Léandre LACHANCE


3


23 maja 1997, godz. 5.10

101. Przeżywasz chwile udręki i radości. Musisz przyjąć je obydwie

Panie Jezu, przyjdź mi z pomocą. Mam wrażenie, że się od Ciebie, Panie, oddalam. Proszę Cię o łaskę rozpoznania, abym mógł zdemaskować Wroga i poddać się we władanie Twojej Miłości.

Dziękuję za wysłuchanie mojej modlitwy. Kocham Cię, Panie.

„Mój maleńki, znowu biegnę do ciebie, żeby cię wziąć w ramiona, przycisnąć do Mojego serca i powiedzieć: pozwól, bym cię kochał. Przeżywasz chwile udręki i radości.

Musisz przyjąć jedno i drugie, ponieważ w tej chwili są niezbędne dla ciebie. Zgódź się na przeżywanie ich i ofiaruj Mi je.

Powtarzaj sobie: ponieważ Miłość mnie kocha, staję się Miłością.

Czule kocham ciebie”.


28 maja 1997, godz. 5.30

102. Moje serce jest zranione z powodu zagubienia Mojego ludu, który kocham

Panie Jezu, dziś rano ofiaruję Ci trudność w przyjęciu Twojej Miłości, ponieważ mam umysł zajęty myśleniem o transakcji, nad którą pracowałem wczoraj.

Przyjdź mi z pomocą. Kocham Cię, Panie.

„Mój maleńki, nie lękaj się. Znalazłeś łaskę w Moich oczach. W tych chwilach, kiedy doświadczasz trudności w kontrolowaniu swoich myśli, które są zajęte rzeczami zewnętrznymi, dotykasz swojej bezsilności, swoich ograniczeń. Beze Mnie nie możesz nic zrobić, nawet modlić się. Wszystko jest łaską.

Szczęśliwy jesteś, że przeżywasz tę bezsilność, że uznajesz ją i Mi ofiarujesz. W tej chwili jest ważne, byś ją uznał, a jeszcze ważniejsze jest, byś Mi wszystko ofiarował, ażebym Ja mógł uszczęśliwiać cię coraz bardziej.

Jestem zawsze przy tobie, by cię przepełnić Moją Miłością.

Przyjmij Moją Miłość. Ona jest silniejsza niż myśli, które nie pozwalają ci zjednoczyć się ze Mną.

Tylko i wyłącznie przez tę całkowitą bezsilność i małość dojdziemy do miłosnej bliskości, która cię uszczęśliwia i staje się balsamem na Moje Serce, zranione zagubieniem się mojego ludu, ludu, który kocham. Jestem zmęczony, gdy patrzę, jak on cierpi i pogrąża się coraz bardziej w cierpieniu, nie chcąc wrócić do Mnie.

Moje pocieszenie jest wielkie, kiedy jeden z Moich maleńkich przychodzi do Mnie, by się dać przemienić, jak Ja ciebie przemieniam w tej chwili. Stajesz się Miłością. Kocham cię”.


29 maja 1997, godz. 4.35

103. Nie ty jesteś zbawicielem ludzi, których nosisz w swoim sercu. Ja jestem ich Zbawicielem

Panie Jezu, mam do Ciebie wiele pytań. Wiem, że znasz je wszystkie. Boże, wybierz: czy pouczysz mnie, przemówisz do mnie w sprawie pewnej osoby, którą noszę w swoim sercu.

Panie, słucham. Kocham Cię.

„Mój maleńki, nie są ważne potrzeby dotyczące ludzi z twojego otoczenia i ciebie samego. Masz trwać w tym, co najważniejsze, a najważniejsza jest miłosna bliskość, która nas łączy. Twoje serce jest otwarte, aby Mnie przyjąć. Ja pochylam się nad tobą, jak mama pochyla się nad kołyską swojego maleństwa, okazując mu szczególną troskę.

Nie ty jesteś zbawicielem ludzi, których nosisz w sercu. Ja jestem ich Zbawicielem. Ty masz Mi tylko ich powierzyć. Już pochylam się nad każdym z nich tak jak nad tobą.

Bardzo możliwe, że zechcę posłużyć się tobą, by przekazać im moje polecenia, a może wybiorę kogoś innego. Pozostań wsłuchany we Mnie, bądź posłuszny. W odpowiednim czasie i miejscu otrzymasz natchnienie – owoce będą wyborne i obfite.

Stajesz się Miłością i Miłość przechodzi przez ciebie.

Tak ciebie kocham”.


30 maja 1997, godz. 5.20

104. Gdybyś wiedział, jak niewiele znaczą pieniądze i dobra materialne

Panie Jezu, oddaję w Twoje ręce projekt tej transakcji na etapie, na jakim on jest teraz. Proszę, Panie, oświeć mnie, bym mógł być sprawiedliwy i bezstronny wobec wszystkich, ale nie naiwny. Chcę wziąć tylko tę część, która mi się należy, nic więcej.

Chociaż wiem, że pieniądze mają niewielkie znaczenie, jednak potrzebuję Twojego światła.

Kocham Cię, Panie.

„Mój maleńki, gdybyś wiedział, jak niewiele znaczą pieniądze i dobra materialne. Z drugiej strony zaś twoja troska o sprawiedliwy podział jest ważna.

Wszystko, co się dokonuje w tej transakcji, jest Moim natchnieniem. Dlaczego więc nie miałbyś oddać części dochodu na Moje dzieło?

Dam natchnienie twoim doradcom, aby została zachowana sprawiedliwość przy podziale i żeby Moje dzieło mogło na tym skorzystać.

Ja zająłem się już wszystkim, pozostań więc w pokoju i działaj stosownie do Mojego natchnienia. Pytaj Mnie, co masz robić, a znowu będziesz świadkiem Mojego działania.

Niezależnie od tego, co robisz, Ja jestem zawsze przy tobie. Kieruję tobą w miarę, jak stajesz się mały, jak pozwalasz się prowadzić i gdy prosisz Mnie o pomoc, zanim podejmiesz jakąś decyzję.

Ja jestem twoim najlepszym doradcą. Bądź zachwycony tym, jak Ja działam.

Zgódź się na Moją pomoc, ale przede wszystkim zgódź się na Moją Miłość. To Moja Miłość przemienia cię i sprawia, że stajesz się Miłością.

Czule kocham ciebie”.


3 czerwca 1997, godz. 4.45

105. Nie ma wielu prawd. Jest tylko jedna, taka sama prawda dla wszystkich

Panie Jezu, od ostatniej środy nie opuszcza mnie pragnienie zdemaskowania duchów fałszu, które powodują odejście od tematu, kiedy mówimy o prawdzie.

Proszę Cię, Panie, poucz mnie i grupę modlitewną na ten temat.

Dziękuję za wysłuchanie mojej modlitwy. Kocham Cię, Panie.

„Mój maleńki, z radością odpowiadam na twoją prośbę, ponieważ prawda jest często zniekształcana i każdy chce mieć swoją prawdę. Nie ma wielu prawd. Jest tylko jedna, taka sama prawda dla wszystkich.

By ją poznać, trzeba najpierw o nią prosić. Serce musi być gotowe ją przyjąć, czyli musi być gotowe rezygnować ze swoich myśli i własnego spojrzenia. Powinno interpretować sprawy lub wydarzenia życia w świetle wiary, według Mojego Słowa i interpretacji danej przez Mój Kościół.

Wkrótce, już niedługo, nadejdzie czas, kiedy Nieprzyjaciel nie będzie mógł siać chwastu tam, gdzie właśnie zasiano dobre ziarno.

Tak możecie rozpoznać chwast lub zafałszowania, które przenikają do prawdy:

– nie zgadzają się – w każdym punkcie – ze Słowem Bożym,

– nie przyczyniają się do wzrostu Miłości, przeciwnie – powodują podziały,

– nie zachęcają do wysiłku nad sobą i hojności,

– nie szanują podstawowych wartości takich jak: osoba, małżeństwo, rodzina itd.,

– osobie, która je głosi, pozwalają na agresywność,

– faworyzują egoizm i pychę,

– nie ma w nich Miłości.

Takie są tylko główne wskazówki, które pomogą wam wykryć fałsz, kiedy stwierdzicie jeden lub więcej z powyższych punktów.

Musicie modlić się do Ducha Świętego, aby otrzymać łaskę rozeznania. Łatwo jest wziąć swoją prawdę za Prawdę. Kiedy powstają sprzeczne opinie, wówczas Nieprzyjaciel stara się wprowadzić rozłam.

Jest więc ważne, by nie pozwolić Nieprzyjacielowi panować. Najlepszym sposobem jest par excellence modlić się zawsze, zanim się komuś zaprzeczy. Należy upewnić się, że opinia przeciwna została dobrze rozeznana i wreszcie, że została wypowiedziana w Miłości. Lepiej jest przegapić okazję powiedzenia prawdy, niż powiedzieć coś fałszywego lub otworzyć zranienie, które spowoduje, że ta osoba utwierdzi się w nieprawdzie.

Modlitwa i posługa w niewidzialnym nie powodują błędu, podczas gdy jest ich wiele w słowach, zwłaszcza jeśli się weźmie pod uwagę ryzyko interpretacji przez osobę, do której dane słowa są skierowane, o co właśnie zabiega Nieprzyjaciel.

Zanim zechcecie wyjawić prawdę innym, musicie być pewni, że jesteście istotami prawdy, a zanim będziecie istotami prawdy, musicie być istotami Miłości. To Miłość rzuca światło na prawdę, a nie odwrotnie.

Istnieje jedna prawdziwa prawda lub – jak Ja bym to powiedział – największa z prawd, że Miłość ciebie kocha i właśnie uczyniła ciebie Miłością.

Stając się Miłością, stajesz się prawdą.

Czule kocham cię”.


9 czerwca 1997, godz. 3.20

106. Dwa podstawowe warunki, żeby Chrystus żył w tobie i ujawnił się

„Mój maleńki, przyjmij Moją Miłość. Pozwól, bym cię kochał, i nie staraj się zrozumieć, co Miłość czyni w tobie. Możesz tylko stwierdzić zmiany i przemianę, która się w tobie dokonuje. Zresztą sam możesz stwierdzić, czego Ja przez ciebie dokonuję: mała interwencja z twojej strony, a dzieje się wielka zmiana w drugim człowieku.

Sam więc widzisz, że nie możesz wywołać tego efektu, lecz Chrystus, który żyje w tobie, a który ujawnia się w drugiej osobie (osobach) przez ciebie.

Aby tak było, niezbędne są dwa podstawowe warunki:

· Pierwszym jest małość lub pokora, ponieważ gdy tylko ogarnia cię pycha i kiedy pozwalasz jej zająć miejsce, wówczas nie ma miejsca dla Chrystusa.

· Drugim jest relacja, jaką masz ze Mną. Im bardziej zgadzasz się na spędzanie czasu ze Mną i na przyjęcie Mojej Miłości, tym więcej Ja mogę posłużyć się tobą, by dotrzeć do innych Moich dzieci, które głęboko kocham. Tych dzieci, które potrzebują trzeciej osoby, by usłyszeć na własne uszy to samo, co już usłyszeli w swoim sercu.

Daj się przemienić Miłości – oto Moje wołanie skierowane do każdego ziemskiego dziecka. Nawet więcej niż wołanie, to jest bicie na alarm, gdyż chcę uprzedzić Moje umiłowane dzieci, zanim zaskoczy ich burza.

Dla ciebie nie będzie niespodzianki, ponieważ stając się Miłością, stajesz się tym, który zna sekrety Ojca.

Czule kocham cię”.


10 czerwca 1997, godz. 4.45

107. Czy zgadzasz się w pełni na wielką przemianę, którą Ja czynię w tobie obecnie?

„Mój maleńki, czy zgadzasz się w pełni na wielką przemianę, którą Ja czynię w tobie obecnie?”

Tak, bez najmniejszego wahania. Zgadzam się również na to, by nie rozumieć tego, co się obecnie dzieje. Proszę tylko o jedno: abym mógł otrzymać Twoją łaskę, Panie, i Twoje światło, po to, by być narzędziem według Twojego upodobania.

„Mój kochany mały, od chwili gdy zgadzasz się, dane ci są obfite łaski, światło i rozeznanie też są ci dane, żebyś mógł uniknąć podjęcia złych kroków”.

Czuję się taki kruchy i podatny na zranienia. Bez Twojej łaski jestem niczym. Przyjdź mi z pomocą, Panie.

„Niczego się nie lękaj, bo Ja jestem zawsze z tobą. Odpocznij ma Moim Sercu i na Sercu Mojej Mamy. W czasie tego odpoczynku dokonują się w tobie zmiany i stajesz się Miłością.

Tak cię kocham”.


12 czerwca 1997, godz. 4.10

108. Jesteś na dobrej drodze i zaczynasz czuć przedsmak tego, czego dokonuje Miłość

Panie Jezu, chcę Ci podziękować, wychwalać Cię, błogosławić i składać Ci dziękczynienie za to, co pozwoliłeś mi przeżyć wczoraj u Ojców Franciszkanów.

Jak [kiedyś] zburzyłeś mury Jerycha, tak [teraz] pozwoliłeś, żebyśmy byli świadkami Twojego działania, gdy runął ostatni mur – można przeznaczyć budynek na Twoje dzieło, nie licząc pieniężnej darowizny.

Panie, Twoja Miłość i działanie sprawiły, że płakałem z radości. Nie wiem, jak Ci dziękować za tę piękną łaskę: posłużenie się nami w sprawie. Boże, pozwoliłeś nam być świadkami Twojego działania.

Ponawiam moje całkowite „tak” w tym, czego Ty ode mnie oczekujesz w przyszłości, i tam, gdzie Ty chcesz, Panie.

Moje serce rozpiera radość, która mnie ogarnia. Kocham Cię, Panie.

„Mój maleńki, jaką radością dla Mnie jest widzieć, jak ty się cieszysz.

To, co przeżywasz w tej chwili, jest tylko maleńką cząsteczką Mojej Miłości do ciebie i każdego z Moich ziemskich dzieci.

Gdybyście wiedzieli, och, gdyby świat wiedział, jaka Miłość, Radość i Pokój czekają na tych, którzy szukają skarbów Nieba. Wszystkie działania na świecie byłyby skierowane na te skarby, a nie na dobra tego świata – tak powierzchowne i krótkotrwałe.

Jesteś na dobrej drodze i zaczynasz czuć przedsmak tego, czego dokonuje Miłość. Pomału zaczynasz widzieć, czym będziesz, kiedy staniesz się Miłością i czym będzie świat, kiedy stanie się Miłością.

Szczęśliwy jesteś, że zaczynasz dostrzegać i rozumieć, co daje Miłość, i że jesteś jednym z pierwszych, którzy przeżywają tę przemianę i kosztują Miłości, przeznaczonej ci do przeżycia.

Daj sobie czas na to, żebyś zasmakował w tym i wchłonął całkowicie w siebie.

Pozwól, by Miłość cię kochała, ponieważ Ja szaleńczo ciebie kocham”.


14 czerwca 1997, godz. 4.50

109. Pytanie o przyjmowanie Komunii Świętej przez ludzi, którzy żyją w konkubinacie*1, stwarza wiele zamieszania w Moim Kościele i u wielu Moich kapłanów

Panie Jezu, dziś rano wkładasz w moje serce pytanie Ojca D. dotyczące Komunii Świętej dla osób, które zawarły cywilny związek małżeński.

Czuję, że chodzi o delikatną kwestię. Jeśli chcesz, Panie, posłużyć się mną, by odpowiedzieć na to pytanie, daję Ci moje całkowite „tak”, jestem Twoim małym sługą. Kocham Cię, Panie.

„Mój maleńki, mówię ci i powtarzam, że Miłość, jaka pochodzi od Ojca do Jego ziemskich dzieci, nie ma granic. Mówię ci również, iż dał On każdemu wielką wolność wyboru. Bóg pozwolił, żeby Moje Ciało i Moja Krew stały się Pokarmem duchowym dla osób, które przez Chrzest Święty stają się Ludem Bożym i nadal pragną pełnić Jego Wolę.

Aby każdy człowiek miał serce czyste, [Bóg Ojciec] pozwolił Mi ustanowić Sakrament Pokuty i Pojednania, który zmazuje wszelką winę tego, który żałuje i ma mocne postanowienie nie grzeszyć więcej.

Pytanie o przyjmowanie Komunii Świętej przez ludzi, którzy żyją w związku cudzołożnym, stwarza wiele zamieszania w Moim Kościele i u wielu Moich kapłanów.

Jeśli stwarza ono tyle zamieszania, to dzieje się tak dlatego, że ci ludzie stawiają sobie złe pytanie. Nie chodzi o to, by wiedzieć, czy osoba, która weszła w kolejne małżeństwo cywilne, może przyjmować Komunię Świętą? Trzeba kolejno wiedzieć: czy osoba ta zdecydowała się czynić Wolę Ojca, czy swoją własną? Czy chce czynić dobro? Czy też pragnie działać dla własnej przyjemności? Czy jest ona gotowa oddać swe życie w ręce Boże? Czy też chce wszystko organizować sama, według swojego pomysłu? Prawdziwe pytanie, które kierownik duchowy musi postawić tej osobie, powinno brzmieć: czy ona daje swoje „tak” Bogu, czy też sobie samej?

Jeśli ona mówi „tak” Bogu, to kapłan doradzi jej – a przynajmniej powinien tak uczynić – żeby pozostała wierna Woli Bożej.

Problem w wielu przypadkach polega na tym, że osoba zdecydowała się postępować według własnej woli albo naśladując innych, z powodu nieznajomości Prawa Bożego albo często z obu powodów jednocześnie. Po czym pyta ona księdza, mówiąc: „Chcę nadal żyć według mojej własnej woli i zaspokajać moje namiętności… czy mogę przyjmować Komunię Świętą? W tym przypadku odpowiedź brzmi: „nie”.

Z kolei odpowiedź brzmi: „tak” – z otwartymi ramionami, gdy osoba uznaje swoje przewinienie, prosi o przebaczenie i zgadza się podjąć niezbędne środki, by żyć według planu Bożego, potwierdzając, że dokonała wyboru Boga, który przychodzi z pomocą w jej słabości. Ona uważnie bada wydarzenia, żeby żyć w harmonii z Bogiem.

Taka postawa wymaga mocnej wiary, aby móc uczynić wielki krok, gdy zbaczało się z dobrej drogi od dawna, mocnej wiary – również od kierownika duchowego.

Módlcie się więc o odzyskanie wiary i wszystko uporządkuje się na nowo. Nigdy nie sądźcie, ponieważ nie wiecie, co dzieje się w czyimś sercu. Być może osoba dopiero uznała swoją winę i zdecydowała się żyć według planu Bożego, choć pozory świadczą o czymś przeciwnym. Jak by nie było, ona nie potrzebuje waszego sądu, ale bardzo potrzebne jej są wasze modlitwy i wasza Miłość, by ona także mogła stać się Miłością.

Czule kocham cię”.


20 czerwca 1997, godz. 4.55

110. Przez te trudności zdążasz na drugi brzeg

Panie Jezu, przyjdź mi z pomocą w niepokoju, jaki wywołują transakcje.

Czego mam się nauczyć?

Co muszę poprawić? Oddaję Ci tę sytuację i moją bezsilność.

Dziękuję za wysłuchanie mojej prośby. Kocham Cię, Panie.

„Mój maleńki, przyjdź wtulić się w Moje ramiona. Już jest z tobą lepiej. Jestem tu i nigdy cię nie opuszczam.

Zaufaj Mi. Zobaczysz, że twoja wiara jest mała, wątła i krucha. Przez te trudności zdążasz na drugi brzeg. Nie usiłuj zrozumieć. Zgódź się na Moją Miłość.

Czule kocham cię”.


24 czerwca 1997, godz. 4.35

111. Jesteś świadkiem dwóch rzeczy: twojej bezsilności i Wszechmocy Miłości

„Mój maleńki, nie lękaj się. Miłość jest mocniejsza niż wszystko inne. Mocniejsza niż trudności i przeciwności, jakie napotykasz na swojej drodze. O wiele mocniejsza jest od tych, którzy uważają się za mocnych.

Ty jesteś niczym w porównaniu z potęgą Miłości. Uświadom sobie na nowo tę rzeczywistość, akceptuj ją w pełni.

Sprawa nieruchomości przeznaczonej dla Mojego dzieła. Jesteś świadkiem dwóch rzeczy: swojej bezsilności i Wszechmocy Miłości.

Prawda, którą odkrywasz przy okazji załatwiania tej sprawy, jest zawsze taka sama we wszystkich sprawach, jakimi się zajmujesz, ale trzeba, by mogła się wyrazić dobrowolnie. Aby tak się stało, trzeba, byś ty stale malał – tak jak Jan Chrzciciel – i był w coraz bliższej miłosnej więzi z Miłością.

Pierwszy krok polega zawsze na tym, byś pozwolił, żeby Miłość tobą zawładnęła, byś uznał swoją niemoc i zgodził się, że Miłość cię kocha i że ty stajesz się Miłością. Będziesz coraz bardziej świadkiem potęgi Miłości.

Tylko jedna jedyna rzecz jest naprawdę pilna, ta, by się zgodzić, że Miłość cię kocha i stajesz się Miłością.

Czule i szaleńczo kocham cię”.


24 czerwca 1997, godz. 11.40

112. Ja jestem jej Bogiem i niczego jej nie braknie

Panie Jezu, słyszałeś rozmowę z M. Godzina się zbliża. Czy możesz mną kierować: powinniśmy coś uczynić czy nie?

Dziękuję za wysłuchanie mojej prośby. Kocham Cię, Panie.

„Mój maleńki, wsłuchuj się stale we Mnie. Nigdy nie opuszczam tych [osób], które mi ufają, których dusza pozostaje niezmącona, ponieważ Ja jestem obecny naprawdę i panuję nad sytuacją M.

Ja jestem jej Bogiem i niczego jej nie braknie. Aktualnie przygotowuję serca, by ją przyjęły. Chcę ją mieć całkowicie dla Siebie i to bardzo blisko Mojego Serca. Wybrałem ją na małżonkę, więc wszystko, co robisz (lub zrobisz) dla niej – Mnie czynisz.

Nie wahaj się ofiarować jej twojej pomocy. Jeśli to jest Mój plan, to drzwi się otworzą, jeśli nie – zamkną się. Od ciebie chcę, byś pragnął nieść jej pomoc, natomiast reszta należy do Mnie. Nie lękaj się, już w bardzo krótkim czasie będzie szczęśliwa. Ja jestem bardzo Dobrym Małżonkiem.

Dziękuję, że jesteś tym małym, podatnym, narzędziem w Moich rękach. Okazując Mi poddanie i gotowość, oddajesz Mi ręce, by przyjść z pomocą tym, których kocham, sam stając się Miłością.

Bądź gotowy. Pozwól, bym cię kochał. Czule kocham cię”.


25 czerwca 1997, godz. 6.10

113. Zajmuję się najdrobniejszymi szczegółami

Panie Jezu, co mam uczynić w sprawie M. i L.? Dziękuję, że usłyszałeś moją prośbę. Jestem gotowy Cię słuchać. Kocham Cię, Panie.

„Mój maleńki, idź naprzód, a w miarę jak będziesz robił postępy, bariery runą jedna po drugiej. Nie niepokój się. Naucz się Mi ufać. Jestem zawsze z tobą.

Nawet jeśli sprawy materialne są bez znaczenia, Ja jestem z tobą i zajmuję się najdrobniejszymi szczegółami.

Chcę cię wyłącznie dla Mnie, dlatego wsłuchuj się stale we Mnie. Prowadzę cię tak, jak matka prowadzi swoje maleństwo.

Stajesz się Miłością. Czule kocham ciebie”.


28 czerwca 1997, godz. 4.50

114. Wskażę ci dwie drogi, jakby dwa tory, gdzie będziesz miał pewność, że Mnie spotkasz: drogę Miłości i drogę małości

„Mój maleńki, tak, jesteś mały i stajesz się coraz mniejszy. Proś o łaskę małości. Nie możesz stać się Miłością, jeśli nie stałeś się mały. Im stajesz się mniejszy, tym bardziej stajesz się Miłością. Im bardziej stajesz się Miłością, tym mniejszy się stajesz.

Kiedy stajesz w Mojej Obecności (nieważne, gdzie jesteś) i pragniesz wejść w bardziej zażyły związek ze Mną, Ja daję ci dwie drogi, gdzie będziesz miał pewność, że Mnie spotkasz: drogę Miłości i drogę małości. Ty masz się jedynie skupić i przyjąć Moją Miłość lub skupić się i przyjąć swoją małość. W obu przypadkach zawsze Mnie spotkasz. Ja będę zawsze na obu tych drogach, które przypominają trochę dwa tory, po których Ja regularnie podróżuję.

Droga o dwóch torach, której cię uczę, jest tą, na której możesz Mnie spotkać. W tym samym czasie, kiedy obiecuję tobie, czynię to również dla każdej osoby, która czyta te słowa.

Łaski, które otrzymujesz dlatego, że piszesz, dostaje również osoba, która przeczyta to, co piszesz – pod jednym jedynym warunkiem: gdy ona daje swoje „tak”.

Są trzy główne „tak”, które trzeba Mi dać:

„Tak” dla Małości.

„Tak” dla Miłości.

„Tak” dla Łask.

Jest wiele innych „tak” do dania, ale te trzy „tak”, które są ze sobą połączone, stanowią drzwi wejściowe, by przeniknąć do twojego wnętrza i żyć w wielkiej bliskości ze Mną.

Nieważne, gdzie jesteś. Nieważne, czym się martwisz. Nieważne, jak bardzo jesteś ode Mnie oddalony.

Ty i wy wszyscy, którzy czytacie lub słyszycie to, co Ja dyktuję w tej chwili, macie tylko powiedzieć:

Tak, jestem maleńki.

Tak, wiem, że Ty mnie kochasz.

Tak, przyjmuję Twoje łaski.

Odczujecie w sobie Moją Obecność. Im częściej powtórzycie trzy „tak”, tym bardziej ją odczujecie w sobie i tym bardziej staniecie się Miłością.

Dziękuję, że jesteś Moim małym narzędziem do wylewania Moich strumieni Miłości i łask na niezliczoną liczbę ludzi, którzy są ci powierzeni w niewidzialnym [świecie].

Przyjdź i wtul się w Moje ramiona, abyśmy razem – twoje serce przy Moim – pozwolili, żeby Miłość mogła przepływać.

Mój maleńki, kocham ciebie. Wypełniam cię łaskami”.

Dziękuję Jezu za tyle Miłości.

Tak, jestem maleńki.

Tak, wiem, że Ty mnie kochasz.

Tak, przyjmuję Twoje łaski.

Tak, pozwalam, byś mnie kochał i uszczęśliwiał.

Kocham Cię, Panie.


30 czerwca 1997, godz. 4.10

115. Złóż twoje cierpienia w Moim Sercu, aby nabrały mocy odkupienia

„Mój maleńki! Jest to dla Mnie zawsze nowa radość, gdy mogę być w jedności serca i ducha z tobą. Ten związek jest balsamem dla Mojego zranionego Serca. Ty niesiesz małe cierpienia, wywołane pewnymi zachowaniami, albo odczucia, że cię potraktowano niesprawiedliwie.

Ja dźwigam wielkie cierpienia z powodu zagubienia się Mojego ludu. Moje cierpienia są o wiele większe, jeśli chodzi o któregoś z Moich umiłowanych synów.

Złóż twoje cierpienia w Moim Sercu, aby nabrały mocy odkupienia, zarówno dla tych, z powodu których cierpisz, jak i twoich bliskich, to znaczy tych, których nosisz w swoim sercu. Również dla niezliczonej liczby osób, powierzonych ci w niewidzialnym [świecie].

Ażeby nic nie zostało stracone, złóż wszystko w Moim Sercu. Oddaj zarówno cierpienia, utrapienia, radości, zmartwienia, jak porażki… wszystko, absolutnie wszystko. Będziesz mógł dołożyć odpoczynek, zmęczenie, chwile głodu i pragnienia, jak też jedzenie, picie, gorąco i zimno, dobrobyt i nędzę… Wreszcie – wszystko, co możesz sobie wyobrazić i przeżyć. Jeśli to wszystko jest złożone w Moim Sercu, przyjęte i przeżyte z czystej miłości do Mnie i ze Mną, staje się bardzo ważne, gdyż staje się balsamem dla Mojego zranionego Serca. W tym ofiarowaniu, złożonym Ojcu, niezliczona liczba serc i dusz są dotknięte przez Miłość, by z kolei one same stały się Miłością.

Wszystko zostało stworzone z Miłości i przez Miłość. Kiedy wszystko przyjmuje się i przeżywa z Miłością, i ofiaruje Miłości, to wszystko staje się, lub na nowo staje się, Miłością.

Oto piękna misja, jaką Ojciec powierzył każdemu ze Swoich małych, gdy oni zgadzają się na swoją małość.

Czule kocham cię”.


7 lipca 1997, godz. 3.07

116. Moja Armia zwycięży w finalnej bitwie, walka posunęła się już daleko

„Mój maleńki, gdzie byś nie był i co byś nie robił, Ja jestem zawsze z tobą. Nie musisz się więc o nic lękać. Okrywam cię Moim Płaszczem, by chronić cię przed siłami Szatana, i w tym samym czasie okrywam wszystkich twoich, którzy są ci powierzeni.

Nadal pozwalaj, żeby Miłość tobą zawładnęła. Miłość ciebie potrzebuje i potrzebuje osób, które pozwalają, by Miłość nimi zawładnęła. Jest wiele mądrych i inteligentnych osób, które zapanowały nad sobą, a przynajmniej tak myślą, ale one często nie uświadamiają sobie, że działają pod wpływem Złego.

W tych czasach, które są ostatecznymi, Ojcu jest potrzebna wielka Armia osób – natchnionych, prowadzonych i opanowanych przez Miłość.

Ta wielka Armia, do której ty należysz, jest pod ochroną i kierownictwem Mojej Świętej Matki. Armia ta, uformowana w niewidzialnym, jest nadzwyczajnie potężna i silna. Ona stoczy ostateczną walkę i wyjdzie Mi na spotkanie w czasie Mojego Powtórnego Przyjścia.

Wiemy, co stanowi siłę tej armii. Jest nią siła każdego jej żołnierza. Siłę każdego z tych żołnierzy stanowi zdolność całkowitego poddania się Miłości i stania się Miłością.

Miłość, która jest największą potęgą na świecie, sprawia, iż ta Armia jest najpotężniejsza. Bitwa jest już bardzo zaawansowana. Coraz bardziej będziecie świadkami jej wygranej. Zwycięstwo nadejdzie, gdy Nieprzyjaciel będzie myślał, że wygrał batalię.

Szczęśliwy jesteś, bo należysz do zwycięskiej armii i stajesz się Miłością.

Szaleńczo kocham cię”.


8 lipca 1997, godz. 4.00

117. Przedstaw wszystko Miłosierdziu Ojca w Sakramencie Pokuty i Pojednania

„Mój maleńki, Miłość, jaką mam dla ciebie, przerasta o wiele twoje niedoskonałości, uchybienia i błędy. Nie lękaj się przyjść i rzucić się w Moje ramiona bez względu na to, w jakim stanie się znajdujesz, bez względu na błąd, jaki właśnie popełniłeś. Miłosierdzie Mojego Ojca jest bez granic.

Skieruj wzrok na cierpienia, które Ja znosiłem na Drodze Krzyżowej, by odpokutować za wasze grzechy. Patrz na zachowanie ojca syna marnotrawnego. Patrz na moje zachowanie wobec Samarytanki, kobiety cudzołożnej, Zacheusza, Marii Magdaleny i wielu innych.

Przedstaw wszystko Miłosierdziu Ojca w sakramencie Pokuty i Pojednania. Im bardziej posuwasz się naprzód w tym wielkim przejściu, tym więcej wchodzisz w Światło i tym więcej ukazywane ci są uchybienia. W ten sposób wchodzisz w wielkie oczyszczenie przez cierpienia duszy „widzącej” twoją ludzką słabość. Ta słabość ukazuje ci, jak jesteś podatny na zranienia, kruchość, bezsilność i małość.

Wiesz, że Ja podążam zawsze drogą małości. Do ciebie należy teraz skorzystanie z twoich słabości, aby wyjść Mi na spotkanie i przyjąć Moje Miłosierdzie i Moją Miłość.

Jestem Bogiem pełnym Miłosierdzia i Miłości.

Ja nie uczę was tego, że staniecie się Miłością, dzięki waszym dobrym uczynkom, ale tego, że Miłość was kocha, co jest dużą różnicą.

Dzięki tej różnicy stajesz się Miłością.

Tak cię kocham”.


9 lipca 1997, godz. 5.05

118. Gdy serce jest otwarte licznymi „tak”, Miłość przenika i czyni w nim swoją siedzibę

„Mój maleńki, cieszę się bardzo, gdy widzę, jak uświadamiasz sobie słabości, uchybienia i kruchość. Jest to dla ciebie znak, że wchodzisz coraz bardziej w światłość.

W światłości odkryjesz, że jeśli jesteś pozostawiony samemu sobie, jesteś niczym, beze Mnie nic nie możesz uczynić.

Dzięki tym wielkim odkryciom twoje serce bardziej się otwiera na Moją Obecność, Miłość i Moje Łaski.

Gdy jednak nie odczuwasz Mojej Obecności, to nie dlatego, że się oddaliłem. Ja zawsze tu jestem. Ważne jest pozostać otwartym. Serce jest jak róża – ono musi się samo otworzyć. Próbować otworzyć je siłą byłoby zniewagą i tak samo jest z różą. Tylko korzystne warunki, takie jak: słońce, woda, ciepło, pozwalają otworzyć się róży.

Tak samo jest z twoim sercem. Wszystkie warunki życia, w jakich jesteś, są po to, aby otworzyć twoje serce. Wszystko więc istnieje, by twoje serce było w pełni otwarte.

Warunki życia nie czynią żadnego efektu tam, gdzie nie są przyjęte, zaakceptowane i przeżyte.

Niezgadzanie się na warunki życiowe, w jakich się znajdujesz, staje się tymi „nie”, dawanymi Miłości. Akceptując je, tym samym dajesz liczne „tak” Miłości, tak właśnie ułatwiając otwarcie serca.

Gdy serce jest otwarte, wtedy Miłość wnika do niego i czyni w nim swoją siedzibę i wtedy serce staje się Miłością.

Twoje serce staje się Miłością, a Ja kocham ciebie coraz bardziej.

Skosztuj Mojej Miłości”.


14 lipca 1997, godz. 5.15

119. Musisz się uwolnić od wszystkiego, aby wejść w Moją Miłość

„Mój maleńki, niezależnie gdzie jesteś i co robisz, zgódź się, że Ja jestem zawsze z tobą.

Oddaj Mi twoje radości i smutki, zajęcia i zmartwienia, sukcesy i porażki.

Złóż wszystko w Moim Sercu. Musisz się uwolnić od wszystkiego, by wejść w Moją Miłość.

Moja Miłość, która jest wszystkim, chce zająć całą przestrzeń.

Pozwól Mi ciebie kochać”.


16 lipca 1997, godz. 2.07

120. Potrzebuję mężczyzn i kobiet, którzy zgadzają się ukształtować i przemienić na istoty Miłości

„Mój maleńki, Moja radość będzie całkowita wówczas, gdy Miłość zapanuje w pełni na ziemi.

Potrzebuję mężczyzn i kobiet, którzy zgadzają się ukształtować i przemienić na istoty Miłości.

Czy wiesz, co znaczy istota Miłości?

Postaram się wyjaśnić główne cechy.

Zanim jakaś osoba stanie się istotą Miłości, wcześniej musi dać w swoim sercu całkowitą i bezwarunkową zgodę. Powinna bez przerwy ponawiać swoje „tak”, na różnych etapach przemiany.

Osoba ta musi uznać swoją bezsilność i małość, aby pozwolić Miłości w niej przebywać w pełni.

Osoba ta musi zgodzić się być kochaną przez Miłość.

To ostatnie zdanie zawiera w sobie całą Ewangelię i nauczanie Kościoła. Zgodzić się być kochanym przez Miłość, to zaakceptować, że Bóg jest Miłością. To zgodzić się na Jego Miłosierdzie; przyjmując Jezusa za Zbawiciela, Maryję za Pośredniczkę, Świętych Obcowanie, Świętych Aniołów.

Istota Miłości jest zjednoczona ze Mną tak, jak Ja jestem zjednoczony z Ojcem.

Istota Miłości staje się całkowicie podatna w Rękach Boga.

Stajesz się tą istotą Miłości, kocham cię”.


24 lipca 1997, godz. 4.15

121. To doświadczenie pomaga mu stać się szybciej Miłością

Panie Jezu, tak, akceptuję moją małość. Zgadzam się, że Ty mnie kochasz, i pozwalam, byś mnie kochał i uszczęśliwiał. Tak, wyrażam zgodę na wszystkie łaski, jakie zechcesz mi dać, wiedząc, że nie zasługuję na żadną.

Proszę Cię, byś przyjął R. u siebie i napełnił J. w szczególny sposób, jak również G. i L. w ich aktualnym doświadczeniu.

Dziękuję za wysłuchanie mojej modlitwy. Kocham Cię, Panie.

„Mój maleńki, tak, usłyszałem twoją modlitwę. Czynię ją Moją i przedstawiam Ojcu, aby była wysłuchana.

Szczęśliwy jesteś i szczęśliwi wy, będący tak blisko Mojego Serca, w stałej wspólnocie ze sobą, jedni i drudzy, a przede wszystkim obcując sercem i duchem ze Świętymi w Raju, zawsze w towarzystwie waszych Świętych Aniołów.

R. staje się jeszcze jedną świętą, która będzie w stałej więzi z wami, a szczególnie z J., żeby mu pomóc zaakceptować i przeżyć wielkie przejście w jego życiu, również wielki okres łask dla niego. On już odczuwa w swoim sercu dobroczynne skutki, to doświadczenie pomaga mu stać się coraz szybciej Miłością.

Dla osoby, która pokłada nadzieję w Bogu, tak naprawdę nie ma prawdziwej próby, lecz są tylko okazje, by stać się szybciej Miłością – do czego każdy człowiek został stworzony.

Oto prawdziwy sposób spojrzenia na wydarzenia dotyczące was i dziejące się wokół was.

Ponieważ celem ostatecznym jest stanie się Miłością, wydarzenia życiowe są po to, żeby pozwolić osiągnąć cel szybciej.

Stajesz się Miłością. Czule kocham ciebie”.


28 lipca 1997, godz. 2.10

122. Za każdym razem, kiedy ty robisz jeden krok w Moją stronę, Ja robię ich dziesięć, by cię spotkać

Panie Jezu, ofiaruję ci moje rozproszenia i zmartwienia, czyli wszystko, co przeszkadza mi być całkowicie otwartym na przyjęcie Twojej Miłości.

Panie, słucham cię, mów. Kocham Cię.

„Mój maleńki, nie lękaj się przyjść i wtulić w Moje ramiona. Za każdym razem, kiedy ty robisz jeden krok w Moją stronę, Ja robię ich dziesięć, by cię spotkać. Mam tylko jedno pragnienie: być bliżej ciebie.

Kocham cię”.


29 lipca 1997, godz. 5.10

123. Jest tylko jedno jedyne lekarstwo na cierpienie: jest nim Miłość

Panie Jezu, oddaję Ci moją bezsilność wobec sytuacji M. i G. Przyjdź Mi z pomocą, jeśli mam odegrać jakąś rolę w ich sytuacji.

Chcę być całkowicie wsłuchany w Ciebie. Kocham Cię, Panie.

„Mój maleńki, lubię, gdy widzę, że uznajesz swoją niemoc. Tylko i wyłącznie tak możesz Mi się przydać.

Powiedziałem ci, że M. jest dla Mnie skarbem i czuwam nad jej sytuacją. Gdy wszystko zdaje się stać w miejscu według waszego spojrzenia, wtedy właśnie Ja działam najwięcej.

Musicie się spotkać wspólnie z Elżbietą. Wtedy otrzymacie światło co do dalszego działania. Uczyńcie pierwszy krok i zaufajcie temu, co będzie wam dane dopiero w tym konkretnym momencie. To nie wy macie wiedzieć, ale ona. Jeśli Ja chcę się wami posłużyć, to jedynie po to, żeby wzrosła wasza wiara.

Co się zaś tyczy G., to spotkaj się z nim i przygotuj swoje serce, by go przyjąć w Miłości i wysłuchać w Miłości, poświęcając wiele czasu na wysłuchanie go.

Gdy będziesz miał mu coś powiedzieć, wówczas Ja natchnę cię, abyś przekazał mu tylko to, co powinien usłyszeć i poczuł się kochany.

Jest tylko jedno lekarstwo na cierpienie: Miłość, zawsze Miłość, jedynie Miłość, nie ma innej rzeczy, jest tylko Miłość.

Dając Miłość, otrzymujesz Miłość i stajesz się Miłością.

Dziękuję, że jesteś w Mojej szkole, szkole Miłości.

Czule kocham cię”.


7 sierpnia 1997, godz. 2.40

124. Możesz być zawsze pewny, że idziesz przy Moim boku, jeśli rezygnujesz ze swojej woli, by wybrać Moją

„Mój maleńki, nie lękaj się, idź nadal tam, dokąd Ja ciebie prowadzę. Nie zapominaj, co jest dla ciebie zasadniczą wartością. To nie są dobra materialne ni nowy samochód, który kupujesz.

Jedna i jedyna rzecz się liczy i jest nią nasz miłosny związek: ty we Mnie – Ja w tobie. Taka relacja staje się możliwa dzięki twoim licznym „tak”, bo poświęcasz jej czas i czynisz z niej najważniejszą rzecz w twoim życiu. Ona się rozwinie stosownie do ponawianej przez ciebie zgody i zaangażowania w całkowitej uległości i posłuszeństwie Mojej Woli. Nie to, co ty chcesz, ale to, co Ja chcę. (Tak jak powiedziałem Ojcu w Ogrodzie Agonii: „Nie Moja Wola, lecz Twoja”).

Powiedziałem ci, że możesz Mnie zawsze spotkać na dwutorowej drodze. Jedną jest ta, na której uznajesz swoją małość, drugą – gdzie przyjmujesz Moją Miłość.

Teraz mówię ci: możesz być pewny, że idziesz obok Mnie wtedy, gdy rezygnujesz z własnej woli, by wybrać Moją. Za każdym razem, kiedy zgadzasz się, żeby twoja wola zajęła mniej miejsca, Moja na tym korzysta i tak, powoli, Moja Wola wyraża się coraz bardziej przez ciebie. Masz wtedy pewność, że Moja Obecność jest coraz bardziej przy tobie.

W ten sposób coraz więcej korzystasz z Mojej Miłości i coraz bardziej stajesz się Miłością.

Tak, jesteś Moją Miłością. Jak Ja ciebie kocham”.


12 sierpnia 1997, godz. 4.55

125. Ojciec Nasz jest Stwórcą, który stwarza i stwarza wciąż na nowo w Swojej Miłości

Panie Jezu, uznaję, że bez Twojej Obecności jestem całkiem mały, słaby i bezsilny. Zgadzam się na Twoją Miłość i wiem, że jest bez granic i przekracza wielokrotnie moje zagubienie i grzechy.

Przyjmuję Twoją Miłość i daję się nią oczyścić. Chcę być całkowicie wsłuchany w Ciebie. Kocham Cię, Panie.

„Mój maleńki, dziś rano Ja chcę ci powiedzieć szczerze i czule, jak bardzo jesteś kochany.

Jeśli nawet puścisz wodze wyobraźni, nie jesteś w stanie pojąć nawet malutkiej cząsteczki Miłości, którą Bóg – Mój Ojciec, Nasz Ojciec – ma dla ciebie i wszystkich ziemskich dzieci.

Jego Serce jest Ogniem Miłości, nieustannym Ogniem, jaki się bez przerwy odnawia i nigdy nie spala. Za każdym razem, kiedy dajesz swoje „tak”, by być kochanym, wszystkie przewinienia, zagubienia, pycha, słabości, wszystko, co w tobie mogłoby być nieczyste, są całkowicie zapomniane, a ich miejsce zajmuje Miłość. Ona wypełnia całą przestrzeń i odnawia każdą najmniejszą cząsteczkę twojego jestestwa, aby zajaśniało twoje pierwotne piękno.

Nasz Ojciec jest Stwórcą, który stwarza i stwarza wciąż na nowo w Swojej Miłości, za każdym razem nowe i coraz piękniejsze.

Szczęśliwy jesteś i szczęśliwi jesteście przed wieloma innymi wybrani do życia tą Miłością i jako świadkowie działania tej Miłości w was, wokół i przez was. W ten sposób stajecie się Miłością.

Gdybyś wiedział, jak bardzo jesteś kochany przez Ojca i jak bardzo Ja ciebie kocham”.


16 sierpnia 1997, godz. 5.10

126. To Ja, zjednoczony z Sercem Ojca, mam misję prowadzenia ciebie

„Mój maleńki, chodź tu, blisko Mnie, złóż raz jeszcze w Moim Sercu swoje myśli, plany, idee i zmartwienia.

Widzisz dobrze, że sam jesteś zbyt mały, zbyt słaby, zbyt kruchy i zbyt podatny na zranienia, by wybrać dobrą drogę.

To Ja, zjednoczony z Sercem Ojca, mam misję prowadzenia cię. Zatrzymaj się odpowiednio długo, byś mógł spojrzeć w tył i stwierdzić, jak byłeś kierowany. Pozostań uległy i posłuszny. To usposobienie twojego serca pozwala, żeby twoja istota była prowadzona przeze Mnie.

Im bardziej pozwalasz, bym cię prowadził, tym szybciej stajesz się Miłością.

Czule kocham ciebie”.


25 sierpnia 1997, godz. 4.20

127. Nie próbuj brać na swoje barki tego, co musimy nieść razem

Mój Dobry Jezu, jak bardzo chciałbym być Ci wiernym we wszystkim i wszędzie.

Dałem Ci, Panie, moje „tak”. Lękam się, że moje czyny nie odzwierciedlają danego „tak”. Być może są jakieś „nie”, które powinienem dać, a nie czynię tego. Wszystko po to, by moje „tak” było całkowite.

Przyjdź i poucz mnie, proszę Cię. Potrzebuję Twojej pomocy. Dziękuję za odpowiedź na moją prośbę. Kocham Cię, Panie.

„Mój maleńki, nie lękaj się. Jestem z tobą. Usłyszałem twoją prośbę. Nawet więcej – widzę w twoim sercu pragnienie bycia wierności „tak”, które Mi dałeś i nieustannie ponawiasz.

Czy nie widzisz, że Ja działam i jestem w trakcie porządkowania twoich interesów, pozwalając ci sprzedać to, co masz w nadmiarze, i umieszczając na twojej drodze osoby, których potrzebujesz, by zmniejszyć liczbę spraw do załatwienia w firmie? Wszystko po to, byś miał więcej czasu na wykonanie misji powierzonej ci przeze Mnie.

Proszę cię, byś Mi nadal ufał. Właśnie zaufanie sprawi, że będziesz miał czas potrzebny, by pozostać w bliskości ze Mną, i mógł działać zgodnie z Moimi prośbami.

Nie musisz już więcej biegać. Szukaj Mojej bliskości. Oddawaj Mi nieustannie twoje zmartwienia czy problemy (ja powiedziałbym raczej: to, co jest problemem w twoim mniemaniu, gdyż bardzo często jest on początkiem uwolnienia, jakiego chcę dla ciebie).

Daj się prowadzić, pozwól, bym ciebie kochał. Im bardziej jesteś podatny, tym bardziej stajesz się narzędziem, którym Ja mogę się posłużyć, i tym bardziej odczuwasz satysfakcję z bycia wiernym w dawaniu „tak”. Wprawdzie jesteś zdolny do mówienia „nie”, ale po dobrym rozeznaniu.

Nie usiłuj brać na swoje barki tego, co musimy nieść razem. Nie próbuj rozwiązywać sam tego, co powinniśmy rozwiązać razem – przede wszystkim działać sam, gdy mamy działać razem.

Odwołuj się zawsze do Mnie. Ja jestem zawsze tu, blisko ciebie i w tobie.

Chcę iść razem z tobą, tak jak chcę nieustannie z tobą rozmawiać i dawać ci natchnienie. To Ja chcę być tym, który żyje w tobie. Zgódź się, żeby Mi dać całe miejsce i być świadkiem Mojego działania.

W ten właśnie sposób stajesz się Miłością. Czule kocham ciebie”.


2 września 1997, godz. 5.50

128. Możesz doświadczyć miłosnej bliskości z innymi, ale nigdy nie będzie ona większa niż ta, która zaczerpnięta jest z Mojego Źródła

„Mój maleńki, Miłość, jaką mam dla ciebie, jest o wiele większa, niż możesz sobie wyobrazić. Gdybyś wiedział, jak bardzo jesteś kochany.

Jeśli chodzi o Miłość, masz jeszcze wszystko do odkrycia, ale możesz odkryć tylko wtedy, gdy zgodzisz się być kochanym. Za każdym razem, gdy dajesz sobie czas, by przyjąć Miłość, pozwalasz, bym Ja ciebie kochał i twoje serce otwiera się trochę więcej na Moją Miłość. Właśnie na tym polega prawdziwa szkoła Miłości: ty ze Mną i Ja z tobą – ty we Mnie i Ja w tobie.

Następnie możesz doświadczać tej intymnej więzi z innymi, ale nigdy nie będzie ona większa niż ta, która jest zaczerpnięta z Mojego Źródła.

Ty nie jesteś nigdy źródłem, jesteś jedynie stacją przekaźnikową, w której Miłość może być złożona w tobie, by być przekazana innym.

Stać się Miłością oznacza być ogarniętym całkowicie i kompletnie przez Moją Miłość.

Szczęśliwy jesteś, że idziesz drogą, która prowadzi cię do Miłości. Nie ma nic ważniejszego dla ciebie w tej chwili. Pozwól, bym cię kochał, to jest jedyna droga, jaka czyni ciebie Miłością.

Czule kocham cię”.


3 września 1997, godz. 3.30

129. Ja jestem zawsze na drodze małości

Dziękuję, Panie Jezu, za M., która poinformowała nas o decyzji wstąpienia do domu modlitwy.

Dziękuję, że odpowiedziałeś na jej i nasze modlitwy. Dziękuję, że wskazałeś jej miejsce, gdzie Ty chcesz, żeby była. Dziękuję, że sprawiłeś, iż opadły bariery, które nie pozwalały jej dostrzec drogi, wyznaczonej przez Ciebie.

Dziękuję za potwierdzenie prawdziwości przekazu, jaki dałeś mi dla niej. Dziękuję za naukę dzięki temu przeżyciu.

Proszę Cię, Panie, dodaj mi wiary, abym mógł stać się narzędziem takim, jak Ty chcesz, żebym był.

Dziękuję, że zaradzisz mojej wielkiej słabości i mojemu brakowi wiary.

Liczę jedynie na Ciebie, Panie. Kocham cię.

„Mój maleńki, tak lubię, gdy widzę, iż odczuwasz swoją małość i bezsilność. Tylko wtedy – właśnie w tym momencie – stajesz się narzędziem, którym mogę się posłużyć według własnego upodobania.

Tak jak cię już pouczałem, znajdziesz Mnie zawsze na drodze małości. W ten sposób jesteś pewny, że Mnie spotkasz. Medytuj nadal nad homilią świętego Grzegorza Wielkiego (którego święto przypada dzisiaj) o proroku Ezechielu. Stamtąd zaczerpnij, co ci jest niezbędne w tej chwili.

Dziś rano jesteś szczęśliwy, iż bardziej odkrywasz swoją małość i przyjmujesz Moją Miłość.

Właśnie w ten sposób stajesz się Miłością. Czule kocham ciebie”.


7 września 1997, godz. 4.15

130. Na kolanach błagam każdego z was, byście dali swoje „całkowite tak”, bez żadnego warunku lub zastrzeżenia

Panie Jezu, chcę Ci podziękować, wysławiać i błogosławić Cię za obfite łaski, jakie wylałeś wczoraj w małej wspólnocie modlitwy, i za Miłość, jakiej pozwoliłeś skosztować każdemu uczestnikowi.

Proszę o specjalne łaski dla C., która jest w szpitalu, i dla J., jej współmałżonka. Dziękuję za wysłuchanie mojego wołania. Kocham Cię, Panie.

„Mój maleńki, wczorajsze przeżycia są zaledwie małym początkiem tego, do czego was wzywam, są dopiero małymi Ognikami, jakie zaczynam zapalać. Te małe Ognie Mojej Miłości rozpalą całą ziemię, gdy wy pozwolicie się spalić jak polana.

Cały proces przemiany i skuteczność [ciepło ognia i czas potrzebny do rozprzestrzenienia się] jest uwarunkowany waszym pragnieniem, by spłonąć w Ogniu Mojej Miłości, by stać się Miłością, Miłością Ogniem. Ona nie tylko płonie, ale zapala tych, których Ojciec postawi na waszej drodze.

Czy zgadzacie się powiedzieć „Tak” trawiącemu Ogniowi? On ma sprawić, że zniknie w każdym z was owo „ja, ja i znowu ja”, które zawsze usiłuje zająć jakieś miejsce – jeśli nie całe miejsce – aby zastąpić je przez dwie rzeczy:

1. przyjęcie Mojej Miłości,

2. przekazanie Mojej Miłości członkom waszej grupy, byście się wprawili w przekazywaniu jej innym – dniem i nocą, przez cały rok – w świecie widzialnym i niewidzialnym.

Oto wasza prawdziwa misja, do jakiej zostaliście stworzeni i wybrani jako apostołowie lub uczniowie czasów ostatecznych.

Chcę, abyś dał kopię tego przesłania każdemu z waszej wspólnoty, by – w bliskości ze Mną – mogli przyjąć, medytować, modlić się i, w całkowitej wolności swojej istoty, dać Mi swoje „Tak”.

„Tak” jest zawsze niezbędne do pójścia dalej, ponieważ Ojciec szanuje zawsze całkowitą wolność, jaką dał każdemu Swojemu dziecku. Jeśli nawet dostaje On „Nie” zamiast „Tak”, o które prosi, to nigdy nie wycofuje Swojej Miłości. To dana osoba blokuje lub opóźnia postęp. Ona opóźnia również plan Miłości, który Ojciec przewidział dla całej ziemi.

Szczęśliwi jesteście, bo zostaliście wybrani do pięknej i wielkiej misji, która jest misją nad misjami. Dlatego Ja przyszedłem na ziemię, umarłem na Krzyżu, zmartwychwstałem, pozwalając całej ludzkości uwolnić się od sił zła i wejść w pełni w plan Miłości Ojca.

Klęcząc przed każdym z was, proszę, byście dali swoje „całkowite tak”, bez żadnego warunku czy zastrzeżenia.

Kocham was i płonę pragnieniem, żeby zobaczyć, jak stajecie się Miłością.

Czule kocham was wszystkich”.


St-Benoit-du-Lac, 11 września 1997, godz. 6.50

131. Inwestycja w czas i wyrzeczenia potwierdzają twoje „tak”

„Mój maleńki, czas, który rezerwujesz na zbliżenie się do Mnie, zjednoczenie się ze Mną, pozwolenie Mi przekształcić ciebie, jest najcenniejszym czasem dla ciebie.

By miłosna relacja mogła się rozwinąć, trzeba poświęcać czas. Między nami ma się pogłębić nie tylko miłosna bliskość, ale także musi zostać przekształcona cała twoja istota i wzrosnąć w tym samym czasie, co nasza miłosna więź. To wymaga stałego dawania zgody i poświęcenia czasu.

Inwestycja w czas i wyrzeczenia potwierdzają twoje „tak”, twoje pragnienie, żeby zostać przekształconym i stać się Miłością. Szczęśliwy jesteś, bo możesz korzystać z wolności na przygotowanie tej pięknej – twojej – misji. Dopiero później zrozumiesz znaczenie poświęconych Mi dni.

Wylewam w tej chwili potoki łask na ciebie, jak również na wszystkich, których Mi powierzasz.

Stajesz się tym, do czego zostałeś stworzony: Miłością. Czule kocham ciebie”.


Z wizytą u przyjaciela w Hull, 14 września 1997, godz. 5.20

132. Proszę was o zrezygnowanie z waszego sposobu postępowania, myślenia, zachowania, przestania bać się, że komuś przeszkadzacie lub że ktoś wam przeszkadza

„Mój maleńki, to właśnie Ja was tutaj przyprowadziłem. Dziękuję, że daliście się przyprowadzić. Lubię wasze poddanie i posłuszeństwo.

Tutaj odnajdziecie Pokój. Kiedy panuje taki Pokój, wtedy mogę bardziej przemówić do waszych serc. Mogę mówić do serca C., Mojego umiłowanego syna.

Chcę was pouczyć, co rodzi Miłość, gdy jest dobrze przyjęta przez każde Moje dziecko.

Proszę was o zrezygnowanie z waszego sposobu postępowania, myślenia, zachowania się, przestania bać się tego, że komuś przeszkadzacie lub że ktoś wam przeszkadza.

Ja chcę być centrum dla was trojga. Chcę być waszym Gościem. Jesteście tutaj w Moim Domu, Ja was goszczę, Ja was wybrałem, Ja chcę, byście spędzili czas razem.

Chcę, byście doświadczyli razem, czego dokonuje Miłość. Stanowicie małą wspólnotę modlitewną, bardzo szczególną. Chcę, by ona była taka mała, abym mógł zejść bardziej w waszą głębię i budować na solidnej skale.

Zanim zacznę działać, wcześniej potrzebuję zawsze waszej zgody. Chciałbym, żebyś na pierwszym spotkaniu was trojga przede Mną przedstawił im to, co Ja umieszczam w tej chwili w twoim sercu, oraz żebyś wysłuchał z uwagą i miłością tego, co inni mają w swoim sercu.

Niech każda osoba wyrazi na głos swoją zgodę lub zastrzeżenia. W miarę jak zgodzicie się w głębi serca, że Ja jestem waszym Gościem, Sługą i również Nauczycielem, będziecie mogli doświadczyć, czego dokonuje Miłość i co oznacza: „ponieważ Miłość mnie kocha, staję się Miłością”.

Czujcie się u Mnie jak u siebie. Bardzo się cieszę, iż przyjmuję was troje razem w Moim Domu.

Pozwólcie, bym was kochał.

Dzielcie się tą Miłością ze sobą.

Stawajcie się istotami Miłości, pozwalając się spalać w Ogniu Mojej Miłości Ognia.

Nie lękajcie się, Ja jestem z każdym z was.

Czule kocham was”.


Hull, 15 września 1997, godz. 2.45

133. Zachęcam was do przemyślenia przypowieści o źdźble i belce

Panie Jezu, chcę Ci przedstawić naszą bezsilność, nędzę i ograniczenia w przeżywaniu prawdziwego wymiaru Miłości. Jest nas tylko troje. Znamy się i kochamy już od dawna.

Wszyscy troje modlimy się. Wszyscy troje dajemy nasze „tak”. Wszyscy troje wyznajemy tę samą wiarę. Wszyscy troje mamy wspólne pragnienie przeżywania Miłości w Jej prawdziwym wymiarze.

Wczoraj mieliśmy chwile miłości i chwile trudne. Dlaczego tak się dzieje? Panie, otwórz nasze oczy, otwórz nasze uszy, a przede wszystkim serca i umysły, abyśmy mogli odkryć drogę, by stać się prawdziwymi istotami Miłości. Zamieniam się cały w słuch, mów, Panie. Kocham Cię.

„Mój maleńki, zawsze jednocząc wasze serca z Moim, znajdziecie odpowiedź. Zachęcam was do przemyślenia przypowieści o źdźble i belce.

Przeżyliście przedpołudnie przepełnieni Miłością, ponieważ wasze trzy serca były zjednoczone, wsłuchując się we Mnie.

Zobacz, w którym momencie sytuacja zaczęła się psuć. Było to wtedy, gdy chcieliście pomóc tej drugiej osobie się poprawić, stwierdzając pewne rzeczy. Uczyniliście to, choć tamta osoba nie prosiła was o to.

Nie ma problemu, jeśli stwierdza się u kogoś jakieś braki. Jest rzeczą godną pochwały, jeśli się chce tej osobie pomóc, ale trzeba, żeby najpierw uznała swoją słabość i poprosiła o pomoc. W przeciwnym razie odczuje wszystko jako naruszenie jej godności lub czasem odrzucenie.

Aby stać się istotami Miłości, wszyscy potrzebujecie odczuć, jak jesteście przyjęci, akceptowani i kochani takimi, jakimi jesteście, bez podejrzewania, że ktoś was usiłuje zmienić lub poprawić.

Gdy stwierdzacie czyjąś słabość, wówczas przedstawcie ją Ojcu. W odpowiednim czasie będzie ujawniona tej osobie. Jeśli macie jakąś rolę odegrać, serce tej osoby będzie otwarte na jej przyjęcie.

Jesteście w Mojej szkole i macie prawo do błędu. Nie obwiniajcie się, oddawajcie Mnie zawsze sytuacje.

Oddajcie Mi swoją bezsilność, Ja sprawię, że zajaśnieje Moja Wszechpotęga.

Oddajcie Mi wasze „NIE” dane Miłości, sprawię, iż rozkwitnie Moja Miłość.

Oddajcie Mi to, co wam przeszkadza, a Ja sprawię, że zapanuje Mój Pokój.

To jest Moje dzieło, nie wasze.

Trwajcie w Mojej Miłości.

Czule kocham was.

Poznajcie smak Mojej Miłości.

Kocham ciebie, C., ciebie, Elżbieto, ciebie, Léandrze”.


Hull, 16 września 1997, godz. 4.55

134. Nie trać czasu na patrzenie na siebie, żeby zobaczyć, czym jesteś lub czym byłeś, co robisz, zrobiłeś lub czego dokonasz. Popatrz na to, czym się stajesz: wcieloną Miłością

„Mój maleńki, dziś rano chcę, żeby to przesłanie było dla Mojego drogiego syna C., tej pięknej owieczki Mojego Serca, którą odstawiłem na bok.

Mój C., kocham cię od zawsze Miłością bardzo szczególną, posłuchaj, co chcę ci powiedzieć.

Dlaczego nadal wątpisz w Moją Miłość? Spójrz, ile piękna przeżyliśmy razem. Zobacz, ile razy cię ochroniłem. Zobacz wszystkie drogi i objazdy, jakimi cię prowadziłem, by cię do Siebie przyciągnąć. Spójrz, co dokonałem w tobie, wokół ciebie i przez ciebie.

Zgódź się całkowicie na plan Miłości, jaki Ojciec przewidział dla ciebie jeszcze przed twoim poczęciem.

Zgódź się, że droga wyznaczona dla ciebie przez Ojca jest najpiękniejszą, bo cię doprowadziła tu, gdzie jesteś teraz.

Zgódź się, że znajdujesz się obecnie w najlepszym dla ciebie miejscu.

Pali Mnie pragnienie wylania na ciebie strumienia, potoków Miłości w twoim sercu.

Wszystko, co otrzymałeś do dziś, jest tylko malutką cząstką tego, co mam ci dać.

Potrzebuję, żebyś zgodził się jeszcze bardziej, bym cię kochał do szaleństwa, bym ci całkowicie przebaczył, aby cię spalić w Ogniu Mojej Miłości Ognia.

Ty, C., nie będziesz już istniał takim, jakim siebie postrzegasz, jakim siebie sądzisz, takim również, jakim siebie potępiasz. Ten C. nie będzie miał już dla ciebie najmniejszego znaczenia. Ja, Chrystus, zajmę całe miejsce w tobie, a ty będziesz mógł powtórzyć za świętym Pawłem: „Już nie ja żyję, ale Chrystus żyje we mnie”. Ty będziesz wcieloną Miłością, oto, co jest ważne.

Nie ma żadnego znaczenia spoglądanie na to, czym byłeś, co dobrego czy złego zrobiłeś. Jedna i jedyna rzecz się liczy: czym się stajesz i że jesteś wybrany, by stać się Miłością. Czy możesz pragnąć czegoś większego niż to, żeby stać się wcieloną Miłością?

Nie trać czasu na patrzenie na siebie, żeby zobaczyć, czym jesteś lub czym byłeś, co robisz, zrobiłeś lub dokonasz. Popatrz na to, czym się stajesz – rzeczywistą Miłością. Na tym polega twoja prawdziwa misja.

Potrzebuję ciebie. Jesteś więcej niż piękną owieczką dla Mnie, jesteś rzadką, drogocenną, perłą.

Przytulam twoje serce do Mojego i do Serca Mamy Maryi, abyś się wyniszczył zupełnie w Ogniu Mojej Miłości Ognia. Błogosławiony jesteś, C., ukochany Mojego Serca. Stajesz się Miłością.

Czule kocham ciebie. Do szaleństwa kocham cię”.


21 września 1997, godz. 4.15

135. Oddaj Mi wszystkie twoje zmartwienia: osobiste, rodzinne, społeczne, kulturowe, polityczne i religijne

Panie Jezu, chcę Ci przedstawić G. i jego rodzinę, a przede wszystkim jego działalność na rzecz rodziny i poszanowania życia.

Oddaję Ci moją bezsilność, bo nie potrafię mu pomóc, jak również skomentować dokumentów, które mi zostawił.

Panie, chcę być całkowicie wsłuchany w Ciebie.

Kocham Cię.

Uznaję, że jestem mały.

Zgadzam się na Twoją Miłość.

„Mój maleńki, powróć do czerpania z samego Źródła Miłości. Tam odnajdziesz zawsze Pokój i Radość, jak również odpowiedź na wszystkie zadane pytania. Najważniejsze jest nie to, co wiesz, ale to, czym jesteś.

To samo dotyczy G. Największe znaczenie ma nie to, co on robi, ale właśnie to, czym jest. Jego wielkie pragnienie, żeby się zjednoczyć ze Mną, dać się przemienić przeze Mnie i być Moim misjonarzem ma bardzo wielkie znaczenie dla Mnie. Chciałbym, żebyś mu przekazał to:

G., Mój umiłowany synu, przyjdź i wtul się w Moje ramiona. Oddaj Mi wszystkie twoje zmartwienia: osobiste, rodzinne, społeczne, kulturowe, polityczne i religijne. Oddaj Mi swój ciężar, a zobaczysz, że Moje brzemię jest lekkie. Gdybyś wiedział, jaka jest Moja Miłość do ciebie, wtedy kochałbyś siebie takim, jakim stworzył ciebie Mój Ojciec.

G., jesteś dla Mnie cenny. Masz wartość w Moich oczach. Pragnę od ciebie tego, byś pozwolił się kochać i przyjął Moją Miłość.

Chcę mówić do twojego serca. Trwaj na słuchaniu Mnie. Potrzebuję ciebie. Widzę twoje wielkie pragnienie służenia Mi. Nie wyznaczaj sobie sam zadań. Zgódź się być narzędziem, które Ja wybrałem. Powtórz Mi twoje „tak” za każdym razem, gdy coś się pojawi. Zgódź się na wszystko z Miłości do Mnie, zarówno w szczęściu, jak w nieszczęściu.

Jeśli idzie o twoje działanie, to powróć do etapów, jakie podałem 6 stycznia br. G., nie lękaj się. Mój wzrok spoczął na tobie. Pozwól Mi ciebie kochać. Możesz Mnie zawsze spotkać w małości i swoim sercu.

Z twoim przyzwoleniem palę twoje serce w Ogniu Mojego Serca, aby twoja wola i działalność stały się Moimi.

Czule kocham ciebie”.


24 września 1997, godz. 4.15

136. Jesteście pierwszymi, którzy należą do Nowego Kościoła, społeczeństwa i Nowej Ziemi, która będzie całkowicie inspirowana, kierowana i prowadzona przeze Mnie

„Mój maleńki, to Ja, Jezus, prowadzę cię i daję natchnienie do pisania. Nie musisz wiedzieć przed czasem, co masz pisać, ani usiłować filtrować tego, co otrzymałeś w natchnieniu.

Masz pozostać posłuszny i nie usiłować przejmować kontroli, bo inaczej to nie Ja mówiłbym, ale ty. Wybrałem ten sposób dla ciebie, aby cię pouczyć przez natchnienia, jakie ci daję, oraz przez to, co przeżywasz, a także przez to, co się dokonuje, kiedy Ja przechodzę przez ciebie.

Za twoim przyzwoleniem i biorąc pod uwagę liczne „tak”, które Mi dałeś, oraz to, że Ja ciebie potrzebuję, przechodzisz teraz okres wdrażania się, abyś już wkrótce nie ty żył, ale żebym to naprawdę Ja żył w tobie.

Dzięki temu czym się stajesz i co piszesz, Ja będę żył w wielkiej liczbie osób, które będą czytać te teksty i dadzą swoje bezwarunkowe i „całkowite tak”.

Jesteście pierwszymi, którzy należą do Nowego Kościoła, społeczeństwa i tej Nowej Ziemi, która będzie całkowicie inspirowana, kierowana i prowadzona przeze Mnie.

Tak musi się stać, żeby zapanowało Królestwo Mojego Ojca i Jego Wola była [wykonywana] na ziemi i w Niebie.

Ojciec żyje we Mnie, a Ja żyję w was. I tak urzeczywistni się Moja modlitwa: „abym był jedno z nimi, tak jak jestem jedno z Tobą, Ojcze”.

Już teraz żyję Radością i pozwalam nią żyć tobie i wielkiej liczbie ludzi, którzy będą tę Radość przeżywali, czytając te słowa.

Już jesteśmy w Nowym Kościele i na Nowej Ziemi, która jest inspirowana i kierowana przez jedną i jedyną rzecz – Miłość Ojca.

Szczęśliwy jesteś, szczęśliwi i błogosławieni jesteście wy – pierwsze osoby, żyjące tą Miłością. Stajecie się Miłością.

Ty stajesz się Miłością. Ja kocham was szaleńczo i szaleńczo kocham ciebie”.


27 września 1997, godz. 4.40

137. Wiele jest osób, które są zniewolone przez Szatana

„Mój maleńki, z wielką radością przybywam na spotkanie z tobą dziś rano, by dać ci spróbować bardziej Mojej Miłości.

Kiedy przybywam do ciebie, wtedy jednocześnie przybywam również do wszystkich twoich, których Mi przedstawiasz.

Ja jestem prawdziwym Wyzwolicielem. Nie ma innego. Potrzebuję serc, które Mnie przyjmą, dadzą Mi swoje „tak”, bym je przekształcił, zmienił i uwolnił.

Potrzebuję serc misjonarskich, aby zanieść Dobrą Nowinę, takich serc, przez które mogę przejść, by uwolnić uciemiężonych.

Wielu jest ludzi zniewolonych przez Szatana. Przedstaw Mi ich. Uwolnię ich i uczynię z nich świadków, kiedy Miłość ich przemieni.

To Miłość wszystko czyni, gdy pozwala się jej działać.

Szczęśliwy jesteś, stajesz się Miłością, czule kocham ciebie”.


6 października 1997, godz. 5.30

138. Niemowlę otrzymuje ogrom miłości dzięki swojej bezsilności

„Mój maleńki, przyjdź tu, blisko Mnie. Idź nadal w czystej wierze, pozwól się prowadzić, nie usiłuj niczego zrozumieć. Jesteś zbyt mały, byś mógł zrozumieć to, co przeżywasz, i sposób, w jaki Ja się tobą posługuję w tej chwili.

Aby ci pomóc akceptować i pozostać uległym na moje prośby [daję ci przykład]: spójrz na malutkie dziecko – niemowlę. Samo z siebie nie potrafi nic – ani jeść, ani pić. We wszystkim musi polegać na swojej matce. W tym samym czasie kiedy dostaje to, co potrzebuje jego ciało, otrzymuje to, co potrzebne jego sercu, duszy i duchowi: miłość. Jego bezsilność sprawia, że otrzymuje miłość niezbędną do rozwoju całej istoty.

To samo odnosi się do ciebie i wszystkich osób, które będą czytać te słowa. Wasza bezsilność, jaką uznajecie przed Wszechmogącym Bogiem sprawia, że musicie polegać we wszystkim na Nim. Gdy uznacie swoją bezsilność i zgodzicie się, że tylko od Boga można się wszystkiego spodziewać, otrzymacie najpiękniejszy, największy i najważniejszy prezent, jakiego nigdy nie rozpakujecie do końca: Miłość.

Ojciec pozwala działać silnym. Z pomocą przychodzi tym, którzy uznają swoją bezradność. Głodnych nasyca dobrami, a bogaczy z niczym odprawia.

Szczęśliwi, szczęśliwi jesteście, bo uznajecie swoją bezsilność i polegacie tylko na Ojcu, gdyż was wypełnia Jego Miłość. Ty i wy stajecie się Miłością.

Mój i Moi maleńcy, pozwólcie, aby Maryja ukołysała was w Mojej Miłości, która jest Miłością Mojego Ojca, twojego Ojca, Naszego Ojca.

Czule kocham was. Czule kocham ciebie”.


9 października 1997, godz. 3.00

139. Chcę, byś się do Mnie odwoływał nawet w najdrobniejszych szczegółach

Panie Jezu, bardzo Ci dziękuję za to, co pozwoliłeś mi wczoraj przeżyć.

Po pierwsze: za uwolnienie mnie z pracy w biurze sprzedaży ubezpieczeń na życie w Montrealu, gdzie od stycznia tego roku musiałem pełnić funkcję przewodniczącego i być odpowiedzialnym za dokonywane sprzedaże.

Po drugie: za wysłanie mi trzech aniołów, dokładnie w chwili gdy znajdowałem się w sytuacji bez wyjścia, jaka zmusiłaby mnie do akceptacji uregulowania niesprawiedliwego, w wyniku czego grupa byłaby narażona na poważny problem spowodowany błędem w procedurze podczas interpretacji transakcji.

W chwili gdy stwierdzałem tę sytuację bez wyjścia, weszło trzech agentów sprzedaży do mojego biura, bez wcześniejszego ustalania. Natychmiast zrelacjonowałem im delikatną sytuację. Zainspirowany, by tak postąpić, zostawiłem ich z kupującym, aby móc znaleźć rozwiązanie problemu. Później i bez mojej interwencji sprawa została rozwiązana sprawiedliwie.

Dziękuję, Panie Jezu, że przyszedłeś mi z pomocą w odpowiedniej chwili, przysyłając trzech aniołów w postaci trzech akcjonariuszy. Dzięki za pozwolenie mi raz jeszcze być świadkiem twojego działania i Twojej Wszechmocy, gdy byłem bezsilny. Dziękuję, Panie, za wysłuchanie raz jeszcze mojej modlitwy z wczoraj rano, kiedy prosiłem Cię o przysłanie mi twoich świętych Aniołów, by zaprowadzić jedność na spotkaniach. Dzięki za wszystkie cuda. Słucham Cię, Panie, mów. Kocham Cię.

„Mój maleńki, tak, Ja jestem twoim Bogiem i zajmuję się najdrobniejszymi szczegółami, nawet jeśli nie mają one znaczenia, ponieważ kocham ciebie, ponieważ chcę całkowitego zjednoczenia z twoim sercem, ponieważ dałeś mi swoje „tak” i stale Mi je ponawiasz, nie tylko w słowach, ale również w pragnieniu czynienia Woli Mojego Ojca, a także okazując uległość i posłuszeństwo w wykonywaniu tego, o co się ciebie prosi: bezpośrednio, przez innych czy przez wydarzenia, które ciebie dotyczą w danej chwili.

Chcę, byś się do Mnie odwoływał regularnie nawet w najdrobniejszych szczegółach. Kiedy uznajesz swoją bezsilność, błędy, słabość, małość, wtedy Ja mogę sprawić, że ujawnia się moja Wszechmoc. Szczęśliwy jesteś, bo twoje oczy są na tyle otwarte, by mogły ujrzeć, jak Ja działam.

Przyjdź złożyć twoje serce na Moim i na Sercu Mojej Świętej Matki, a twoje oczy otworzą się coraz bardziej, by zwracać spojrzenie stale, zawsze i wszędzie na Miłość i Miłosierdzie Ojca.

W ten sposób kierujesz się w stronę twojej prawdziwej misji, dla jakiej zostałeś stworzony: stać się Miłością.

Czule kocham cię”.


12 października 1997, godz. 1.40

140. Oddałbym życie tylko za ciebie

Panie Jezu, przedstawiam Ci moją trudność, bo nie mogę skupić się na Tobie z powodu myśli i zmartwień w mojej głowie.

Jeśli nie przyjdziesz mi z pomocą, Panie, nie będę mógł modlić się jak należy. Jestem zbyt mały, zbyt słaby, zbyt rozkojarzony. Jestem zupełnie bezsilny. Niech Twoja Wszechmoc przyjdzie mi z pomocą. Przyjmuję Twoją Miłość.

O tej porze chcę modlić się do Ciebie, Panie, za C., P. i ich córkę M. W tym samym czasie modlę się za wszystkimi rodzinami, rozbitymi i podzielonymi. Znasz, Panie, jak wielkie jest cierpienie tych osób, a przede wszystkim ich dzieci.

Przedstawiam Ci, Panie, prośbę C. i jestem gotowy, by Cię słuchać. Dziękuję za wysłuchanie mojej i jego modlitwy.

„Maleńki, Moje Serce cierpi, widząc jak cierpią dzieci, które kocham. Gdyby tylko oni uznali swoją bezsilność i akceptowali Moją Miłość, dając swoje całkowite i bezwarunkowe „tak” Mojej Woli i Woli Ojca, która jest tą samą. Najpierw stwierdziliby przemianę w swoim sercu i całej istocie, następnie staliby się świadkami Mojego działania wokół nich.

Teraz mówię do C.: Tak, usłyszałem twoją modlitwę, czynię ją Moją i przedstawiam Ojcu. Przyjmuję twoje cierpienie. Łączę je z Moimi, bym mógł uczynić z nich bukiet róż i dać go Ojcu.

Zgódź się na to, co przeżywasz, tak jakby to było dla ciebie najlepsze w tej chwili, nawet jeśli nie rozumiesz co. Nie jest konieczne, byś rozumiał, ale jest niezbędne, byś dał twoje całkowite i bezwarunkowe „tak” i żebyś zgodził się, że Ja ciebie szaleńczo kocham.

Jesteś dla Mnie cenna, masz wartość w Moich oczach. Oddałbym Moje życie tylko za ciebie. Biorę cię w Moje ramiona. Twoje serce tulę do Mojego i do Serca Mojej Świętej Matki, aby zostało strawione przez Ogień Mojej Miłości Ognia.

Nie trać czasu na patrzenie na siebie i swoją nędzę. Spójrz na Moją Miłość, patrz na Miłość Mojej, również twojej, Matki. Spójrz na Miłość Mojego, twojego, Ojca. Nie musisz się niczego lękać, wzrok Ojca spoczął na tobie, znalazłaś łaskę w Jego oczach. Kiedy Ojciec ukończy wielką przemianę – zawsze za twoim nieustannym pozwoleniem – będziesz świadkiem zmiany, jaką On uczyni wokół ciebie, przede wszystkim u P.

Jeśli chodzi o małą M., to powierzyłeś Mi ją. Nie lękaj się, gdyż przez przeżywane cierpienie Ja rozszerzam jej serce, by uczynić je pełnym Miłości – na wzór Mego Serca. Nie musisz jej nieść, tylko towarzyszyć i czule ją kochać, i mówić jej, że ją kochasz. Zawsze Miłość i wyłącznie Miłość rozwiązuje wszystkie problemy.

Szczęśliwa jesteś, C., że stajesz się istotą pełną Miłości przez cierpienie.

Szczęśliwi są ci, którzy znajdują się blisko ciebie, ponieważ będą przemienieni przez Moją Miłość – przez ciebie. Zgódź się na Moją Wolę i nie staraj się zrozumieć – to jest Moje dzieło, a nie twoje.

Uznaj swoją bezsilność i pozwól Mi cię kochać, dając „tak”. Przyjmij ten przypływ Miłości, który ogarnia twoje serce w tej chwili.

Czule kocham cię”.


16 października 1997, godz. 4.05

141. Twój rozum i twoje zdolności muszą służyć sercu, a nie odwrotnie

„Mój maleńki, pozwól, by twoje serce zajmowało coraz więcej miejsca, to znaczy słuchaj coraz bardziej swojego serca po to, by stać się Miłością.

Twój rozum i twoje zdolności muszą służyć sercu, a nie odwrotnie. Ja wchodzę w relację z tobą zawsze na poziomie serca, nigdy zaś inteligencji i zdolności.

Za każdym razem, kiedy Mi pozwalasz, wchodzę od razu do twojego serca i zajmuję w nim coraz więcej przestrzeni. Ono rozszerza się za każdym razem (to jest mięsień, który przekształca się na skutek ćwiczenia). Przemiana dopiero się zaczyna. Jest dość miejsca na wiele przemian. Przeżycia w tych uprzywilejowanych chwilach (głównie nocą) nabiorą rozmiarów, intensywności i przejdą w stan permanentny. Będziesz żył w tym stanie dwadzieścia cztery godziny na dobę, dniem i nocą. Wówczas staniesz się Miłością i będziesz mógł powiedzieć: „teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we Mnie Chrystus”.

Chcę żyć w głębokiej więzi ze wszystkimi istotami ludzkimi, które żyją na ziemi. Dam szczególne łaski tym, którzy będą czytać zapiski*2 pod warunkiem, że Mi dadzą bez zastrzeżeń ich „tak” oraz że ich czyny są zgodne z podjętymi zobowiązaniami. Inaczej mówiąc, że Ja stanę się priorytetem w ich życiu.

Niech wszyscy będą gotowi wszystko zostawić i pójść za Mną. Niech będą gotowi zrezygnować ze swojego sposobu patrzenia, myślenia i działania i utkwić spojrzenie w Ojcu, a w konsekwencji:

· wszystkiego spodziewać się od Niego,

· o wszystko Go pytać,

· wszystko przyjmować,

· na wszystko się zgadzać, dobre czy złe: na radość, pokój, miłość, troskę i cierpienie, jako pochodzące od Niego,

· wszystko Jemu oddawać, aby serce było całkowicie wolne, mogło być przekształcone i stało się Miłością.

Czy zaczynasz rozumieć ważność twojej misji, jaka jest jednocześnie misją dla całej ludzkości?

· Dać się przemienić, by inni byli zmienieni.

· Żyć na poziomie serca, by inni żyli na poziomie swojego serca.

· Stać się Miłością, by inni stali się Miłością.

Szczęśliwi jesteście, że zostaliście wybrani, aby żyć w tych uprzywilejowanych czasach, które obfitują w łaski.

Stajecie się Miłością. Ty stajesz się Miłością.

Czule kocham cię”.


19 października 1997

142. Tylko Ja mogę zaprowadzić jedność w sercach, jeśli przestaniecie się wtrącać i pozwolicie Mi działać

Panie Jezu, chcę Ci przedstawić sytuację wspólnoty […] Ty znasz pragnienie osób, które chcą żyć w Twojej Miłości. Ty również znasz cierpienie, jakie one przeżywają obecnie.

Nie pytam Cię, Panie, kto ma rację lub nie. Chciałbym jedynie, żeby one mogły odkryć, czego Ty chcesz nauczyć przez te cierpienia.

Jeśli mam odegrać jakąś rolę, zgadzam się, chociaż wolałbym, żebyś Ty działał bezpośrednio w ich sercu lub posłużył się kimś innym. Słucham Cię, mów, Panie.

Dziękuję za odpowiedź na moją modlitwę. Kocham Cię.

„Mój maleńki, zgódź się na tę sytuację, jakby nie była twoją, choć posłużyłem się tobą, by przekazać pewne żądania. Doręczyciel nie powinien zagarniać dla siebie ani radości, ani cierpienia, jakie niesie przekaz.

Tyle uściśleń. Dobrze, żebyś się za nie modlił, byś je kochał i pragnął zobaczyć, jak kwitnie Moja Miłość w tej małej wspólnocie. Każda z tych osób ma odkryć wielkie rzeczy, by mogła stać się w pełni Miłością. Modlę się razem z tobą do Ojca, aby serca otworzyły się w pełni na przyjęcie cierpienia, ale przede wszystkim wielkiej przemiany, jakiej Ojciec chce dokonać przez obecną sytuację.

Aby stać się istotami Miłości, trzeba koniecznie przejść i zgodzić się na wiele śmierci, wyrzeczeń, ustępstw, poddania w wątpliwość wielu spraw. Osoba taka musi porzucić swoje zasady, reguły, sposób myślenia i działania, by ułatwić zastąpienie ich przez coś ważniejszego, lepszego, najistotniejszego.

Najistotniejsza jest Miłość, która wyraża się przyjęciem bliźniego takim, jakim on jest, bez chęci zmienienia go lub poprawiania w nim czegoś, czyli Miłość szanująca w bliźnim wolność dziecka Bożego.

Wątpliwości osoby narzucają się od chwili, kiedy dostrzega, że to nie Miłość Boża jest w jej myślach, reakcjach, słowach lub czynach.

Na każdą z nich wylewam potoki łask i Miłości, żeby odczuły w swoim sercu, jak są głęboko przeze Mnie kochane, by odczuły, że znajdują się w tej sytuacji z Mojej Woli i dzięki temu mogły dojść do głębszej Miłości.

Raz jeszcze potrzebuję ich „Tak” Mojej Woli i „Nie” ich woli. Niech uznają swą małość i bezsilność, aby mogła ujawnić się Moja Wszechmoc, nie tylko przez Ogień Miłości, który Ja chcę rozniecić między nimi, ale przez ognie, które chcę zapalić przez nie w wielkiej liczbie serc.

Ojciec ma zawsze ten sam sposób postępowania. Najpierw dobrze rozpala ogień w sercu jednej osoby, zanim posłuży się nią do zapalenia Ognia w sercach innych osób. Właśnie w ten sposób działa w małej wspólnocie. Dopiero gdy Ogień Miłości zapłonie między nimi, wtedy zapali się u wielu innych.

Bardzo lubię tę małą grupę modlitwy. Już wiele razy okazywałem im Moją Miłość. Chcę im powiedzieć:

„Moje serce płonie Miłością do was. Wspólnota nie jest waszym dziełem, lecz Moim. Tylko Ja sam mogę zaprowadzić jedność w sercach, jeśli przestaniecie się wtrącać i pozwolicie Mi działać. Bardziej Mi zaufajcie, abym mógł was prowadzić dalej w Miłości. Teraźniejsze przeżycia nie są doświadczeniem, ale okazją do wzrostu w Miłości. Gdybyście wiedziały, jak Ja was kocham. Potrzebuję was. Dla Mnie jesteście drogocennymi perłami. Czule kocham was”.


21 października 1997, godz. 4.10

143. Wydarzenia nieszczęśliwe są ci potrzebne z wielu powodów

Panie Jezu, chcę Ci przedstawić, co się wydarzyło wczoraj. Boleję nad tym, ponieważ okazałem moje niezadowolenie w związku z pewną sytuacją, chociaż podjąłem decyzję wziąć to na siebie i milczeć, aby nie zaszkodzić relacjom na przyszłość, jakie chciałbym rozwinąć w Miłości, stawiając Miłość ponad wszystko, bez względu na to, jakie sumy pieniężne wchodzą w grę.

Problem oddaję Tobie, jak również moją bezsilność, gdy chodzi o uregulowanie sprawy. Jestem gotowy Cię słuchać, Panie, jeśli tylko Ty zechcesz mnie pouczyć na ten temat, a gdyby nie – ufam, że natchniesz mnie w odpowiednim momencie i pomożesz Mi zapanować nad moim charakterem, gdyż robi mi złe niespodzianki i mu nie ufam.

Panie, oddaję Ci moją bezsilność. Liczę wyłącznie na Ciebie. Przyjdź mi z pomocą. Dziękuję za usłyszenie i wysłuchanie mojej modlitwy.

Kocham Cię, Panie. Jedynie dzięki Twojej łasce mogę stać się istotą Miłości.

„Mój maleńki, nie lękaj się, bo usłyszałem twoją modlitwę. Wydarzenia, według ciebie nieszczęśliwe, są konieczne z wielu powodów:

1. Abyś mógł uświadomić sobie swoją kruchość, podatność na zranienia i bezsilność.

2. Aby zajaśniała prawda, ponieważ nie da się budować na solidnym [gruncie], udając lub usiłując sprawić, by ten drugi myślał… podczas gdy my przeżywamy wewnątrz całkiem coś innego.

3. Abyś pozwolił Ojcu przejść przez ciebie, ponieważ sam z siebie nie możesz zbudować relacji miłości.

4. Abyś pozostał mały i nauczył się widzieć swoją małość.

5. Aby ci pozwolić przejść i zgodzić się zarówno na sytuacje nieszczęśliwe, jak i te szczęśliwe.

6. Aby nauczyć ciebie oddawać Mi wszystkie sytuacje i wszystkiego oczekiwać tylko ode Mnie, od Ojca i Ducha Świętego.

7. Aby ci pozwolić być świadkiem Naszej Wszechmocy i Miłości dla ciebie.

Możesz teraz odpocząć. Sytuacja jest w Moich rękach. Właśnie wykonałeś, co było dla ciebie najistotniejsze do zrobienia. Od tej chwili pozostaje tylko, byś składał dziękczynienie i wychwalał Boga, czekając na porę radości, gdy będziesz świadkiem Mojego działania.

W ten sposób uświadamiasz sobie stopniowo, że Miłość ciebie kocha, i stajesz się Miłością. Otulam cię Moim Płaszczem Miłości.

Czule kocham cię”.


22 października 1997, godz. 4.50

144. Aktualnie twoje serce otrzymuje tyle łask i Miłości, ile może zmieścić

„Mój maleńki, usłyszałem twoją modlitwę i przygotowuję twoje serce na to, co będziesz przeżywał w najbliższych dniach. Jesteś Moim wybranym. Lubię twoją uległość i wielkie pragnienie pełnienia tylko Mojej Woli.

Udzielam ci specjalnego namaszczenia, dzięki któremu będziesz mógł rozpoznawać coraz bardziej, co pochodzi ode Mnie, i będziesz potrafił odrzucać wszystko, co się przed tobą pojawi, jeśli spowodowałoby twój upadek czy oddalenie się ode Mnie lub nie pozwoliłoby ci stać się Apostołem według Mojego upodobania.

Obecnie twoje serce otrzymuje tyle łask i Miłości, ile może zmieścić. Gdy jesteś w Mojej Obecności, na modlitwie, przyjmując sakramenty, przede wszystkim Pojednania i Eucharystii, wtedy twoje serce rozszerza się i staje zdolne przyjąć jeszcze więcej. W ten sposób urzeczywistnia się słowo: „Im więcej masz, tym więcej ci jest dane”.

Tak dzieje się też za każdym razem, gdy mówisz: „Ponieważ Miłość mnie kocha, staję się Miłością” lub za każdym razem, kiedy chętnie spisujesz Moje inspiracje. Podobnie będzie z tymi, którzy będą czytać natchnione słowa, jeśli zgodzą się oddać całe swoje serce i wyrazić całkowitą, bezwarunkową i nieodwracalną zgodę.

Płonę Miłością Ogniem na myśl, że któregoś dnia twoje serce będzie całkowicie rozszerzone i Moja Miłość do ciebie będzie mogła swobodnie płynąć. Miłość, którą Ja powstrzymuję, ponieważ ty nie możesz więcej przyjąć. I tak razem będziemy jedno, tak jak Ja stanowię jedno z Ojcem. Tak, Tak, Tak, Miłość kocha ciebie i stajesz się Miłością.

Czule i szaleńczo, Mój maleńki, kocham cię”.


25 października 1997, godz. 4.45

145. Skoro Ja piszę, czy nie Ja powinienem zatytułować tę książkę?

Panie Jezu, nie jestem pewien dokładnego tytułu, jaki chcesz dla tych pism. Czy mogę Cię prosić, byś mi jasno wskazał jednoznaczny tytuł, wyjaśniający treść zawartą w Twoich przesłaniach?

Dziękuję, że usłyszałeś moją prośbę. Słucham Cię, mów, Panie. Kocham Ciebie.

„Mój maleńki, Ja jestem zawsze z tobą. Usłyszałem twoją prośbę. Raduję się, kiedy widzę, że jesteś mały i o wszystko Mnie pytasz. Wszystkiego oczekujesz ode Mnie i składasz Mi dziękczynienie za to, co masz, przeżywasz i otrzymujesz. Tylko i wyłącznie dzięki tej małości Ja mogę przejść przez ciebie i jesteś Mi naprawdę potrzebny.

Przesłania są ważne ze względu na to, co w sobie zawierają. Liczą się również łaski, jakie wlewam w ciebie w chwili, gdy piszesz, jak również łaski, jakie wyleję w obfitości na czytelnika*3, zależnie od nastawienia, otwarcia serca i stałej zgody.

Tytuł stanowi tylko wprowadzenie, ale ponieważ to Ja jestem głównym Autorem, czyż nie powinien brzmieć: Dla szczęścia Moich, Moich wybranych Jezus.

Wybrałeś tytuł Dla szczęścia Twoich, Twoich wybranych Jezus, myśląc, że piszesz dla Mnie. W gruncie rzeczy jaka jest rzeczywistość… ty piszesz dla Mnie czy Ja piszę przez ciebie?

Jeśli Ja piszę, to czy nie Ja powinienem dać tytuł? Jednak ważniejsze niż tytuł jest to, co ty przeżywasz w sobie. „Tak”, które dajesz, oznacza, że Ja mam zająć jakieś miejsce czy że ty masz zniknąć, by oddać całe miejsce Mnie. Dziękuję za to, co widzę w twoim sercu: twoje pragnienie przeznaczenia Mi całego miejsca. Twoje serce przyciskam do Mojego i do Serca Mojej Świętej Matki, aby się bardziej rozszerzyło i było zdolne przyjąć Miłość, jaką Ja chcę przelać w najbliższych dniach. Nie zadawaj sobie pytań, pozwól cię kochać i tak stajesz się Miłością.

Mój mały, jak Ja ciebie kocham”.


4 listopada 1997, godz. 6.10

146. WIARA i MIŁOŚĆ są nierozłączne

„Mój maleńki, bądź stale wsłuchany we Mnie, niezależnie od tego, gdzie jesteś i co robisz. Ja mówię do ciebie i prowadzę cię. Naucz się być zawsze pogodnym, bez względu na to, co ci się mówi i co by się z tobą nie działo. Nie lękaj się. Naucz się patrzeć ponad wydarzeniami, abyś mógł być naprawdę świadkiem Mojego Działania i Mojej Wszechmocy.

Już od teraz trwaj na dziękczynieniu i uwielbieniu za to, czego Ja dokonam przez nieszczęśliwe wydarzenie. Przypomnij sobie, co uczyniłem dla Mojego przyjaciela Łazarza, wskrzeszając go, gdy jego ciało już się rozkładało.

Marta i Maria wolały, żebym go wskrzesił wcześniej. On i jego dwie siostry chcieli, żebym go uzdrowił podczas jego długiej choroby. Gdyby tak było, nigdy Wszechmoc, którą dał Mi Ojciec, nie zadziałałaby z taką siłą w sercach, że tak wiele z nich się nawróciło. Jak wiele serc zwróciło się do Mnie – i nadal zwraca – po tym, gdy wydarzył się cud.

Patrz na Moje działanie wśród tych, którzy byli blisko Mnie, bo nauczysz się mieć nadzieję bez względu na to, co się dzieje.

Dziś rano wylewam na ciebie, wokół ciebie i na każdą osobę czytającą to nauczanie łaskę pogłębionej wiary.

Daj Mi twoją małą wiarę. Zamienię ją na wiarę apostoła i proroka. WIARA i MIŁOŚĆ są nierozłączne. Stając się istotami WIARY, stajecie się istotami MIŁOŚCI. Stając się istotami MIŁOŚCI, stajecie się istotami WIARY.

Szczęśliwi jesteście, że stajecie się MIŁOŚCIĄ i WIARĄ, WIARĄ i MIŁOŚCIĄ.

Czule kocham was. Czule kocham ciebie”.


5 listopada 1997, godz. 5.50

147. Możesz Mi siebie jeszcze bardziej zawierzyć i powierzyć Mi wszystkie twoje zmartwienia

Panie Jezu, miałbym wiele pytań do Ciebie. Wiedząc, że Ty je wszystkie znasz, wolę, abyś sam zdecydował, czy chcesz mnie pouczyć. Jeszcze muszę się tyle nauczyć, bym mógł być tym, czym Ty chcesz, żebym był. Mów, Panie, słucham Cię i proszę o otwarcie mojego serca, aby było zdolne dobrze przyjąć Twoje cenne nauki. Kocham Cię.

„Mój maleńki, zobacz, jak zawsze tobą kierowałem i prowadziłem cię, zobacz, co się wydarzyło w ciągu roku, spójrz na datę, kiedy zacząłeś pisać słowa natchnione przeze Mnie.

Im więcej patrzysz na to, co dokonałem w przeszłości, tym bardziej jesteś w stanie zobaczyć, co czynię w tej chwili, i tym bardziej umiesz Mi zaufać w przyszłości.

Możesz Mi się więc jeszcze bardziej powierzyć i oddać wszystkie twoje zmartwienia, radości, smutki, cierpienia i sukcesy. Uświadamiasz sobie, że sam z siebie jesteś niczym, jeśli Ja nie działam w tobie, wokół ciebie i przez ciebie.

We Mnie, ze Mną i przeze Mnie stajesz się Miłością, odczuwasz, co ci powtarzam nieustannie w twoim sercu.

Kocham cię, kocham cię, kocham cię”.


10 listopada 1997, godz. 6.30

148. Gdy jesteście narzędziami, które Ojciec wybrał, by dać Swoją Miłość, rozpoznacie się po siedmiu punktach

„Mój maleńki, tylko Miłość może rozwiązać wszystkie problemy, które napotykasz i które dotyczą Moich ziemskich dzieci. Zbyt często sądzicie, że możecie rozstrzygać je sami, korzystając z inteligencji, umiejętności radzenia sobie, wiedzy czy znajomości psychologii.

Gdy stajecie przed osobą, która potrzebuje Miłości, która cierpi z powodu odrzucenia, która ma w sobie liczne zranienia, bez względu na to, skąd one pochodzą – czy powstały w życiu, czy spowodowali je rodzice lub przodkowie – dobrze jest wiedzieć, co poniżej:

Kiedy pomagacie takiej osobie, wykorzystując wasze środki, wtedy rana może się zmniejszyć, przejść w stan czuwania, a czasami powiększyć. Tylko Miłość ma moc uleczenia, ale jedynie Ta, która pochodzi z Miłości Serca Ojca.

Ojciec może przekazać Ją bezpośrednio, może również przejść przez pośredników. Często tak się dzieje. Gdy jesteście narzędziami wybranymi przez Ojca, by dać Jego Miłość, wtedy rozpoznacie się po następujących punktach:

1. Odczuwana Miłość jest czysta i realna.

2. Nie darzycie tej osoby żadnym negatywnym uczuciem.

3. Nie wyrażacie żadnej krytyki pod jej adresem.

4. Jesteście poruszeni wielkim współczuciem.

5. Nie szukacie nigdy swoich osobistych korzyści.

6. Pomóc tej osobie jest waszym jedynym pragnieniem.

7. Wasza Miłość do niej jest tak duża, iż jesteście gotowi cierpieć, żeby ona wyzdrowiała.

Oto kilka punktów, które pozwolą wam odkryć i uznać, czy Miłość Ojca przechodzi przez was. Inne uczucia, których możecie doznawać, idą po tej samej linii rozumowania i są podobne. Jeśli jest odwrotnie, wtedy nie Miłość Ojca była inspiracją i wówczas nie można uwolnić i uleczyć. Tylko Miłość, która pochodzi od Ojca, może tego dokonać. Ona bardzo często chce przejść przez was, by was uleczyć ze zranień i w tym samym czasie uświadomić, że jesteście ważni w oczach Ojca i że On was kocha, ponieważ przechodzi przez was, aby dać Swoją Miłość.

Stając się kanałem Jego Miłości, stajecie się Miłością. Ty stajesz się Miłością.

Mówię „wy” zamiast „ty”, aby pomóc czytelnikom czuć się włączonym w to nauczanie.

Czule kocham was. Czule kocham ciebie”.


11 listopada 1997, godz. 3.15

149. Znaczenie waszego cierpienia określa zdolność jego wchłonięcia

Panie Jezu, ofiaruję Ci cierpienie, które niosę w tej chwili. Chcę je zjednoczyć z Twoimi Świętymi Ranami.

Oddaję Ci moją bezsilność, aby mogła się ujawnić Twoja Wszechmoc.

Niech Twoja Miłość mną zawładnie. Czule kocham cię.

„Mój maleńki, przyjdź i przytul się w Moich ramionach. W Moim Sercu zawsze znajdziecie pocieszenie, radość i pokój na dalszą drogę.

Żadne z cierpień, które przeżywacie, nie jest zbędne. Czy są małe, wielkie, lekkie, głębokie, krótkie czy długie, one wszystkie mają bardzo wielkie znaczenie dla was.

Cierpienie jest tak potrzebne człowiekowi do rozwoju i wzrostu jak roślinie deszcz.

Płodność rośliny ocenia się po zdolności wchłonięcia spadającego deszczu. Tak samo jest z wami: znaczenie waszego cierpienia określa zdolność jego wchłonięcia, czyli sposób przyjęcia, postawa i zachowanie wobec niego.

Aby stać się Miłością, musicie nabyć zdolności doskonałego zachowania się, również w cierpieniu, radości i szczęściu. Nie dojdziecie do tego sami, to niemożliwe, lecz tylko dzięki Miłości Ojca, która się w was wcieliła.

Wy, którzy powiedzieliście „tak” cierpieniu, możecie przeczytać w księdze Hioba: „Przyjmujemy dobro jako pochodzące od Boga, czemu nieszczęścia nie przyjęlibyśmy również?”.

Medytując nad Cierpieniami Moimi i Mojej Matki z Nieba oraz cierpieniami Świętych poprzedzających was, zaczerpniecie niezbędnej siły, żeby nie osłabło wasze „tak”.

Szczęśliwy jesteś, szczęśliwi jesteście, bo możecie cierpieć ze Mną jako współzbawiciele ludzkości. Dzięki waszemu „tak” panują wielki pokój i radość w was i są o wiele większe niż odczuwane cierpienie.

Dobrze przyjęte i przeżyte cierpienie pomaga wam stać się prędzej Miłością.

Jesteście głęboko kochani. Zgódźcie się, że Miłość jest silniejsza i potężniejsza od wszystkiego.

Moje Serce płonie Miłością do was.

Tak, Tak, Tak, kocham was, kocham ciebie”.


12 listopada 1997, godz. 5.33

150. Zjednoczenie waszych serc ma bardzo wielką władzę nad Sercem Ojca. Nie możecie sobie wyobrazić, jakie znaczenie mają te dni modlitwy

Panie Jezu, mam dzisiaj prowadzić nasz dzień modlitwy, czy mógłbyś mi wskazać, jaki temat byłby odpowiedni do wspólnotowej refleksji? Dziękuję za wysłuchanie mojej modlitwy. Kocham Cię, Panie*4.

„Mój maleńki, grupa modlitewna jest jak balsam na Moje zranione Serce, które cierpi, widząc zagubienie się Mojego ludu i upadek Kościoła.

Byłbym szczęśliwy, gdybyście uświadomili sobie, jak ważne są wasze modlitwy. Zbyt często ograniczacie ich zasięg do najbliższego otoczenia lub waszej diecezji. Gdy wchodzicie w prawdziwy wymiar modlitwy, wtedy cała ziemia i czyściec korzystają z niej – mężczyźni, kobiety, dzieci i dusze, które tam są.

Moc modlitwy jest tak wielka dlatego, że gdy się modlicie, wchodzicie naprawdę w komunię serca i ducha ze Świętymi z Raju i świętymi Aniołami oraz ludzi modlących się i adorujących Boga na ziemi.

Najwięcej owoców w niewidzialnym świecie i w sercach daje nie liczba waszych modlitw, ale zaangażowanie i pragnienie całej waszej istoty, gdy adorujecie, dziękujecie, ofiarujecie, przebaczacie i prosicie o przebaczenie Boga.

Jedność serc ma duże znaczenie. Ważniejsze jest więc zjednoczenie na modlitwie z drugim człowiekiem niż myślenie o modlitwie, jaką sami chcecie wyrazić. Gdyby tak miało być, to wskazane są częste przerwy między modlitwami.

Ponownie wam mówię, że jedność waszych serc wywiera bardzo duży wpływ na Serce Ojca, dużo większy niż wiele modlitw, wypowiedzianych szybko.

Wasza obecność, wierne przychodzenie i udział w całym dniu pozwalają wymodlić wiele łask. Nie możecie sobie wyobrazić, jak ważne są te dni. Ojciec wylewa potoki łask na każdego z was.

Swoją Miłością czyni z was istoty Miłości, stosownie do waszej zgody i aktów całkowitego zawierzenia Mnie.

Jesteście szaleńczo kochani przez Ojca.

Czule kocham was. Czule kocham ciebie”.



*1 Chodzi o małżeństwa niesakramentalne (przyp. tłum.).

*2 Chodzi o książkę Dla szczęścia Moich, Moich wybranych Jezus (przyp. tłum.).

*3 Patrz § 5 z 13 listopada.

*4 Od jakichś dwóch tygodni w czasie modlitwy, proszę Jezusa, żeby mnie nauczył sposobu, dzięki któremu mógłbym być w stałej relacji z Nim (ponieważ zbyt często zdarza mi się, że poza czasem modlitwy mam wrażenie, iż oddalam się od Niego). Oto co usłyszałem w moim sercu: Nic we mnie nie ma bardziej stałego niż oddychanie. Gdybym więc umówił się z Nim, że za każdym wdechem – świadomie lub nie–– mówię: przyjmuję Cię Panie Jezu i w tym samym czasie, gdy przyjmuję Ciebie, przyjmuję Twoją Miłość, Radość, Pokój itd. Przyjmuję Ojca, Ducha Świętego, Mateńkę Maryję, wspólnotę Świętych i Świętych Aniołów. Gdy zaś wydycham, wówczas mówię Mu: ofiaruję się Tobie, i wszystko co mnie dotyczy i stanowi: wolę, myśli, pragnienia, radości, smutki, zmartwienia; wszystko, co posiadam, a także wszystkich wokół lub tych noszonych w sercu.