Ewangelia według
św. Mateusza
Ewangelia według
św. Marka
Ewangelia według
św. Łukasza
Ewangelia według
św. Jana


Maria Valtorta

Księga II - Pierwszy rok życia publicznego

–   POEMAT BOGA-CZŁOWIEKA    –

43. JEZUS W DRODZE POWROTNEJ

Z PASTERZAMI, BLISKO HEBRONU

Napisane 15 stycznia 1945. A, 4196-4204

Jezus idzie z uczniami drogą wzdłuż potoku. Wzdłuż... to taki sposób mówienia. Potok jest w dole, a wyżej, wzdłuż brzegu ciągnie się kręta droga, jak to często widać w górskich krainach. Jan – obarczony jak tragarz pełnym, krągłym worem – jest purpurowy. Judasz niesie torbę swoją i Jezusa. Szymon ma jedynie torbę i płaszcze. Jezus włożył na nowo Swą szatę i sandały. Matka Judasza musiała ją wyprać, bo nie jest już pomięta.

«Ileż owoców! Piękne winnice na wzgórzach! – mówi Jan, któremu upał i zmęczenie nie odbierają dobrego nastroju. – Nauczycielu, czy to na tych brzegach rzeki nasi ojcowie zbierali cudowne grona?»

«Nie, na innych, bardziej na południe. Jednak cały region był miejscem błogosławionym we wspaniałe owoce.»

«Teraz już nim nie jest, choć pozostał piękny.»

«Zbyt wiele wojen wyniszczyło ziemię. Tu powstał Izrael... ale by to się stało, musiał nawodnić ziemię krwią własną i wrogów» – mówi Jezus.

«Gdzie znajdziemy pasterzy?»

«W odległości pięciu mil od Hebronu, nad brzegami rzeki, o której mówiłeś» [– odpowiada Jezus.]

«A więc za tym wzniesieniem.»

«Nieco dalej.»

«Jest bardzo gorąco. Lato... Dokąd pójdziemy potem, Nauczycielu?»

«W pewne miejsce, jeszcze cieplejsze. Proszę was jednak, abyście [tam] poszli. Będziemy podróżować nocą. Gwiazdy są tak jasne, że nie jest ciemno. Chcę wam pokazać pewne miejsce...»

«Miasto?»

«Nie... pewne miejsce... które sprawi, że lepiej zrozumiecie Nauczyciela... Być może lepiej niż przez Jego słowa.»

«Straciliśmy wiele dni z powodu tego głupiego wydarzenia [– mówi Judasz. –] On [nam] wszystko popsuł... a moja matka doznała zawodu po tak wielu przygotowaniach. Nie wiem, dlaczego chciałeś się odseparować aż do chwili oczyszczenia.»

«Judaszu, dlaczego nazywasz “głupim” wydarzenie, które było łaską dla prawdziwego wiernego. Czy ty nie chciałbyś dla siebie takiej śmierci? On całe życie czekał na Mesjasza. [Pomimo] starości wybrał się uciążliwymi drogami, aby Go uwielbić, kiedy mu powiedziano: “Jest tam!” Przez trzydzieści lat zachowywał w sercu słowa Mojej Matki. Miłość i wiara napełniły go ogniem w ostatniej godzinie, jaką Bóg dla niego przeznaczył. Jego serce pękło z radości, pochłonięte jak miła ofiara całopalna przez ogień Boży. Jakiż los [może być] lepszy od tego? Popsuł przygotowaną przez ciebie uroczystość? Dojrzyj w tym odpowiedź Boga. Nie miesza się tego, co ludzkie, z tym, co pochodzi od Boga... Twoja matka będzie Mnie jeszcze miała. Ten starzec już Mnie mieć nie będzie. Cały Kariot może przyjść do Chrystusa, ten starzec nie miałby już sił, aby to uczynić. Byłem szczęśliwy przyjmując na Moim sercu starego umierającego ojca i polecając [Bogu] jego ducha.

A co do reszty... po co gorszyć [kogoś] okazywaniem pogardy dla Prawa? Aby [móc komuś] powiedzieć: “Chodźcie za Mną”, trzeba [samemu] iść naprzód. Aby wprowadzić [kogoś] na drogę świętą, trzeba [samemu] podążać tą właśnie drogą. Jakże mógłbym powiedzieć: “Bądźcie wierni”, gdybym Sam nie był wierny?»

Szymon zauważa: «Sądzę, że taki niewłaściwy sposób postępowania jest przyczyną naszego upadku. Rabini i faryzeusze przygniatają lud ciężarem przepisów, a potem... a potem postępują tak, jak ten, który sprofanował dom Jana, czyniąc go miejscem rozpusty.»

«To człowiek Heroda...» [– zauważa Judasz.]

«Tak, Judaszu – odpowiada Szymon. – Jednak te same błędy znajdujemy w grupach, które same siebie nazywają świętymi. Co na to powiesz, Nauczycielu?»

«Mówię, że jeśli tylko będzie garść prawdziwego kwasu i prawdziwego kadzidła w Izraelu, wypiecze się chleb i okadzi ołtarz.»

«Co chcesz [przez to] powiedzieć?»

«Chcę powiedzieć, że jeśli ktoś będzie prawym sercem dochodził do Prawdy, wówczas Prawda rozszerzy się w całym Izraelu – jak kwas w wielkiej ilości mąki i jak kadzidło.»

«Co Ci mówiła ta kobieta?» – pyta [Jezusa] Judasz.

Jezus nie odpowiada. Odwraca się do Jana:

«To ciężkie i męczy cię. Daj Mi twój ładunek.»

«Nie, Jezu [– protestuje Jan. –] Jestem przyzwyczajony, a poza tym... radość, jaką sprawimy Izaakowi, czyni ten ciężar lżejszym.»

Obeszli wzgórze. W cieniu drzewa, na drugim zboczu, znajdują się stada Eliasza. Strzegą ich pasterze siedzący w cieniu. Widzą Jezusa i biegną [ku Niemu].

«Pokój wam. Tu jesteście?»

«Myśleliśmy o Tobie... i z powodu tego opóźnienia zastanawialiśmy się, czy mamy iść na spotkanie z Tobą czy okazać posłuszeństwo... Zdecydowaliśmy się przyjść tu dla okazania posłuszeństwa Tobie i także naszej miłości. Powinieneś być tu przed kilkoma dniami.»

«Musieliśmy się zatrzymać...» [– wyjaśnia Jezus.]

«Ale... [nie stało się] nic złego?»

«Nie, nic, przyjacielu. Śmierć wiernego na Moim sercu. Nic innego.»

«Cóż miałoby się stać, pasterzu? [– odzywa się Judasz –] Gdy wszystko jest dobrze przygotowane... Oczywiście trzeba umieć [wszystko] przygotować i przygotować serca na przyjęcie wszystkiego. Moje miasto oddało Chrystusowi całą należną cześć. Prawda, Nauczycielu?»

«To prawda. Izaaku, wracając, wstąpiliśmy do Sary. Miasto Jutta także – choć nie było tam innych przygotowań oprócz zwykłej dobroci i prawdziwości słów Izaaka – potrafiło pojąć istotę Mojej nauki i pokochać miłością czynną, bezinteresowną i świętą. Sara przysyła ci ubrania i jedzenie, Izaaku. Do jałmużny, pozostawionej na twoim posłaniu, wszyscy chcieli coś dorzucić dla ciebie, bo wracasz do świata i wszystkiego ci brak. Masz. Nigdy nie noszę pieniędzy, jednak te przyjąłem, bo są oczyszczone miłością.»

«Nie, Nauczycielu, zatrzymaj je. Przyzwyczaiłem się obywać bez nich.»

«Musisz teraz iść tam, gdzie Cię wyślę, i [pieniądze] będą ci potrzebne. Robotnik ma prawo do zapłaty, nawet jeśli pracuje nad duszami... bo ma jeszcze ciało do nakarmienia: można by powiedzieć – jakby osiołka pomagającego swemu panu. To niewiele, ale poradzisz sobie... Jan ma w tym worku ubrania i sandały. Joachim dał ze swoich. Będą duże... ale jest tyle miłości w tym darze!»

Izaak bierze torbę i oddala się za krzaki, aby się ubrać. Miał ciągle bose nogi i swoją dziwaczną togę z prześcieradła.

«Nauczycielu – mówi Eliasz – ta kobieta... ta kobieta, która mieszka w domu Jana... kiedy nie było Cię już trzy dni, a my paśliśmy stada blisko Hebronu – pastwiska należą do wszystkich i nikt nie mógł nas przegonić – ta kobieta wysłała do nas służącą z tą sakiewką i z wiadomością, że chce z nami porozmawiać... Nie wiem, czy dobrze zrobiłem, ale za pierwszym razem odesłałem sakiewkę i przekazałem: “Nie chcę niczego słuchać...” Potem kazała mi przekazać: “Przyjdź w Imię Jezusa”, więc poszedłem... Czekała, aż odjedzie jej... ten... mężczyzna, którego jest kochanką... Ileż rzeczy chciała... tak, chciała wiedzieć. Z ostrożności niewiele mówiłem. Ona jest kurtyzaną. Obawiałem się, że to zasadzka na Ciebie. Pytała mnie, kim jesteś, gdzie mieszkasz, co robisz, czy jesteś panem... Powiedziałem: “To Jezus z Nazaretu. Jest wszędzie, bo jest nauczycielem i naucza w całej Palestynie.” Powiedziałem, że jesteś ubogim prostym rzemieślnikiem, którego Mądrość przeniknęła Swą mądrością... Nic więcej.»

«Dobrze zrobiłeś» – mówi Jezus, a Judasz w tym samym momencie krzyczy: «Źle zrobiłeś! Dlaczego nie powiedziałeś, że On jest Mesjaszem i Królem świata? Przegoń tę pyszną Rzymiankę blaskiem chwały Bożej!»

«Ona by mnie nie zrozumiała, a poza tym, czy mogłem być pewny, że była szczera? [– tłumaczy się dalej Eliasz. –] Ty sam powiedziałeś, kim ona jest, gdy ją ujrzałeś. Czy mogłem rzucać rzeczy święte – bo wszystko, co dotyczy Jezusa jest święte – w jej usta? Czy mogłem narażać Jezusa na niebezpieczeństwo, przekazując jej zbyt wiele wiadomości? Niech zło przyjdzie od wszystkich innych, ale nie ode mnie...»

«Chodźmy więc, Janie, powiedzieć, że On jest Nauczycielem. Wyjaśnimy jej świętą prawdę» [– mówi Judasz.]

«Ja? Nie. Chyba że Jezus nakaże mi to uczynić.»

«Boisz się? [– pyta Judasz. –] Cóż to takiego dla ciebie? Czy odczuwasz niesmak? Nauczyciel go nie czuł!»

«Ani lęk, ani niesmak. Czuję dla niej litość. Jednak myślę, że gdyby Jezus tego chciał, zatrzymałby się, aby ją pouczyć. On tego nie uczynił... Nie jest więc wskazane, abyśmy to robili.» [– tłumaczy Judaszowi Jan.]

«Wtedy nie było znaków nawrócenia... Teraz... [– mówi Judasz –] Eliaszu, pokaż sakiewkę!»

Judasz wysypuje jej zawartość na połę swego płaszcza: obrączki, wisiorki, bransolety, naszyjnik. Wszystko toczy się: żółć złota na ciemnożółty płaszcz Judasza.

«Tyle klejnotów!... Co z nimi zrobimy?»

«Można je sprzedać» – radzi Szymon.

«To kompromitujące przedmioty» – zauważa Judasz, który mimo to je podziwia. [Odzywa się Eliasz:]

«To samo powiedziałem jej, gdy to brałem. Dodałem: “Twój pan będzie cię bił.” Ona mi odpowiedziała: “To nie jego rzeczy, należą do mnie. Czynię z nimi, co chcę. Wiem, że to złoto grzechu... ale zostanie oczyszczone, jeśli będzie służyć temu, kto jest ubogi i święty... aby o mnie pamiętał”. Płakała.»

«Idź tam, Nauczycielu» – mówi Judasz.

«Nie.»

«Poślij więc Szymona.»

«Nie.»

«A więc ja pójdę.»

«Nie.»

Wszystkie “nie” Jezusa są suche i kategoryczne.

«Czy źle zrobiłem, Nauczycielu, że z nią rozmawiałem i przyjąłem to złoto?» – pyta Eliasz, widząc smutek Jezusa.

«Nie uczyniłeś źle, jednak nie trzeba nic więcej robić.»

«Ale być może ta kobieta chce się wybawić i potrzebuje pouczenia...» – zauważa jeszcze Judasz.

«Znajduje się w niej już bardzo dużo iskierek zdolnych wzniecić pożar, w którym może zostać pochłonięty jej występek, czyniąc jej duszę na nowo dziewiczą dzięki skrusze. Przed chwilą mówiłem o kwasie, który podnosi całe ciasto i czyni z niego chleb poświęcony. Posłuchajcie krótkiej przypowieści.

Ta niewiasta to mąka: mąka, którą Zły pomieszał z piekielnym pyłem. Ja jestem kwasem, to znaczy – Moje słowo jest kwasem. Czy można jednak – nawet jeśli kwas jest wyśmienity – uczynić chleb z mąki, w której jest zbyt wiele plew albo którą zmieszano ze żwirem, piaskiem albo też z popiołem? Nie można tego zrobić. Trzeba cierpliwie oddzielić mąkę, plewy, popiół, żwir i piasek. Miłosierdzie przechodzi i ofiarowuje swe sito... Pierwsze [sito] jest uczynione z krótkich podstawowych prawd. Muszą być zrozumiane przez kogoś, kto jest w sieci całkowitej ignorancji, występku, pogańskich błędów. Jeśli dusza je przyjmie, zaczyna się pierwsze oczyszczenie. Drugie [oczyszczenie] przychodzi wraz z sitem samej duszy, która zestawia swój byt z Tym, który jej się objawił. Czuje wstręt do samej siebie i rozpoczyna swą pracę. Działa coraz dokładniej. Po kamieniach, piasku, popiele udaje się jej usunąć to, co znajduje się jeszcze w mące [zanieczyszczonej] wielkimi, zbyt wielkimi grudkami, by mogła dać wspaniały chleb. Teraz wszystko jest gotowe. Wtedy powraca Miłosierdzie i miesza się z tą przygotowaną mąką. To także jest przygotowanie, Judaszu. Sprawia, że mąka się podnosi i czyni z niej chleb. Jest to jednak długa praca, w czasie której działa “pragnienie” duszy.

Ta niewiasta... ta niewiasta posiada już w sobie to minimum, które należało jej dać i które może jej pomóc w wykonaniu pracy. Pozwólmy jej działać, jeśli tego chce. Nie przeszkadzajmy jej. Wszystko przeszkadza duszy, która nad sobą pracuje: ciekawość, nierozważna gorliwość, rygoryzm jak i przesadna litość.»

«Zatem nie pójdziemy tam?» [– pyta Judasz.]

«Nie, i aby nikt z was nie miał takiej pokusy, odchodzimy stąd natychmiast do lasu, do cienia. Zatrzymamy się w głębi terebintowej doliny. Tam się rozdzielimy. Eliasz uda się na pastwiska z Lewim. Józef pójdzie ze Mną do brodu w pobliżu Jerycha. Potem... jeszcze się spotkamy. Ty, Izaaku, rób nadal to, co czyniłeś w Jutcie, idąc stąd przez Arymateę i Liddę aż do Dok. Tam się spotkamy. Trzeba przygotować Judeę, a ty wiesz, jak to robić. Tak jak czyniłeś to w Jutcie.»

«A my?»

«Pójdziecie, jak zapowiedziałem, zobaczyć Moje przygotowanie. Ja także przygotowałem się do tej misji.»

«Poszedłeś do jakiegoś rabina?» [– pyta Judasz]

«Nie.»

«Do Jana?»

«Od niego otrzymałem jedynie Chrzest.»

«A więc?»

«W Betlejem przemówiły kamienie i serca. Tam, dokąd cię zaprowadzę, Judaszu, kamienie i serce, Moje serce, przemówią i odpowiedzą na twoje pytanie» [– mówi Jezus.]

Eliasz przynosi mleko i ciemny chleb, mówiąc:

«Kiedy czekaliśmy, usiłowałem – i Izaak próbował wraz ze mną – przekonać ludzi z Hebronu... Ale nie wierzą, przeklinają tylko i chcą jedynie Jana. To ich “święty” i chcą jedynie jego.»

«To grzech wspólny dla wielu miast i wielu wierzących dzisiejszych i przyszłych. Patrzą na robotnika, a nie na pana, który go wysłał. Stawiają pytania robotnikowi, ale nie mówią mu: “Zapytaj twego pana”. Zapominają, że pracownik istnieje, bo jest pracodawca i że to on poucza robotnika i czyni go zdolnym do pracy. Zapominają, że robotnik może pośredniczyć, jednak jest tylko jeden, który może dać – pan: w tym wypadku Bóg i [zjednoczone] z Nim Jego Słowo. Trudno... Słowo cierpi z tego powodu, lecz nie żywi urazy. Chodźmy.»


   

Przekład: "Vox Domini"