim człowiek przestanie istnieć, wszystko: proroctwa po Chrystusie i te sprzed Chrystusa, i wytłumaczona cała biblijna symbolika, zaczynając od pierwszych słów Księgi Rodzaju. Jeśli pouczam was teraz na temat do tej pory nie wytłumaczony, to przyjmijcie ten dar i złączcie z nim owoce, a nie potępiajcie. Nie postępujcie jak Żydzi w czasie mojego ziemskiego życia, którzy świadomie zamknęli serca na Moje nauczanie i nie mogąc Mi dorównać w rozumieniu tajemnic i nadprzyrodzonych prawd, nazywali Mnie opętanym ibluźniercą. [...]

[...] Temu, kto ma duszę dziecka, ukazuje się Bóg i ujawnia Swoje tajemnice, pozwalając na to, że słyszy on słowa Boga i Maryi.

Święty Paweł pisze:

Tak też i ja przyszedłszy do was, bracia, nie przybyłem, aby błyszcząc słowem i mądrością głosić wam świadectwo Boże. Postanowiłem bowiem, będąc wśród was, nie znać niczego więcej, jak tylko Jezusa Chrystusa, i to ukrzyżowanego. l stanąłem przed wami w słabości i w bojaźni, i z wielkim drżeniem. A mowa moja i moje głoszenie nauki nie miały nic z uwodzących przekonywaniem słów mądrości, lecz były ukazywaniem ducha i mocy, aby wiara wasza opierała się nie na mądrości ludzkiej, lecz na mocy Bożej.

[...] ...Głosimy tajemnicę mądrości Bożej, mądrość ukrytą, tę, którą Bóg przed wiekami przeznaczył ku chwale naszej, tę, której nie pojął żaden z władców tego świata; gdyby ją bowiem pojęli, nie ukrzyżowaliby Pana chwały [...].

Nam zaś objawił to Bóg przez Ducha. [...]

A głosimy to nie uczonymi słowami ludzkiej mądrości, lecz pouczeni przez Ducha, przedkładając duchowe sprawy tym, którzy są z Ducha. Człowiek zmysłowy bowiem nie pojmuje tego, co jest z Bożego Ducha .(1 Kor 2,1-5,7-8,10,13-14)