Ewangelia według
św. Mateusza
Ewangelia według
św. Marka
Ewangelia według
św. Łukasza
Ewangelia według
św. Jana


Maria Valtorta

Księga III - Drugi rok życia publicznego

–   POEMAT BOGA-CZŁOWIEKA   –

148. MISJA CZTERECH APOSTOŁÓW W JUDEI

Napisane 23 września 1945. A, 6525-6529

Jezus powraca z apostołami po obejściu okolic Betanii. Wędrówka musiała być krótka, bo nie mają nawet toreb z jedzeniem. Rozmawiają ze sobą. Mówią:

«Dobry pomysł ma przewoźnik Salomon, prawda Nauczycielu?»

«Tak, to dobry pomysł» [– odpowiada im Jezus.]

Oczywiście Iskariota nie podziela zdania innych:

«Ja nie widzę w tym nic wielkiego ani dobrego. Dał to, co jemu, uczniowi, już nie służyło. Nie ma powodu do chwalenia go...»

«Dom jest zawsze przydatny» – odzywa się poważnie Zelota.

«Gdyby był jak twój. Ale to? Co to jest? Niezdrowa nędzna chata.»

«To wszystko, co Salomon posiada...» – odpowiada Zelota.

«A ponieważ zestarzał się i nie jest chory będziemy mogli przebywać tam od czasu do czasu. Czegóż ty chcesz? Wszystkich domów takich jak u Łazarza?» – dodaje Piotr.

«Ja nic nie chcę. Nie widzę potrzeby tego daru. Kiedy jesteśmy w tym miejscu, możemy być też w Jerychu. Jest tylko kilka stadiów odległości. A dla ludzi, którzy jak my – na podobieństwo prześladowanych – zmuszeni jesteśmy do nieustannego marszu, cóż to jest tych kilka stadiów?»

Jezus wkracza, zanim wyczerpie się cierpliwość innych, czego jasne oznaki już widać. [Mówi:]

«Salomon – w stosunku do tego, co posiada – dał więcej niż wszyscy. Bo on dał wszystko. Dał z miłości. Dał ten dom, żeby nam zapewnić schronienie, gdyby w tej mało gościnnej okolicy zaskoczył nas deszcz lub przybór wody. [Udostępnił go nam] przede wszystkim na wypadek, gdyby nieżyczliwość Judejczyków stała się tak silna, że lepiej byłoby oddzielić się od nich rzeką. To tyle w odniesieniu do daru. Wielkiej radości zaś dostarcza Mi to, że uczeń pokorny i mało wykształcony, lecz wierny i pełen dobrej woli, mógł dojść do tej wspaniałomyślności, ujawniającej, że z całą oczywistością pragnie na zawsze być Moim uczniem. Zaprawdę widzę, że wielu uczniów, którzy otrzymali ode Mnie tak niewiele pouczeń, przewyższyło was, którzy otrzymaliście tak wiele. Wy nie potraficie poświęcić Mi, a ty w szczególności, nawet tego, co nic nie kosztuje: osobistego osądu. Twój [osąd, Judaszu,] zachowujesz twardy, oporny na wszelką zmianę.»

«Mówisz, że walka z sobą samym jest tym, co najbardziej się liczy...» [– odzywa się Judasz.]

«I chcesz Mi przez to powiedzieć, że mylę się, mówiąc, że to nic nie kosztuje. Prawda? Ty jednak dobrze zrozumiałeś, co chcę powiedzieć! Dla człowieka – a ty naprawdę jesteś prawdziwym człowiekiem – wartość posiada jedynie to, co można łatwo sprzedać. Swojego “ja” nie sprzedaje się za pieniądze. Chyba że... chyba że sprzedaje się siebie komuś, z nadzieją wyniesienia z tego korzyści. To handel podobny do tego, jaki dusza dokonuje z szatanem, a nawet większy. Oprócz duszy obejmuje on bowiem też myśl albo osąd, albo wolność człowieka. Nazwij to, jak ci się podoba. Są również tacy nieszczęśnicy... Ale teraz nie myślmy o nich. Pochwaliłem Salomona, gdyż dostrzegam całe dobro zawarte w jego czynie. I to wystarczy.»

Nastaje cisza i potem Jezus na nowo mówi:

«Za kilka dni Hermastes będzie mógł już bez trudu chodzić. I powrócę do Galilei. Jednak wy nie wszyscy powrócicie ze Mną. Część z was pozostanie w Judei. Przyjdziecie [potem] z uczniami judejskimi, żebyśmy wszyscy byli razem na Święto Świateł.»

«Tak długo? Niestety! Kogo to dotyczy?» – rozmawiają ze sobą apostołowie.

Jezus słyszy rozmowę i odpowiada:

«To dotyczy Judasza, syna Szymona, Tomasza, Bartłomieja i Filipa. Ale Ja nie powiedziałem, że macie pozostać w Judei aż do Święta Świateł. Przeciwnie, chcę, żebyście zgromadzili lub zawiadomili uczniów, żeby przybyli na Święto Świateł. Dlatego teraz pójdziecie ich szukać, gromadzić, powiadomić. W tym czasie udoskonalicie ich i pomożecie im. Potem zaś przybędziecie za Mną, prowadząc tych, których znajdziecie, przekazując innym wiadomość, żeby przyszli. Mamy teraz przyjaciół w głównych miastach Judy. Z radością powiadomią uczniów. Idąc w górę, ku Galilei, wzdłuż drugiego brzegu Jordanu – pamiętając, że przejdę przez Gerazę, Bozrę, Arbelę i Aerę – gromadźcie też tych, którzy przy Moim przejściu nie ośmielili się podejść, żeby Mnie poprosić o pouczenie lub o cud. Będą cierpieć, że tego nie uczynili. Przyprowadzicie Mi ich. Pozostanę w Aerze aż do waszego przybycia.»

«Zatem dobrze będzie wyruszyć od razu» – mówi Iskariota.

«Nie. Wyruszycie w wieczór przed Moim odejściem. Idąc od Jonasza z Getsemani, wyruszycie dalej, przez Judeę. Dzięki temu zobaczysz też matkę i pomożesz jej w tym okresie prac na roli...»

«Już od lat nauczyła się sama tym zajmować» [– mówi Judasz.]

«O! A nie przypominasz sobie, że w ubiegłym roku byłeś jej niezbędny w czasie winobrania?» – pyta Piotr, dotąd nieco milczący.

Judasz staje się bardziej purpurowy niż kogut, brzydki w swym gniewie i wstydzie. Jednak Jezus uprzedza wszelką odpowiedź i zabiera głos:

«Syn jest zawsze dla matki pomocą i pociechą. Potem – aż do Paschy i po niej – nie ujrzy cię już. Idź zatem i czyń, co ci polecam.»

Judasz nie odpowiada Piotrowi, lecz wylewa swą złość na Jezusa:

«Nauczycielu, wiesz, co Ci muszę powiedzieć? Mam wrażenie, że chcesz się mnie pozbyć, a przynajmniej oddalić mnie, bo mnie podejrzewasz, bo osądzasz mnie niesprawiedliwie jako winnego czegoś... ponieważ brak Ci miłości wobec mnie, bo...»

«Judaszu! Dość! Mógłbym ci powiedzieć bardzo dużo, a mówię ci tylko: “Bądź posłuszny”.»

Jezus mówi to z dostojeństwem. Wysoki, ma oczy iskrzące się i surowe oblicze... Wywołuje drżenie. Nawet Judasz drży. Posuwa się za innymi, Jezus zaś idzie sam na przedzie. Między jednym i drugim – grupa apostołów, którzy zaniemówili.


   

Przekład: "Vox Domini"