Ewangelia według
św. Mateusza
Ewangelia według
św. Marka
Ewangelia według
św. Łukasza
Ewangelia według
św. Jana


Maria Valtorta

Księga IV - Trzeci rok życia publicznego

–   POEMAT BOGA-CZŁOWIEKA    –

212. W KIERUNKU GABAONU
Napisane 18 października 1946. A, 9348-9359

Jezus nie może długo rozmyślać. Jan i Jego kuzyn Jakub, a potem Piotr z Szymonem Zelotą dochodzą do Niego, żeby skierować Jego uwagę na panoramę, jaka się rozciąga ze szczytu wzniesienia. Być może czynią to z zamiarem zajęcia go czymś innym, gdyż jest wyraźnie bardzo smutny. Przypominają wydarzenia, do których doszło w okolicach, ukazujących się ich oczom. Podróż do Askalonu... dom wieśniaków na Równinie Szaron, gdzie Jezus przywrócił wzrok staremu ojcu z Gamali i Jakubowi... dni skupienia na górze Karmel Jezusa i Jakuba... Cezarea Nadmorska i Aurea Galla... spotkanie z Syntyką... poganie z Joppy... złodzieje w pobliżu Modin... cud zbiorów w domu Józefa z Arymatei... mała, zbierająca kłosy staruszka... Tak, wszystko, czym chcieliby Go rozweselić... lecz w każdym wydarzeniu, dla wszystkich lub dla Niego samego, jest domieszka łez i wspomnienie bólu. Sami apostołowie to zauważają i szepczą:

«We wszystkich rzeczach tej ziemi jest też ból. To miejsce zadośćuczynienia...»

Jednak właśnie Andrzej, który się przyłączył do grupy, wraz z Jakubem, synem Zebedeusza, zauważa: «To prawo sprawiedliwe – dla nas grzeszników. Ale dla Niego, dlaczego tyle boleści?»

Zaczyna się spokojna dyskusja, która pozostaje taka nawet wtedy, gdy przyciągnięci głosami pierwszych, wszyscy inni przyłączają się do grupy. Wyjątek stanowi Judasz Iskariota. Dwoi się i troi pośród ludzi prostych. Poucza ich naśladując głos, gesty i myśl Nauczyciela; lecz jest to naśladownictwo teatralne, ostentacyjne, któremu brak ciepła przekonywania. Jego słuchacze mówią mu to nawet wprost. To sprawia, że Judasz się denerwuje i wyrzuca im, że są zamknięci i nic nie rozumieją. Oświadcza im też, że ich opuszcza, gdyż „nie warto rzucać pereł mądrości pomiędzy wieprze”. Jednakże pozostaje z nimi, bo ci prości, udręczeni ludzie, proszą go o wyrozumiałość, wyznając, że są „niżsi od niego w takim stopniu, jak zwierzę jest niższe od człowieka”...

Jezus nie zwraca uwagi na to, co mówi jedenastu wokół Niego, gdyż słucha tego, co mówi Judasz. To zaś, co słyszy, z pewnością Go nie cieszy... Wzdycha i milczy aż do chwili, gdy Bartłomiej zwraca bezpośrednio Jego uwagę ku sobie. Przedstawia Mu różne punkty widzenia na to, dlaczego musi cierpieć On, nie poddany grzechowi.

Bartłomiej mówi: «Ja utrzymuję, że dzieje się tak, gdyż człowiek nienawidzi tego, kto jest dobry. Mówię o człowieku grzesznym, czyli o większości [ludzi]. Zdają sobie oni sprawę, że – przez porównanie z tym, który jest bez grzechu – ich wina i wady ukazują się jeszcze bardziej. Wtedy w porywie gniewu mszczą się, zadając cierpienie dobremu.»

«Ja zaś utrzymuję, że Ty cierpisz przez kontrast pomiędzy Twoją doskonałością a naszą nędzą. Nawet jeśli nikt by Tobą nie gardził w żaden sposób, cierpiałbyś tak samo. Twoja doskonałość bowiem musi odczuwać bolesny niesmak z powodu grzechów ludzi» – odzywa się Juda Tadeusz.

«Ja natomiast twierdzę, że posiadając ludzką naturę, cierpisz z powodu wysiłku konieczności powstrzymywania buntów Twej ludzkiej natury wobec Twoich wrogów, przy pomocy Twej nadprzyrodzonej części» – mówi Mateusz.

«Ja zaś myślę inaczej. Z pewnością się mylę, bo jestem głupcem. Mówię jednak, że cierpisz dlatego, że widzisz odrzucenie Swej miłości. Nie cierpisz dlatego, że nie możesz ukarać tak, jak jako człowiek mógłbyś tego pragnąć, ale cierpisz dlatego, że nie możesz czynić dobra, jakiego byś pragnął» – odzywa się Andrzej.

«W końcu ja twierdzę – odzywa się Zelota – że cierpisz, bo musisz wycierpieć cały ból dla odkupienia wszelkiej boleści. W Tobie nie przeważa jedna z natur, lecz dwie natury są w Tobie podobne, zlane w doskonałej równowadze. Mają one uformować doskonałą Ofiarę. [Ofiarę] tak bardzo nadprzyrodzoną, żeby miała siłę złagodzić obrazę zadawaną Boskości. [Ofiarę] tak bardzo ludzką, żeby mogła reprezentować Ludzkość i doprowadzić ją ponownie do nieskalanego stanu pierwszego Adama przez zniweczenie przeszłości i zrodzenie nowej ludzkości. Ponowne stworzenie nowej ludzkości [to spowodowanie, że] ludzkość będzie zgodna z Bożą myślą, czyli rzeczywiście będzie w niej obraz Boga i podobieństwo do Niego oraz przeznaczenie Człowieka: zdolność tęsknoty za posiadaniem Boga w Jego Królestwie.

Ty musisz cierpieć w sposób nadprzyrodzony i cierpisz z powodu wszystkiego, co widzisz, że się czyni i co Cię otacza, mógłbym powiedzieć: [cierpisz] z powodu stałego obrażania Boga. Musisz cierpieć po ludzku i cierpisz, żeby zmiażdżyć rozwiązłość naszego ciała zatrutego przez szatana. To właśnie przez doskonałe cierpienie obydwu natur, całkowicie unicestwisz obrazę zadaną Bogu, grzech człowieka.»

Inni milczą. Jezus pyta ich: «A wy, nic nie mówicie? Które określenie jest – według was – najsłuszniejsze?»

Jedni opowiadają się za tym, inni – za tamtym. Milczy jedynie Jakub Alfeuszowy oraz Jan.

«A wy dwaj nic nie uznajecie za słuszne?» – pyta Jezus, żeby ich pobudzić [do wypowiedzenia się].

«Nie. We wszystkim znajdujemy coś prawdziwego lub wiele prawdziwego. Ale czujemy też, że brakuje tego, co najprawdziwsze.»

«A nie potraficie tego odkryć?» [– pyta dalej Jezus.]

«Być może Jan i ja odkrylibyśmy to, ale wypowiedzenie tego wydaje nam się niemal bluźnierstwem, bo... jesteśmy dobrymi Izraelitami. Lękamy się Boga niemal w takim stopniu, że nie możemy wypowiedzieć Jego Imienia. Skoro człowiek z narodu wybranego, człowiek-syn Boży, nie może – jeśli tak można powiedzieć – wymówić imienia swego Boga i wynajduje określenia zastępcze, żeby mówić o Jego błogosławionym Imieniu, to myśl, że szatan może się ośmielić szkodzić Bogu, wydaje się nam myślą bluźnierczą. Jednakże szatan Cię nienawidzi, bo jesteś Bogiem, dlatego uświadamiamy sobie, że stale podlegasz zadawanemu [przez niego] bólowi. Nienawidzi Cię jak nikt inny. Spotykasz się z nienawiścią, mój Bracie, bo jesteś Bogiem» – mówi Jakub.

«Tak – odzywa się Jan. – Spotykasz się z nienawiścią, bo jesteś Miłością. To nie faryzeusze ani nauczyciele, to nie ten, czy tamten, ani z tego czy tamtego powodu, powstają, żeby Ci zadać ból. To nienawiść wnika w ludzi i pobudza ich [do występowania] przeciw Tobie. Sinieją z nienawiści, gdyż przez Twą miłość wyrywasz zbyt wiele zdobyczy Nienawiści.»

Jezus mówi dla zachęcenia ich: «Brak jeszcze jednego w tych licznych określeniach. Poszukajcie najprawdziwszej przyczyny. Tej, dla której istnieję...»

Nikt jednak nie znajduje. Zastanawiają się, rozmyślają. Poddają się, mówiąc: «Nie znajdujemy...»

«Jest prosta. Jest wciąż przed wami. Odbija się w słowach naszych ksiąg, w symbolach naszej historii... Dalej, szukajcie! We wszystkich waszych stwierdzeniach jest prawda, lecz brak pierwszej przyczyny. Szukajcie jej, nie w teraźniejszości, lecz w najdalszej przeszłości, przed prorokami, przed patriarchami, przed stworzeniem Wszechświata...»

Apostołowie zastanawiają się... ale nie znajdują.

Jezus uśmiecha się, a potem mówi: «A jednak, gdybyście przypomnieli sobie Moje słowa, znaleźlibyście przyczynę. Wy jednak nie możecie jeszcze wszystkiego pamiętać. Ale pewnego dnia przypomnicie sobie. Posłuchajcie. Razem odbądźmy wędrówkę przez wieki, aż poza granice czasu.

Kto zdeprawował ducha ludzkiego, wiecie. Szatan, Wąż, Przeciwnik, Nieprzyjaciel, Nienawiść. Nazwijcie go tak, jak chcecie. Ale dlaczego go zdeprawował? Z powodu wielkiej zazdrości o to, że ujrzał, iż przeznaczeniem człowieka jest Niebo, z którego on został wypędzony. Zapragnął więc dla człowieka swego własnego wygnania. Za co został przepędzony? Za to, że się zbuntował przeciw Bogu. Wiecie o tym. A w jaki sposób? Przez nieposłuszeństwo. A zatem czyż nie jest logiczną koniecznością, że dla przywrócenia Porządku, będącego zawsze Radością, musi zaistnieć doskonałe posłuszeństwo? Być posłusznym to trudne, zwłaszcza w sprawach poważnych. To, co trudne, wywołuje ból u tego, kto się tego podejmuje. Zastanówcie się więc nad tym: ponieważ Miłość prosiła Mnie, czy chciałbym przywrócić Radość synom Boga, muszę cierpieć nieskończenie dla okazania posłuszeństwa Myśli Bożej. Muszę zatem cierpieć, ażeby pokonać, ażeby zmazać nie jeden, lecz tysiące grzechów. Sam zaś Grzech w całym tego słowa znaczeniu był w anielskim duchu Lucyfera lub w tym, który ożywiał Adama – i zawsze będzie aż po ostatniego człowieka grzechem braku posłuszeństwa wobec Boga. Wasze ludzkie posłuszeństwo ma się ograniczać do tej odrobiny – która wydaje się wam czymś wielkim, lecz to nie jest wiele – jakiej od was Bóg wymaga. W Swej sprawiedliwości On prosi was jedynie o to, co możecie dać. Wy poznajecie z woli Bożej tylko to, co możecie wypełnić. Ale Ja znam całą Jego Myśl, tak w sprawach wielkich, jak i całkiem małych. Do Mnie nie stosują się ograniczenia poznania i wypełnienia. Miłujący Ofiarnik, Boski Abraham, nie oszczędza Ofiary i Swego Syna. Miłość niezaspokojona i obrażana wymaga wynagrodzenia i ofiary. I choćbym żył tysiące lat, to byłoby niczym, gdybym nie wyniszczył Człowieka po ostatnie włókno. Podobnie jak nic by nie istniało, gdybym Ja od całej wieczności, nie powiedział „Tak” Mojemu Ojcu, decydując się być posłusznym jako Bóg-Syn i jako Człowiek w chwili, którą Mój Ojciec uznał za słuszną.

Posłuszeństwo jest boleścią i chwałą. Posłuszeństwo jak duch nigdy nie umiera. Zaprawdę mówię wam, że prawdziwie posłuszni staną się bogami, lecz po stałej walce z samymi sobą, ze światem, z szatanem. Posłuszeństwo jest światłem. Im bardziej jest się posłusznym, tym bardziej jest się oświeconym i tym jaśniej się widzi. Posłuszeństwo jest cierpliwością i im bardziej jest się posłusznym, tym bardziej znosi się rzeczy i osoby. Posłuszeństwo to pokora. Im bardziej jest się posłusznym, tym bardziej jest się pokornym wobec bliźniego. Posłuszeństwo to miłość, gdyż jest ono aktem miłości i im bardziej jest się posłusznym, tym liczniejsze są działania i tym doskonalsze. Posłuszeństwo to heroizm. Bohater ducha to święty, obywatel Niebios, człowiek przebóstwiony. Miłość jest cnotą, w której znajduje się Boga Jednego i w Trójcy. Posłuszeństwo zaś jest cnotą, w której znajduje się Mnie, waszego Nauczyciela. Sprawcie, że świat was rozpozna jako Moich uczniów dzięki doskonałemu posłuszeństwu wobec wszystkiego, co święte. Zawołajcie Judasza. Mam coś do powiedzenia także jemu...»

Judasz przybiega. Jezus wskazuje panoramę, która się zwęża w miarę schodzenia w dół i mówi:

«Mała przypowieść dla was, przyszłych nauczycieli duchów. Będziecie widzieć o wiele jaśniej, jeśli będziecie coraz wyżej wspinać się po drodze doskonałości, która jest urwista i trudna. Widzieliśmy najpierw dwie równiny: Filistyńską i Szaron. Były na nich liczne wioski, pola i sady, i daleki lazur, którym jest wielkie morze, oraz Karmel, całkiem zielony, tam, w głębi. Teraz widzimy niewiele. Horyzont jest ograniczony i będzie się coraz bardziej zwężał, aż zniknie w głębi doliny. To samo dzieje się z tym, którego duch schodzi w dół zamiast się piąć w górę. Coraz bardziej ogranicza się jego cnota i mądrość, coraz bardziej maleje jego [umiejętność] osądu, aż do zaniknięcia. Wtedy umiera [zdolność do wypełnienia] misji nauczyciela duchów. Już więcej nie potrafi rozeznać i nie potrafi prowadzić. To zwłoki. Może psuć innych, jak zepsuł siebie. Czasem, niemal zawsze, schodzenie w dół wciąga go, bo w dole znajduje zaspokojenie zmysłów.

My też schodzimy do doliny, żeby znaleźć odpoczynek i pożywienie. Dla naszych ciał konieczne jest to [zejście]. Jednak nie jest konieczne schodzenie do dolin zmysłowości moralnej oraz duchowej przez zaspokajanie apetytu zmysłowego i lenistwa ducha. Jest tylko jedna dolina, do której można schodzić: pokora. Bóg bowiem sam schodzi do niej, żeby pochwycić pokornego ducha i wznieść go ku Sobie. Kto się poniża będzie wywyższony. Każda inna dolina jest śmiertelna, gdyż oddala od Nieba.»

«To po to mnie zawołałeś, Nauczycielu?» [– pyta Judasz.]

«Po to. Wiele rozmawiałeś z ludźmi, którzy cię wypytywali» [– odpowiada mu Jezus. Judasz mówi na to:]

«Tak, ale nie warto. Posiadają umysły cięższe niż mulice.»

«A Ja chciałem złożyć myśl tam, skąd wszystko wyszło, żebyś mógł nakarmić swego ducha.»

Judasz patrzy na Niego zaskoczony. Nie wie, czy to dar, czy wymówka. Inni nie zauważyli rozmowy Iskarioty z idącymi za nimi, więc nie rozumieją, że Jezus wyrzuca Judaszowi jego pychę.

Judasz woli roztropnie zmienić temat rozmowy i pyta: «Nauczycielu, co o tym myślisz? Czy ci Rzymianie, którzy posiadają z Tobą tylko ograniczony kontakt, tacy jak mąż z Petry, będą mogli kiedykolwiek przyjąć Twoją Naukę? A ten Aleksander? Odszedł... Już go nie ujrzymy. Ci ostatni również. Można by rzec, że jest w nich instynktowne poszukiwanie prawdy, lecz są po szyję zanurzeni w pogaństwie. Czy kiedykolwiek dojdą do czegoś dobrego?»

«Chcesz powiedzieć, czy znajdą Prawdę?»

«Tak, Nauczycielu» [– przytakuje Judasz.]

«A dlaczego mieliby jej nie znaleźć?»

«Bo są grzesznikami» [– odpowiada Judasz.]

«Czy tylko oni są grzesznikami? Czy nie ma ich też pośród nas?»

«Jest ich wielu, przyznaję. Ale właśnie dlatego powiadam, że skoro my, już nakarmieni mądrością i prawdą od wieków, jesteśmy grzesznikami i nie dochodzimy do sprawiedliwości ani nie podążamy za Prawdą, jaką Ty przedstawiasz, jakże będą mogli to uczynić oni, tak nasyceni nieczystościami?»

[Jezus mu odpowiada:] «Każdy człowiek może dojść do Prawdy i posiąść Ją, czyli Boga, jakikolwiek byłby punkt jego wyjścia w dochodzeniu do Niego. Kiedy nie ma pychy ducha i zepsucia ciała, lecz jest szczere poszukiwanie Prawdy i Światła, czystość intencji i gorące pragnienie Boga, stworzenie jest z pewnością na drodze Bożej.»

«Pycha ducha... i zepsucie ciała... Nauczycielu, w takim razie...»

«Kontynuuj twoją dobrą myśl» [– zachęca go Jezus.]

Judasz zwleka, a w końcu mówi:

«W takim razie oni nie mogą dojść do Boga, bo są zepsuci.»

«To nie to chciałeś powiedzieć, Judaszu. Dlaczego zmuszasz do milczenia twą myśl i sumienie? O! Jakże trudno jest człowiekowi wznieść się ku Bogu! A największa przeszkoda znajduje się w nim samym, bo nie chce zastanowić się nad sobą i uznać swych własnych braków. Zaiste, podobnie oczernia się bardzo często szatana, przypisując mu wszelką przyczynę duchowego zniszczenia. A jeszcze częściej spotwarza się Boga, przypisując Mu wszelkie wydarzenia. Bóg nie gwałci wolności człowieka. Szatan nie może panować nad wolą [pragnącą] mocno Dobra. Zaprawdę, mówię wam, że siedemdziesiąt razy na sto człowiek grzeszy z własnej woli. I – nie myśli się o tym, ale tak jest – nie powstaje z grzechu, gdyż nie chce przebadać siebie. Nawet jeśli jego sumienie niespodziewanie powstaje przeciw niemu i wykrzykuje prawdę, nad którą nie chciał rozmyślać, człowiek dusi ten krzyk, niweczy ten obraz, jaki maluje się przed jego rozumem poważnym i strapionym, oburza się mocno na myśl podsuniętą przez głos oskarżający. Człowiek odmawia wtedy powiedzenia na przykład: „Zatem my, ja, nie będziemy mogli osiągnąć Prawdy, gdyż jest w nas pycha ducha i zepsucie ciała.” Tak, zaprawdę, pośród nas [są tacy, którzy] nie idą naprzód po drodze Bożej, bo pośród nas jest pycha ducha i zepsucie ciała. Pycha naprawdę współzawodnicząca z szatańską do tego stopnia, że osądza działania Boga i stawia im przeszkody, kiedy są sprzeczne z interesami ludzi lub stronnictw. I ten grzech uczyni z wielu Izraelitów wiecznych potępionych.»

«Jednak nie wszyscy jesteśmy tacy.»

«Nie. Są jeszcze duchy dobre i to we wszystkich warstwach społecznych. Liczniejsi wśród pokornego ludu niż pośród uczonych i bogatych. Lecz są. Ilu jednak ich jest? Ilu w porównaniu z tym ludem Palestyny, który od niemalże trzech lat ewangelizuję i napełniam dobrodziejstwami i dla którego się wyczerpuję? Więcej jest w Izraelu gwiazd na zachmurzonym niebie niż duchów zdecydowanych pójść do Mojego Królestwa.»

«A poganie, ci poganie, przyjdą do niego?»

«Nie wszyscy, ale wielu. Tak samo jak pośród samych Moich uczniów nie wszyscy wytrwają do końca. Nie zajmujmy się jednak owocami zepsutymi, które spadły z gałęzi! Usiłujmy tak długo, jak długo to możliwe, nie dopuścić do ich popsucia. [Czyńmy to] łagodnie, stanowczo, z wyrzutami i przebaczeniem, cierpliwie i z miłością. Kiedy jednak mówią ‘nie’ Bogu i braciom, którzy chcą ich ocalić, i kiedy rzucają się w ramiona Śmierci, szatana, umierając bez skruchy, spuśćmy głowę i ofiarujmy Bogu cierpienie, że nie mogliśmy dać Mu radości zbawienia tych dusz. Każdy nauczyciel zna te klęski. Służą one także umartwieniu pychy nauczycieli duchowych i doświadczeniu ich stałości w posłudze. Klęska nie powinna nużyć woli wychowawcy ducha, lecz przeciwnie skłaniać go do czynienia więcej i lepiej na przyszłość.»

«Dlaczego powiedziałeś dekurionowi, że go ujrzysz na górze? Skąd Ty możesz o tym wiedzieć?» [– dopytuje się Iskariota.]

Jezus długo spogląda na Judasza spojrzeniem dziwnym, w którym smutek miesza się z uśmiechem, i mówi:

«Bo on będzie jednym z tych, którzy będą obecni przy Moim wywyższeniu i powie wielkiemu doktorowi Izraela surowe słowo prawdy. A począwszy od tej chwili zacznie iść pewnym krokiem w stronę Światłości. Ale jesteśmy już w Gabaonie. Niech Piotr idzie z siedmioma innymi, żeby Mnie zapowiedzieć. Zaraz będę przemawiał. Potem odprawię idących za Mną z sąsiednich wiosek. Inni pozostaną ze Mną do dnia po szabacie. Ty, Judaszu, zostań z Mateuszem, Szymonem i Bartłomiejem.»

Nie poznałam w dekurionie żołnierza obecnego podczas Ukrzyżowania. Ale muszę też stwierdzić, że tak byłam zajęta obserwowaniem mojego Jezusa, że nie przyglądałam się im zbytnio. Dla mnie była to grupa żołnierzy na służbie, nic więcej. Poza tym, kiedy mogłam ich lepiej obserwować [na Kalwarii], bo „wszystko się dokonało”, światło było tak słabe, że mogłam rozpoznać jedynie bardzo znane twarze. Myślę jednak, wnioskując ze słów Jezusa, że to jest żołnierz, który powiedział Gamalielowi słowa, których sobie nie przypominam, a których nie mogę sprawdzić, bo jestem sama i nikt nie może mi podać zeszytu z Męką.


   

Przekład: "Vox Domini"