Ewangelia według
św. Mateusza
Ewangelia według
św. Marka
Ewangelia według
św. Łukasza
Ewangelia według
św. Jana


Maria Valtorta

Księga III - Drugi rok życia publicznego

–   POEMAT BOGA-CZŁOWIEKA    –

98. «WIELE PRZEBACZONO TEMU,

KTO BARDZO KOCHA.»

[por. Łk 7,47, J 11,2]

Ciąg dalszy tego samego dnia. A, 1565-1570

Jezus mówi mi teraz:

«To, co skłoniło do pochylenia głowy faryzeusza i jego towarzyszy, a co nie jest przedstawione w Ewangelii, to były słowa, którymi Mój duch, przez Moje spojrzenie, olśnił tę duszę wyjałowioną i pożądliwą i wyrył się w niej. Odpowiedziałem o wiele więcej, niż to co zostało zapisane, bo żadne myśli ludzkie nie były przede Mną zakryte. A faryzeusz zrozumiał Mój niemy język, którym zganiłem go jeszcze bardziej niż Moimi słowami.

Powiedziałem mu: “Nie. Nie czyń złośliwych posądzeń dla usprawiedliwienia siebie przed sobą samym. We Mnie nie ma twego pożądania. Ona nie przychodzi do Mnie z powodu pociągu zmysłowego. Ja nie jestem jak ty ani podobni do ciebie. Ona przychodzi do Mnie, bo Moje spojrzenie i Moje słowo usłyszane przez czysty przypadek oświetliły jej duszę, którą zaciemniła rozwiązłość. Przychodzi, gdyż chce pokonać zmysły. To biedne stworzenie rozumie, że o własnych siłach nigdy by sobie z tym nie poradziło. Kocha we Mnie ducha, nic więcej jak tylko ducha, którego odczuwa jako nadprzyrodzenie dobrego. Po tak wielkim złu które otrzymała od was wszystkich, gdyż wykorzystaliście jej słabość dla waszych grzechów, odwzajemniając się jej potem słowami pogardy przychodzi do Mnie. Czuje bowiem, że odnalazła Dobro, Radość, Pokój to, czego bezskutecznie szukała wśród przepychu świata. Wylecz się z tego trądu duszy, obłudny faryzeuszu, umiej widzieć rzeczy właściwie. Odłóż pychę umysłu i pożądliwość ciała. To są formy trądu o wiele bardziej cuchnące niż [prawdziwy trąd] cielesny. Od tego ostatniego Moje dotknięcie może was wyleczyć, bo z jego powodu Mnie wzywacie. Z trądu ducha [nie wyjdziecie], bo nie chcecie z niego wyzdrowieć, albowiem podoba się wam. Ona chce tego. I oto oczyszczam ją, oto wyzwalam ją z więzów jej zniewolenia. Grzesznica nie żyje. Ona jest tam, w tamtych ozdobach, które wstydzi się Mi ofiarować, abym je uświęcił, używając ich na potrzeby Moje i Moich uczniów oraz dla ubogich, którym pomagam. [Czynię to] przy pomocy tego, co zbywa drugiemu, gdyż Ja, Pan wszechświata, nie posiadam nic teraz, gdy jestem Zbawicielem człowieka. Ona jest tam, w tej woni, upodlonej tak samo jak jej włosy, rozlanej na Moje stopy – na tę część ciała, którą ty zlekceważyłeś. Nie odświeżyłeś Mi ich bowiem wodą z twojej studni, po tak długiej drodze, jaką odbyłem, żeby przyjść i przynieść światło także tobie. Grzesznica nie żyje. A odrodziła się Maria, uczyniona ponownie piękną jak dziecko zawstydzone swoim dotkliwym bólem, swą uczciwą miłością. Obmyła się swoimi łzami. Zaprawdę powiadam ci, o faryzeuszu, że Ja nie robię różnicy między tym, który kocha Mnie w swej czystej młodości, a tą, która Mnie kocha w szczerym żalu serca odrodzonego przez Łaskę. I Czystemu, i Nawróconej powierzam zadanie rozumienia Mojej myśli jak nikt oraz zadanie oddania Mojemu Ciału ostatnich honorów i pierwszego powitania nie liczę szczególnego [powitania] Mojej Matki gdy powstanę z martwych.”

To chciałem powiedzieć Moim spojrzeniem faryzeuszowi.

Ale tobie zaznaczę coś innego: dla rozradowania ciebie i wielu innych. Także w Betanii Maria powtórzyła gest [por. J 11,2], który tutaj oznaczał świt jej ocalenia. Istnieją gesty osobiste, które powtarzają się i ujawniają styl [zachowania charakterystyczny dla] osoby. Gesty wyjątkowe. Ale, ponieważ to był gest słuszny, w Betanii był mniej wzgardzony i bardziej przyjacielski w swoim pełnym szacunku uwielbieniu.

Maria wiele przeszła od świtu swego ocalenia. Wiele. Miłość pociągała ją jak gwałtowny wiatr w górę i naprzód. Miłość ją rozpalała jak płomień ognia, niszcząc w niej nieczyste ciało i czyniąc w niej panem ducha oczyszczonego. I nowa Maria ze swą wskrzeszoną godnością niewiasty, czci Mnie [w Betanii] na nowo tym samym gestem. Teraz jednak jest odmienna: w szacie prostej jak szata Mojej Matki, [różniąca się] uczesaniem, spojrzeniem, postawą, słowem. Bierze ostatni ze swoich pojemników z pachnącym olejkiem, zachowanym dla Mnie, i wylewa Mi go na stopy i na głowę bez płaczu, ze spojrzeniem, które miłość i pewność otrzymanego przebaczenia i zbawienia czyni radosnym. Teraz, Maria może namaścić Mi głowę i dotknąć jej. Nawrócenie i miłość oczyściły ją miłością serafinów i ona jest serafinem.

Powiedz to sobie samej, o Mario, Mój “mały głosie”, powiedz to duszom. Idź i powiedz to duszom, które nie ośmielają się przychodzić do Mnie, gdyż czują się winne. Wiele, wiele, wiele przebaczono temu, kto bardzo miłuje temu, kto bardzo Mnie kocha. Wy nie wiecie, biedne dusze, jak Zbawiciel was kocha! Nie bójcie się Mnie. Przyjdźcie. Z ufnością. Z odwagą. Ja przed wami otwieram Serce i ramiona.

Zawsze pamiętajcie: “Ja nie robię różnicy między tym, kto Mnie kocha swą czystością nieskazitelną, a tym, kto Mnie kocha w szczerym żalu serca odrodzonego przez Łaskę.” Jestem Zbawicielem. Pamiętajcie o tym zawsze.

Zostań w pokoju. Błogosławię cię.»


   

Przekład: "Vox Domini"