Ewangelia według
św. Mateusza
Ewangelia według
św. Marka
Ewangelia według
św. Łukasza
Ewangelia według
św. Jana


Maria Valtorta

Księga IV - Trzeci rok życia publicznego

–   POEMAT BOGA-CZŁOWIEKA    –

88. POŻEGNANIE Z BETSUR

Napisane 9 marca 1946. A, 8118-8127

Ledwie świta, gdy niestrudzeni wędrowcy dochodzą do Betsur. Zmęczeni, w pomiętych ubraniach, z powodu snu z pewnością w bardzo niewygodnych warunkach w lasach, spoglądają z radością na miasto. Jest już bliskie i pewni są znalezienia w nim gościny.

Wieśniacy, którzy udawali się do swej pracy, pierwsi spotykają Jezusa. Dochodzą do wniosku, że dobrze uczynią porzucając swe zajęcia i wracając do miasta, żeby słuchać Nauczyciela. Tak czynią też pasterze po postawieniu Mu pytania, czy pozostaje czy nie.

«Dziś wieczorem odejdę z Betsur» – odpowiada Jezus.

«I będziesz przemawiał, Nauczycielu?»

«Oczywiście» [– mówi im Jezus.]

«Kiedy?» [– pytają.]

«Zaraz» [– odpowiada Jezus.]

«Mamy stada... Czy nie mógłbyś mówić tu, na polach? Owce skubałyby trawę, a my nie stracilibyśmy Twego słowa.»

«Chodźcie ze Mną. Uczynię to na pastwiskach północnych. Muszę się najpierw zobaczyć z Elizą.»

Pasterze przy pomocy lasek zawracają owce i z beczącymi stadami podążają za ludźmi. Przechodzą przez osadę.

Nowina już dotarła do domu Elizy. Na placu, znajdującym się przed domem, Eliza i Anastatyka składają hołd jako uczennice błogosławiącemu je Nauczycielowi.

«Wejdź do mego domu, Panie. Wyzwoliłeś go z bólu. Niech on będzie dla Ciebie pociechą przez wszystkich swoich mieszkańców i sprzęty» – mówi Eliza.

«Dobrze, Elizo. Ale widzisz, jaki tłum idzie za nami? Teraz do wszystkich przemówię, a potem, po godzinie tercji, przyjdę i pozostanę w twym domu, żeby odejść wieczorem. Porozmawiamy...»

Jezus obiecuje to, żeby pocieszyć Elizę, która liczyła na dłuższy pobyt. Na jej twarzy maluje się rozczarowanie, gdy się dowiaduje o zamiarach Jezusa. Jednak Eliza, dobra uczennica, nie wyraża żadnych zastrzeżeń. Prosi jedynie o to, by pozwolił jej wydać sługom polecenia, zanim pójdzie wraz z innymi tam, dokąd udaje się Jezus. Czyni to szybko, tak bardzo różniąc się od apatycznej kobiety, jaką była w roku ubiegłym...

Jezus jest już na miejscu, na łące, gdzie igra słońce, którego promienie przechodzą przez delikatne listki wysokich drzew. O ile się nie mylę, są to jesiony. Właśnie uzdrawia jakieś chore dziecko i starca. Dziecko – z jakiejś choroby wewnętrznej, starca – [z choroby] oczu. Nie ma innych chorych. Jezus błogosławi dzieci przynoszone Mu przez matki. Czeka cierpliwie, aż dołączy do nich Eliza z Anastatyką.

Oto i one. I Jezus od razu zaczyna mówić:

«Ludu Beter, posłuchaj!

W zeszłym roku powiedziałem wam, co trzeba czynić, aby osiągnąć Królestwo Boże. Teraz to powtarzam, abyście nie utracili tego, co otrzymaliście. To już po raz ostatni Nauczyciel mówi do was w czasie spotkania, kiedy nie brakuje nikogo. Potem będę was mógł spotkać jeszcze przypadkowo, pojedynczo lub w małych grupkach, na drogach naszej ziemskiej ojczyzny. Potem, jeszcze później, będę mógł was ujrzeć w Moim Królestwie. Jednak nigdy nie będzie już tak jak teraz.

W przyszłości, tyle powiedzą wam o Mnie, przeciw Mnie, o was i przeciwko wam. Będą usiłowali was przestraszyć.

Ja mówię wam z Izajaszem: Nie lękajcie się, gdyż Ja was odkupiłem i wezwałem was waszym imieniem. Jedynie ci, którzy będą chcieli Mnie opuścić, będą mieli powód do obawy. Nie ci, którzy, jako wierni Mi, należą do Mnie. Nie lękajcie się! Jesteście Moimi i Ja należę do was. Ani wody rzek, ani płomienie stosów, ani kamienie, ani miecze nie będą was mogły odłączyć ode Mnie, jeśli będziecie trwać we Mnie. Przeciwnie nawet, jeszcze bardziej połączą was ze Mną płomienie, wody, miecze i kamienie. Staniecie się Moimi kopiami i otrzymacie Moją nagrodę. Ja będę z wami w godzinie udręk, z wami w próbach, z wami do śmierci, a potem – nic już nie będzie nas mogło rozdzielić.

O! Ludu Mój! Ludu, który wezwałem i zgromadziłem, który będę wzywał i gromadził jeszcze bardziej, gdy zostanę wywyższony, aby wszystko przyciągnąć do Siebie! O, ludu wybrany, ludu święty! Nie lękaj się, gdyż Ja jestem i będę z tobą. Ty zaś będziesz Mnie głosił, Mój ludu. Dlatego tworzący go zostaną nazwani Moimi sługami. Dam wam, już teraz daję wam nakaz mówienia na północy, na wschodzie, na zachodzie i na południu. Postępujcie tak, by synowie i córki Boga Stwórcy – nawet ci z najdalszych krańców świata – uznali we Mnie swego Króla. Nazwą Mnie Moim prawdziwym Imieniem i posiądą chwałę, dla której zostali stworzeni. Sami zaś będą stanowić chwałę Tego, który ich stworzył i uformował.

Mówi Izajasz, że – aby wierzyć - pokolenia i narody powołają świadków Mojej chwały. Ale gdzież Ja znajdę świadków, skoro Świątynia i pałac królewski, skoro potężne grupy [społeczne] nienawidzą Mnie, kłamią i nie chcą powiedzieć, że Ja jestem Tym, który jest? Gdzie? Czy ich znajdę?

Oto oni, o Boże, oto Moi świadkowie! Ci, których pouczyłem o Prawie, ci, których ciała i dusze uzdrowiłem. Byli ślepi, a teraz widzą; byli głusi, a teraz słyszą; byli niemi, a teraz potrafią wypowiedzieć Twe imię; byli uciskani, a teraz są wyzwoleni. Wszyscy, wszyscy ci, dla których Twe Słowo było Światłością, Prawdą, Drogą, Życiem...

Wy jesteście Moimi świadkami, sługami wybranymi przeze Mnie, abyście wiedzieli i wierzyli, i rozumieli, kim naprawdę jestem. Ja jestem waszym Panem, Zbawicielem. Wierzcie w to dla waszego dobra. Poza Mną nie ma innego Zbawcy. Umiejcie w to uwierzyć, wbrew wszelkim podszeptom człowieka lub szatana. Zapomnijcie o wszystkim, co zostało wam powiedziane przez usta inne niż Moje i co różni się od Mego słowa. Odrzućcie wszystko, co mogłoby wam zostać powiedziane w przyszłości. Każdemu, kto chciałby was doprowadzić do zaparcia się Chrystusa, powiedzcie: „Jego dzieła przemawiają do naszego ducha”. I wytrwajcie w wierze.

Wiele uczyniłem, aby wam dać wiarę nieustraszoną. Uzdrowiłem waszych chorych i przyniosłem wam ulgę w boleściach. Jak dobry Nauczyciel pouczyłem was i jak Przyjaciel wysłuchałem was. Dzieliłem z wami chleb i napój. Jednak to czyni także święty i prorok. Ja uczynię jeszcze coś innego, co będzie zdolne usunąć wszelką wątpliwość, jaką mogłyby wywołać ciemności, podobnie jak w czas burzy wiatr zasnuwa obłokami pogodne letnie niebo. Pozwólcie minąć nawałnicy. Wytrwajcie w miłości do waszego Jezusa, do tego Jezusa, który zostawił Ojca, aby przyjść was ocalić, i który odda życie, aby wam dać Zbawienie.

Nie ma miłości większej od ofiarowania siebie dla dobra tych, których się kocha. Was ukochałem i kocham bardziej niż samego Siebie. Czuwajcie zatem, abyście się nie stali gorsi od tych, których w proroctwie Izajasz nazywa dzikimi zwierzętami, smokami i strusiami, czyli od pogan, bałwochwalców, innowierców, nieczystych. Kiedy Ja sam dam świadectwo mocy Mojej miłości i Mojej Natury, zwyciężężając nawet śmierć - a to będzie czymś, co można będzie stwierdzić i czemu nikt, o ile nie jest kłamcą, nie będzie mógł zaprzeczyć – powiedzą: „To był Syn Boży!” Zostaną pokonane przeszkody, których pozornie nie można pokonać: całe wieki nieczystego pogaństwa, ciemności, złych skłonności. I przyjdą do Światła, do Źródła, do Życia. Nie bądźcie, nie bądźcie jak zbyt wielu w Izraelu, którzy Mi nie składają całopaleń, nie czczą Mnie ofiarami, lecz przeciwnie, smucą Mnie swymi niegodziwościami i czynią Mnie ofiarą zatwardziałości swych dusz. Na Moją miłość wybaczającą, odpowiadają podziemną nienawiścią, podkopującą ziemię po to, abym upadł. Ci mogliby wtedy powiedzieć: „Widzicie? Upadł, gdyż Bóg Go uderzył”.

Mieszkańcy Betsur, bądźcie silni. Kochajcie Moje Słowo, bo ono jest prawdziwe, i Mój Znak, bo on jest święty. Niech Pan będzie zawsze z wami. Pozostańcie ze sługami Pana. Wszyscy zjednoczeni. Wtedy tam, dokąd Ja idę, będzie kdy z was i uczyni sobie wieczną siedzibę w Niebie. Ona jest dla wszystkich, którzy – po pokonaniu udręki i odniesieniu zwycięstwa - umrą w Panu i w Panu zmartwychwstaną na zawsze!»

«Panie, co chciałeś powiedzieć? W Twej przemowie głos tryumfu przeplatał się z krzykami boleści!» – odzywają się niektórzy.

«Tak. Przypominasz kogoś, kto wie, że otaczają go nieprzyjaciele...» – mówią inni.

«I jakbyś chciał powiedzieć, że i my takimi będziemy...» - stwierdzają inni.

«Cóż jest takiego w Twojej przyszłości, o Panie?» – pyta wielu.

«Chwała!» – woła Judasz z Kariotu.

«Śmierć!» – wzdycha Eliza ze łzami.

«Odkupienie [ – mówi Jezus – ] Wypełnienie Mojej Misji. Nie lękajcie się. Nie płaczcie. Kochajcie Mnie. Jestem szczęśliwy, że mogę być Odkupicielem. Chodź, Elizo. Chodźmy do twego domu...»

I idzie na przedzie, przedzierając się przez tłum targany sprzecznymi uczuciami.

«Ale dlaczego, Panie, wciąż tak przemawiasz?! – pyta Judasz tonem wyrzutu. I dodaje: – To nie jest królewskie.»

Jezus nie odpowiada. Zwraca się do Swego kuzyna Jakuba, który Go pyta ze łzami błyszczącymi w oczach:

«Dlaczego, o Bracie, przytaczasz wciąż fragmenty Pisma w Twoich pożegnaniach?»

«Aby ci, którzy Mnie oskarżają, nie mówili, że majaczę i że bluźnię. Aby ci, którzy nie chcą poddać się rzeczywistości, pojęli, że od zawsze Objawienie ukazywało Mnie jako Króla Królestwa, które nie jest ludzkie, które się zarysowuje, buduje i umacnia poprzez złożenie w ofierze Ofiary, jedynej Ofiary, która może ponownie utworzyć Królestwo Niebieskie, zburzone przez szatana i pierwszych rodziców. Pycha, nienawiść, kłamstwo, rozwiązłość, brak posłuszeństwa, zburzyły je. Pokora, posłuszeństwo, miłość, czystość, ofiara, odbudują je... Nie płacz, niewiasto. Ci, których kochasz i którzy Mnie oczekują, tęsknią za godziną Mojej ofiary...»

Wchodzą do domu. Podczas gdy apostołowie wypoczywają lub zaspokajają głód, Jezus udaje się sam z Elizą do zadbanego kwitnącego ogrodu. Słucha, co do Niego mówi:

«Nauczycielu, tylko ja wiem, że Joanna pragnie z Tobą porozmawiać w tajemnicy. Wysłała do mnie Jonatana. Powiedział mi: „Z bardzo ważnych powodów”. Nawet dziewczyna, którą mi dałeś – bądź za to błogosławiony – nie wie o tym. Joanna rozesłała sługi we wszystkie strony, aby Cię szukali. Ale nie znaleźli Cię...»

«Byłem bardzo daleko i poszedłbym jeszcze dalej, gdyby Duch nie skłonił Mnie do powrotu... Elizo, pójdziesz ze Mną i z Zelotą do Joanny. Inni pozostaną tu przez dwa dni dla odpoczynku, a potem pójdą do Beter. Ty wrócisz z Jonatanem.»

«Dobrze, mój Panie...»

Eliza patrzy, po matczynemu, obserwuje Go... Nie może powstrzymać się od zadania pytania: «Cierpisz?»

Jezus potrząsa głową, bez wyraźnego zaprzeczenia, ale jest widocznie przygnębiony.

«Jestem matką... Ty jesteś moim Bogiem... ale... O! Mój Panie! Jak myślisz, czego chce Joanna? Mówiłeś o śmierci i zrozumiałam to, bo dziewice w Świątyni czytały wiele Pism, które mówiły o Tobie - Zbawicielu. Pamiętam te słowa. Mówiłeś o śmierci, a Twoja twarz promieniała niebiańską radością... Teraz Twoja twarz już nie jaśnieje... Maryja była dla mnie jak córka... a Ty jesteś Jej Synem... Zatem, jeśli to nie grzech tak mówić, widzę w Tobie jakby mojego wnuka... Twoja Matka jest daleko... ale masz przy Sobie matkę. Błogosławiony Boga, czy mogę ulżyć Twej trosce?»

«Już Mi przynosisz ulgę, bo Mnie kochasz... Co myślę o tym, co Joanna ma Mi do powiedzenia? Moje życie jest jak krzew róży, a różami jesteście wy – dobre uczennice. Ale gdy obetnie się róże, cóż zostaje? Kolce...»

«Ale my pozostaniemy Ci wierne aż do śmierci.»

«To prawda. Aż do śmierci! I Ojciec was pobłogosławi za pociechę, jaką Mi dajecie. Wejdźmy do domu. Odpocznijmy. O zmierzchu pójdziemy do Beter.»


   

Przekład: "Vox Domini"