Ewangelia według
św. Mateusza
Ewangelia według
św. Marka
Ewangelia według
św. Łukasza
Ewangelia według
św. Jana


Maria Valtorta

Księga IV - Trzeci rok życia publicznego

–   POEMAT BOGA-CZŁOWIEKA    –

107. «ZACHEUSZ – CELNIK I GRZESZNIK,  ALE NIE ZE ZŁEJ WOLI»

Napisane 18 lipca 1944. A, 3100-3107

Jezus mówi:

«Są różne zaczyny. Istnieje zaczyn Dobra i zaczyn Zła. Zaczyn Zła, szatańska trucizna, fermentuje łatwiej niż [zaczyn] Dobra. Znajduje bowiem materię bardziej podatną na swe działanie w sercu człowieka, w myśli człowieka, w ciele człowieka. Wszystkie [te sfery są] po trzykroć zwiedzione przez egoistyczną wolę, przeciwną w rezultacie Woli odnoszącej się do wszystkiego, jaką jest wola Boga. Wola Boga jest powszechna, to znaczy nigdy się nie zatrzymuje na jakiejś myśli osobistej, lecz jest [w niej] obecne [pragnienie] dobra całego świata.

Nic w żaden sposób nie może powiększyć doskonałości Boga. On zawsze posiadał wszystko w sposób doskonały. W konsekwencji nie może w Nim zaistnieć myśl o korzyści własnej, która by Go pobudzała do jakiegoś działania. Kiedy się mówi: „Wypełniamy to dla większej chwały Bożej, dla sprawy Boga”, nie oznacza to, że chwała Boża jest w Nim podatna na zwiększanie. [Mówi się tak] dlatego, że każda rzecz, która w dziele Stworzonym nosi znamię dobra, i każda osoba, która czyni dobro i przez to zasługuje na posiadanie go, przyozdabia się znakiem Bożej Chwały. Przydaje w ten sposób chwały samej Chwale, która chwalebnie wszystko stworzyła. Jest to zatem świadectwo, które osoby i rzeczy dają Bogu, świadcząc swymi działaniami o doskonałym Źródle, od którego pochodzą.

Kiedy zatem Bóg wam nakazuje coś lub radzi albo kiedy daje natchnienie do jakiegoś działania, nie czyni tego z egoistycznych powodów, lecz z myślą altruistyczną, z miłości, dla waszej pomyślności. Oto przyczyna, dla której Wola Boga nigdy nie jest egoistyczna, lecz jest Wolą całkowicie altruistyczną, o nastawieniu uniwersalistycznym. Jedyna i prawdziwa Siła całego świata, mająca na względzie dobro powszechne.

Zaczyn Dobra, kiełek duchowy pochodzący od Boga, napotyka jednak w swym wzroście [w człowieku] na liczne sprzeciwy i opory. Ma wiele trudności z rozwinięciem się. Przeciwko niemu pojawiają się reakcje sprzyjające czemuś innemu. [Rodzą się one z] ciała, serca i myśli ludzkich, ogarniętych egoizmem. Jest on przeciwieństwem Dobra, którym ze względu na swe pochodzenie, może być tylko Miłość.

Większości ludzi brakuje pragnienia Dobra. Dlatego Dobro staje się bezpłodne i umiera lub żyje z tak wielkim trudem, że nie podnosi [jak zaczyn ciasto], lecz pozostaje w miejscu. [U ludzi tych] nie ma wielkiego grzechu, lecz nie ma też wysiłku, aby uczynić większe dobro. Duch więc zastyga w bezruchu – nie umarły, lecz bezpłodny.

Weźcie pod uwagę, że niepopełnianie zła wystarcza tylko do uniknięcia Piekła. Aby od razu cieszyć się pięknem Raju, trzeba czynić dobro: w sposób absolutny, na miarę, na jaką udaje się to uczynić, walcząc ze sobą i z innymi. To dlatego powiedziałem, że przyszedłem wywołać wojnę – a nie pokój – pomiędzy ojcem i dziećmi, pomiędzy braćmi i siostrami. Wojna ta powinna bronić Woli Bożej i Jego Prawa przeciw przeciwstawiającej się [im] woli ludzi, którzy zwracają się w kierunkach sprzecznych z tym, czego chce Bóg.

W Zacheuszu mała garść zaczynu Dobra wywołała poruszenie wielkiej masy. W jego serce wpadły [na początku] zaledwie okruszyny: przekazano mu Moje przemówienie na Górze. Nawet źle, z pewnością okrojone z wielu części, jak to się dzieje, gdy się relacjonuje przemowy.

Zacheusz był celnikiem i grzesznikiem, ale nie miał złej woli. Był jak chory, który źle widzi, bo ma zasłonę katarakty na źrenicach, ale wie, że oko pozbawione tej zasłony może ponownie widzieć dobrze i dlatego pragnie, aby mu zdjęto tę zaćmę. Tak samo było z Zacheuszem. Nie był on przekonany ani szczęśliwy. Nie był przekonany do praktyk faryzeuszy, które zastąpiły już prawdziwe Prawo. Nie uszczęśliwiał go też jego sposób życia.

Instynktownie szukał Światła: prawdziwego Światła. Ujrzał jego iskierkę w tym fragmencie przemowy i zamknął ją w swym sercu jak skarb. Bo ją pokochał. Zważ na to, Mario: ponieważ ją pokochał, iskierka stawała się coraz żywsza, silniejsza i mocniejsza. Doprowadziła go do wyraźnego zobaczenia Dobra i Zła oraz do słusznego wyboru. Przeciął wspaniałomyślnie wszystkie szpony, które przedtem – od rzeczy do serca i od serca do rzeczczy – owijały go siecią, czyniącą go w sposób złośliwy niewolnikiem.

„Ponieważ pokochał” – oto sekret powodzenia lub niepowodzenia. Udaje się nam, kiedy kochamy. Niewiele się udaje, kiedy kochamy z trudem. Wcale się nie udaje, gdy nie kochamy. W odniesieniu do wszystkiego... W sposób najmocniejszy w sprawach Bożych. W nich bowiem – choć Bóg jest niewidoczny dla cielesnych zmysłów – trzeba posiadać miłość, ośmielam s powiedzieć: doskonałą - na miarę doskonałości, jaką stworzenie może osiągnąć, aby jakieś przedsięwzięcie się powiodło. W tym wypadku – [osiągnięcie] świętości.

Zacheusz odczuł wstręt do świata i ciała, jak odczuł niesmak do mierności praktyk faryzeuszy – tak obłudnych, nieprzejednanych wobec innych, a zbyt pobłażliwych dla siebie. Pokochał ten mały skarb Moich słów, który dotarł do niego - mówiąc po ludzku – przez czysty przypadek. Pokochał go jak coś najpiękniejszego, co posiadł w ciągu czterdziestu lat swego życia. Od tej chwili nakierował serce i myśl na ten punkt. To nie tylko w złym człowieku serce jest tam, gdzie – skarb. Tak jest też z dobrem. Czyż święci nie mieli za swego życia serca tam, gdzie był Bóg, ich skarb? Ależ tak. I to dlatego – patrząc jedynie na Boga – potrafili przejść przez ziemię nie psując swojej duszy w ziemskim błocie.

Gdybym się nie pojawił owego ranka, tak samo uczyniłbym Zacheusza gorliwym wyznawcą, gdyż rozmowa z trędowatym dopełniła jego przemiany. Przy ladzie swej komory celnej nie siedział już człowiek oszukujący i występny, lecz człowiek nawracający się ze swej przeszłości, który postanowił zmienić swe życie. Gdybym się nie pojawił w Jerychu, on by zamknął swą ladę, wziął pieniądze i poszedł Mnie szukać, bo nie potrafił już żyć bez wody Prawdy, bez chleba Miłości, bez pocałunku Przebaczenia.

Zwykli cenzorzy, którzy Mnie obserwowali zawsze po to, aby Mi czynić wyrzuty, nie widzieli tego, a rozumieli jeszcze mniej. I dlatego dziwili się, że jem razem z grzesznikiem. O! Obyście nigdy nie osądzali, pozostawiając troskę o to Bogu, biedni ślepcy niezdolni do osądzenia samych siebie!

Nie chodziłem nigdy z grzesznikami po to, aby pochwalać ich grzech. Chodziłem, aby ich uratować od grzechu. Często mieli już tylko zewnętrzny [wygląd] grzesznika, bo skruszona dusza już przemieniła się w duszę żyjącą, nową, zdecydowaną wynagradzać. Czyż więc byłem wtedy z grzesznikiem? Nie. Z ocalonym, potrzebującym tylko przewodnika, aby ustać na nogach w słabości wskrzeszonego.

Jak wiele może was nauczyć wydarzenie z Zacheuszem! Moc prawej intencji, która wzbudza pragnienie... Prawdziwe pragnienie, które skłania do coraz większego poszukiwania Dobra i do stałego szukania Boga, aż do znalezienia Go... Rzeczywista skrucha, która daje odwagę do wyrzekania się... Zacheusz posiadał szczerą intencję słuchania słów prawdziwej Nauki. Gdy posiadł kilka prawd, prawość jego pragnienia skłoniła go do jeszcze większego pragnienia, a zatem do stałego poszukiwania tej Nauki. Poszukiwanie Boga, ukryte w prawdziwej Nauce, odrywa go od złych bogów: od pieniądza i zmysłowości, i czyni go herosem wyrzeczenia.

„Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj to, co masz i chodź za Mną” – powiedziałem do młodego bogacza, ale on nie potrafił tego uczynić. Zacheusz zaś, choć bardziej zatwardziały w skąpstwie i zmysłowości, potrafi to zrobić. Ponieważ on – dzięki nielicznym słowom, jakie zostały mu przekazane - ujrzał Boga, jak ślepy żebrak i trędowaty, którego uzdrowiłem.

Czy duch, który ujrzał Boga, może znaleźć jeszcze kiedykolwiek coś pociągającego w małych rzeczach Ziemi?

Czy może, Moja mała oblubienico?»


   

Przekład: "Vox Domini"