Ewangelia według
św. Mateusza
Ewangelia według
św. Marka
Ewangelia według
św. Łukasza
Ewangelia według
św. Jana


Maria Valtorta

Księga IV - Trzeci rok życia publicznego

–   POEMAT BOGA-CZŁOWIEKA    –

213. W GABAONIE
Napisane 22 października 1946. A, 9359-9367

 Wiosną, latem i jesienią, Gabaon, usytuowany na wzniesieniu łagodnym i niewysokim, wyizolowany pośrodku bardzo żyznej równiny, musi być miastem miłym, o rześkim powietrzu. Roztacza się z niego wspaniała panorama. Jego białe domy są niemal całkowicie ukryte w zieleni drzew wszelkich rodzajów o trwałym ulistnieniu, pomieszanych z drzewami ogołoconymi teraz z powodu pory roku. W pięknej porze muszą one przemieniać to wzgórze w obłok delikatnych płatków. Później tryumfują owoce. Teraz w szarości zimy ukazuje ono swe zbocza pocięte rzędami pozbawionych liści winorośli i szarych oliwek lub upstrzone sadami o ciemnych pniach drzew bez liści. A jednak jest piękne i przewiewne, i oko odpoczywa patrząc na to zbocze wzgórza i na uprawną równinę.

Jezus idzie ku dużemu zbiornikowi. Przypomina mi on ten, przy którym [spotkał] Samarytankę albo ten w En Rogel, albo zbiorniki w pobliżu Hebronu.

Wiele ludzi spieszy zrobić zapasy wody na bliski już szabat. Inni załatwiają ostatnie sprawy, a ci, którzy skończyli swe zajęcia, oddają się już spoczynkowi szabatu.

Pośrodku nich znajduje się ośmiu apostołów. Zapowiadają Nauczyciela. Już odnieśli sukces, bo widzę przyprowadzanych chorych i gromadzących się żebraków oraz ludzi nadchodzących ze swych domów.

Kiedy Jezus stawia stopy w obszarze zbiornika wody, rozlega się szept, który się przekształca w jeden okrzyk:

«Hosanna! Hosanna! Jest pośród nas Syn Dawida! Błogosławiona Mądrość, która przybywa tam, gdzie Ją wzywano!»

[Jezus im odpowiada:] «Błogosławieni bądźcie wy, którzy potraficie ją przyjąć. Pokój! Pokój i błogosławieństwo.»

Zaraz idzie ku chorym, ku osłabionym z powodu wypadku lub choroby, ku zawsze obecnym niewidomym lub tym, którzy właśnie tracą wzrok. Uzdrawia ich.

Pięknym cudem jest uzdrowienie niemego dziecka. Matka pokazuje Mu je, płacząc. On zaś uzdrawia je pocałunkiem w usta. Dziecko posługując się słowem, jakie mu w taki sposób dało Słowo, wykrzykuje dwa najpiękniejsze imiona: «Jezus! Mama!»

I z ramion matki, która je trzymała w górze ponad tłumem, rzuca się w ramiona Jezusa, tuląc się do Jego szyi, aż w końcu Jezus zwraca je szczęśliwej matce. Ona zaś wyjaśnia Jezusowi, że to dziecko, jej pierworodny, rodzice przeznaczyli w swych sercach, już od urodzenia, żeby było lewitą. Teraz – pozbawione wad – będzie nim mogło być rzeczywiście:

«To nie ze względu na mnie prosiłam o to Pana wraz z moim małżonkiem Joachimem, ale żeby służył Panu. I nie prosiłam o odzyskanie przez niego mowy po to, żeby mnie nazywał mamą i żeby mi mówił, że mnie kocha. Jego oczy i pocałunki już mi to mówiły. Ale prosiłam o zdrowie dla niego, ażeby mógł jak baranek bez skazy być całkowicie oddany Panu i chwalić Jego Imię.»

Jezus odpowiada na to:

«Pan usłyszał słowa jego duszy, gdyż On, jak matka, przemienia uczucia w słowa i czyny. Lecz twoje pragnienie było dobre i Najwyższy przyjął je. Teraz przyłóż się do wychowania twego syna dla doskonałego uwielbienia, aby był doskonały na służbie Pana.»

«Dobrze, Rabbi, powiedz mi jednak, co powinnam czynić.»

«Spraw, żeby kochał Pana Boga całym sobą. Wtedy spontanicznie w jego sercu zakwitnie doskonała pochwała Boga i na Jego służbie będzie doskonały.»

«Dobrze powiedziałeś, Rabbi. Mądrość jest na Twoich wargach. Mów, proszę Cię, do nas wszystkich» – odzywa się jakiś zacny mieszkaniec Gabaonu, który utorował sobie przejście do Jezusa i zaprasza Go następnie do synagogi. Z pewnością jest jej przewodniczącym.

Jezus idzie w jej kierunku, a za Nim wszyscy pozostali. Ponieważ jednak niemożliwe jest, aby zmieścili się w niej wszyscy mieszkańcy i w dodatku ci, którzy już byli z Jezusem, Jezus przyjmuje radę przewodniczącego, aby przemówić z tarasu jego domu. Dom przylega do synagogi. Jest szeroki i niski, opasany z obydwu stron zielonym szpalerem jaśminów.

Głos Jezusa potężny i harmonijny rozlega się w spokojnym powietrzu wieczora i roznosi się po placu i po trzech ulicach, jakie do niego prowadzą, a małe morze głów podnosi się, żeby Go słuchać.

«Kobieta z waszego miasta pragnęła mowy dla swego dziecka nie z powodu chęci usłyszenia z warg swego syna słodkich słów, lecz po to, ażeby był zdatny do służby Bogu. To przypomina Mi inne ważne słowo, które wyszło z ust wielkiego człowieka w tym samym mieście. Bóg przystał na jego słowo, jak i na słowo waszej współmieszkanki. W obydwu bowiem widział prośbę zgodną ze sprawiedliwością, sprawiedliwością, która powinna się znajdować we wszystkich prośbach, aby Bóg je przyjął i obdarzył łaską. Co jest potrzebne za życia dla osiągnięcia następnie nagrody wiecznej, prawdziwego Życia bez końca, w wiecznym szczęściu? Trzeba kochać Pana całym sobą, a bliźniego jak samego siebie. I to jest najbardziej potrzebne, żeby mieć Boga za przyjaciela i otrzymać od Niego łaski i błogosławieństwa. Kiedy Salomon został królem po śmierci Dawida i kiedy rzeczywiście objął władzę, przyszedł do tego miasta i złożył w nim wiele ofiar. W tę noc Najwyższy ukazał mu się, mówiąc:

„Proś Mnie o co chcesz.” To wielka życzliwość ze strony Boga i wielka próba dla człowieka. Każdemu bowiem darowi odpowiada wielka odpowiedzialność ze strony tego, kto go otrzymuje, odpowiedzialność tym większa, im większy jest dar. I jest on próbą stopnia uformowania, jaki osiągnął jego duch. Gdy duch napełniony dobrodziejstwami Boga zamiast się doskonalić wpada w materializm, ponosi klęskę w próbie i ukazuje przez to brak uformowania lub swe niedostateczne uformowanie. Są dwie rzeczy, które ukazują wartość duchową człowieka: jego sposób zachowania w radości i jego zachowanie się w bólu. Jedynie ten, którego sprawiedliwość jest uformowana, potrafi być pokorny, gdy się go otacza chwałą, wierny w radości oraz wdzięczny i potrafi być takim stale nawet po otrzymaniu [daru], nawet wtedy gdy nie pragnie niczego więcej. Jedynie ten, kto jest naprawdę święty, potrafi być cierpliwy i nadal kochać swego Boga, kiedy go przygniatają troski.»

«Nauczycielu, czy mogę Cię o coś zapytać?» – odzywa się jakiś mieszkaniec Gabaonu.

«Mów» [– zachęca go Jezus.]

«Prawdą jest wszystko, co mówisz, i jeśli dobrze zrozumiałem, chcesz powiedzieć, że Salomon szczęśliwie przeszedł przez próbę. Jednak potem zgrzeszył. Teraz powiedz mi: dlaczego Bóg tak go obdarował, skoro potem miał zgrzeszyć? Z pewnością Pan znał przyszły grzech króla. Dlaczego więc powiedział: „Proś, o co chcesz”? Czy to było dobro czy zło?»

«Zawsze: dobro. Bóg bowiem nie popełnia złych czynów» [– odpowiada mu Jezus.]

«Ale rzekłeś, że wszelki dar łączy się z odpowiedzialnością. Zatem Salomon, który poprosił o mądrość i otrzymał ją...»

«Ponosił odpowiedzialność za bycie mądrym [– przerywa mu Jezus –] a nie był takim, to chcesz powiedzieć. To prawda. I powiadam ci, że jego uchybienie mądrości zostało ukarane, i to sprawiedliwie. Jednak działanie Boga, który udzielił mu mądrości, o którą prosił, było dobre. Dobry był też czyn Salomona poproszenia o mądrość, a nie o rzeczy materialne. A ponieważ Bóg jest Ojcem – i to sprawiedliwym – w chwili błędu przebaczył mu jego wielką część, przypominając sobie, że grzesznik kiedyś miłował Mądrość bardziej od wszelkiej rzeczy i od każdego stworzenia. Jedno działanie zmniejszyło drugie. Dobre działanie, które było wcześniejsze od grzechu pozostaje. Grzesznik – dzięki niemu – zasługuje na przebaczenie, jeśli okazuje skruchę po grzechu. To dlatego mówię wam: nie pozwalajcie umknąć okazjom do czynienia dobra, aby były one jak monety, które obniżają stan konta waszych grzechów, gdy – za łaską Boga – nawrócicie się z nich.

Dobre czyny – nawet jeśli się zdaje, że już należą do przeszłości i dlatego można błędnie sądzić, że już nie pracują w nas dla stwarzania nowych bodźców i nowych sił dla dobrych rzeczy – są zawsze aktywne. [Pracują w nas], choćby przez wspomnienie, jakie podnosi się z głębi upokorzonej duszy i wzbudza żal za czasem, kiedy się było dobrym. A ten żal jest często pierwszym krokiem do powrotu do Sprawiedliwości.

Powiedziałem, że kubek wody, podany z miłością komuś spragnionemu, nie zostaje bez nagrody. Łyk wody nie ma żadnej wartości materialnej, lecz miłość powiększa ją i nie pozostaje bez nagrody. Czasem nagrodą może być powrót do Dobra, które się formuje przez wspomnienie tego czynu, słów spragnionego brata, [przez wspomnienie] uczuć wypełniających serce w tamtej chwili, serce, które ofiarowało napój w imię Boga i z miłości. I właśnie przez te wspomnienia Bóg powraca jak słońce, wstające po ciemnej nocy. Rozbłyska na horyzoncie biednego serca, które Go utraciło. Oczarowane Jego niewysłowioną Obecnością serce korzy się i woła: „Ojcze, zgrzeszyłem! Przebacz. Znowu Cię kocham.”

Miłość do Boga jest mądrością i to Mądrością mądrych. Kto kocha, zna wszystko i posiada wszystko. Tutaj, w czasie gdy zmrok zapada i kiedy wiatr wieczorny wywołuje drżenie ciał i porusza płomienie pochodni, jakie rozpaliliście, nie będę wam mówił o tym, o czym już wiecie: o fragmentach Księgi mądrościowej. Opisuje ona jak Salomon otrzymał Mądrość i jak prosił o otrzymanie jej. Ale na wspomnienie Mnie, niezawodnej ścieżki, światła, jakie was prowadzi, proszę was usilnie, żebyście rozmyślali nad tymi stronicami z waszym przewodniczącym synagogi. Księga Mądrości powinna być kodeksem duchowego życia. Ona powinna was prowadzić i wprowadzić w doskonałe poznanie cnót i Mojej Nauki jak matczyna ręka, gdyż Mądrość przygotowuje Mi drogi. Czyni ona z ludzi, „których życie jest krótkie i którzy niezdolni są do pojmowania osądów i praw, sługi i synów służebnic Boga” – bogów Raju Boskiego.

Przede wszystkim szukajcie Mądrości, żeby uczcić Pana i usłyszeć, jak wam mówi w dniu wiecznym: „Ponieważ miałeś to przede wszystkim w sercu, a nie bogactwa, dobra, chwałę, długie życie czy tryumf nad wrogami, niech będzie ci udzielona Mądrość”, czyli Sam Bóg. Duch bowiem Mądrości jest Duchem Boga. Szukajcie przede wszystkim świętej Mądrości, a – Ja wam to mówię – wszystko inne będzie wam dane i to w sposób, w jaki nikt z wielkich świata nie może sobie tego zapewnić. Kochajcie Boga. Troszczcie się jedynie o miłość do Niego. Poświęćcie się służbie Bogu, Jego tryumfowi w sercach. Nawróćcie do Pana tego, kto nie jest przyjacielem Boga. Bądźcie święci. Gromadźcie święte dzieła, żeby się bronić przed możliwymi słabościami stworzenia. Bądźcie wierni Panu. Nie krytykujcie ani żyjących, ani umarłych, lecz usiłujcie naśladować dobrych. Nie dla waszej ziemskiej radości, lecz dla radości Boga, proście o łaski Pana, a one zostaną wam dane. Chodźmy. Jutro pomodlimy się razem i Bóg będzie z nami.»

Jezus błogosławi ich i żegna. 


   

Przekład: "Vox Domini"