Ewangelia według
św. Mateusza
Ewangelia według
św. Marka
Ewangelia według
św. Łukasza
Ewangelia według
św. Jana


Maria Valtorta

Księga V - Przygotowanie do Męki

–   POEMAT BOGA-CZŁOWIEKA   –

32. JUDASZ PYTA, CZY ZADANIE ŚMIERCI JEZUSOWI JEST CZYNEM SPRAWIEDLIWYM

Napisane 1 marca 1947. A, 10056-10060

Oto Sychem, całe piękne i przyozdobione. Pełno tu ludzi z Samarii, udających się do świątyni samarytańskiej, pełno pielgrzymów z wszystkich regionów, zdążających do Świątyni Jerozolimskiej. Słońce zalewa całe miasto leżące na wschodnich stokach Garizim. Góra, cała zielona, wznosi się nad nim od strony zachodniej, Sychem zaś jest białe. Na północnym wschodzie – Ebal, [góra] jeszcze bardziej dzika z wyglądu. Wydaje się chronić miasto przed wichrami z północy.

Miejsce jest urodzajne, wzbogacone wodami spływającymi z gór. Rozdzielają się one na dwie małe, pełne wdzięku rzeki, zasilane setkami potoków. Płyną ku Jordanowi. Wspaniała żyzność widoczna jest za murami ogrodów i ogrodzeń warzywników. Każdy dom ozdabiają girlandy zieleni, kwiatów, gałęzi, na których pęcznieją małe owoce. Oko obejmujące, dzięki ukształtowaniu terenu, okolice dobrze widoczne, dostrzega tylko zieleń ogrodów oliwnych, winnic, sadów i jasny kolor pól. Z każdym dniem bardziej porzucają one niebieskozieloną barwę trawy, a przybierają delikatną słomkową barwę dojrzałych kłosów, które słońce i wiatr otula i pochyla, sprawiając, że są niemal barwy białego złota. Naprawdę zboża „bieleją”, jak mówi Jezus. Są teraz naprawdę jasne. Najpierw „bielały”, rodząc się, a potem, kiedy wzrastały i tworzyły kłosy, miały kolor drogocennego zielonego klejnotu. Teraz słońce przygotowuje je na śmierć, po tym jak je przygotowało do życia. I nie wiadomo, kiedy trzeba je błogosławić bardziej: teraz, kiedy je prowadzi na ofiarę, czy wtedy, gdy po ojcowsku ogrzewało bruzdy, powodując kiełkowanie ziarna i malowało piękną zielenią bladość łodygi, która dopiero co wykiełkowała, pełna żywotności i obietnic.

Jezus, który mówił o tym wchodząc do miasta, pokazując miejsce spotkania z Samarytanką i czyniąc odwołania do tej odległej w czasie rozmowy, zwraca się do Swoich apostołów. Mówi do wszystkich oprócz Jana, który już zajął miejsce pocieszyciela przy tak przygnębionej Maryi:

[Por. J 4,37n] «Czy nie spełnia się teraz to, co powiedziałem wtedy? Weszliśmy tu nieznani i osamotnieni. Zasiewaliśmy. Teraz spójrzcie! Plon obfity zrodził się z tego zasiewu. I będzie się jeszcze powiększał. Wy go zbierzecie. A inni będą żąć bardziej niż wy...»

«A Ty nie, Panie?» – pyta Filip.

«Ja zbierałem żniwo tam, gdzie zasiał [Jan,] Mój Poprzednik. Potem zasiewałem, abyście wy zbierali i zasiewali ziarno, które wam dałem. Ale jak Jan nie zbierał tego, co zasiał, tak i Ja nie dokonam tego żniwa. Jesteśmy...»

«Czym, Panie?» – pyta Juda, syn Alfeusza, poruszony.

«Ofiarami, Mój bracie. Trzeba potu, aby uczynić pola płodnymi, ale aby uczynić owocnymi serca, potrzeba ofiary. Wstajemy, pracujemy, umieramy. Ktoś następuje po nas – wstaje, pracuje, umiera... I jest ktoś, kto zbiera to, co my użyźniliśmy naszą śmiercią.»

«O! Nie! Nie mów tak, mój Panie!» – wykrzykuje Jakub, syn Zebedeusza.

«I mówisz to ty, który byłeś uczniem Jana, zanim byłeś Moim? Nie przypominasz sobie słów twojego pierwszego nauczyciela? „Trzeba, żeby On wzrastał, a ja żebym się umniejszał” [por. J 3.30]. On rozumiał piękno i sprawiedliwość umierania, aby dać innym sprawiedliwość. Ja nie będę mniejszy od niego.»

«Ale Ty, Nauczycielu, to Ty: Bóg! On był człowiekiem.»

«Jestem Zbawicielem. Będąc Bogiem muszę być doskonalszy niż człowiek. Skoro Jan, który był człowiekiem, umiał się umniejszyć, aby pozwolić wzejść prawdziwemu Słońcu, Ja nie mogę przyćmić światła Mojego słońca przez chmurę tchórzostwa. Muszę wam zostawić czyste wspomnienie Mnie, abyście wy szli dalej naprzód; aby świat wzrastał w Idei chrześcijańskiej. Chrystus odejdzie, powróci tam, skąd przyszedł, i to stamtąd będzie wam okazywał miłość, towarzysząc wam w waszej pracy, przygotowując wam miejsce, które będzie waszą nagrodą. Ale Chrześcijaństwo pozostanie. Chrześcijaństwo wzrośnie dzięki Mojemu odejściu... i dzięki odejściu wszystkich tych, którzy – nie przywiązując się do świata i do życia ziemskiego – będą umieli odejść jak Jan i jak Jezus... umrzeć, aby dać życie.»

«Zatem uważasz, że sprawiedliwe jest zadanie Ci śmierci?» – pyta Iskariota niespokojnie.

«Nie uważam za sprawiedliwe zadanie Mi śmierci. Uważam za sprawiedliwe umrzeć za to, do czego doprowadzi Moja ofiara. Zabójstwo człowieka będzie zawsze zabójstwem dla tego, który je popełnia, nawet jeśli ma wartość i wymiar inny dla tego, którego się zabija.»

«Co chcesz powiedzieć?» [– dopytuje się Judasz.]

«Chcę powiedzieć, że ten, który jest zabójcą z rozkazu lub z przymusu – jak żołnierz w czasie walki lub kat, który musi być posłuszny sędziemu, lub ktoś, kto się broni przed złodziejem – nie ma wcale zbrodni na sumieniu lub ma tylko zbrodnię względną zabicia swego bliźniego. Ten jednak kto bez nakazu i bez potrzeby zabija niewinnego lub współdziała w jego zabójstwie, staje przed Bogiem ze straszliwym obliczem Kaina.»

«Czy nie moglibyśmy rozmawiać o czymś innym? To wywołuje cierpienie Nauczyciela. Ty też, [Judaszu,] masz udręczone spojrzenie. Już nam się zdaje, że jest w agonii, kiedy Matka to słyszy i płacze. Już płacze z tego powodu osłonięta welonem! Jest tyle rzeczy, o których można mówić!... O, oto nadchodzą dostojnicy. To sprawi, że zamilkniecie. Pokój wam! Pokój wam!»

Piotr, który był trochę z przodu i odwrócił się, aby się włączyć do rozmowy, kłania się, pozdrawiając zwartą grupę pompatycznych mieszkańców Sychem, idących w stronę Jezusa.

«Pokój z Tobą, Nauczycielu. Domy, które Cię przyjęły ubiegłym razem, są wszystkie gotowe Cię przyjąć, a z nimi wiele innych [chce przyjąć] uczennice i tych, którzy są z Tobą. Przyjdą wkrótce ci, którzy otrzymali Twoje dobrodziejstwa niedawno lub za pierwszym razem. Jednej [Fotynaj] zabraknie, gdyż oddaliła się od tego miejsca, aby żyć, pokutując. Tak powiedziała i wierzę w to. Kiedy bowiem kobieta pozbawia się wszystkiego, co kochała, i odrzuca grzech, i daje dobra biednym, to znak, że naprawdę chce prowadzić nowe życie. Ale nie umiałbym Ci powiedzieć, gdzie jest. Odkąd opuściła Sychem, nikt jej już nie widział. Ktoś z nas sądził, że widział ją w szacie służącej w jakiejś wiosce blisko Fiale. Inny przysięga, że ją rozpoznał w nędznym odzieniu w Bersabei. Ale ich wiadomości nie są pewne. Wezwana jej imieniem nie odpowiedziała. A słyszano jak ktoś mówił o niej Joanna, a o tej drugiej – Agar.»

«Nie muszę wiedzieć nic innego, jak tylko to, że się ocaliła. Wszelka inna wiedza jest próżna i każde poszukiwanie jest niedyskretną ciekawością. Pozostawcie waszą współmieszkankę w jej tajemnym spokoju, zadowoleni tylko z tego, że nie daje więcej zgorszenia. Aniołowie Pańscy wiedzą, gdzie jest, aby jej dać jedyną pomoc, jakiej potrzebuje, jedyną, jaka nie może wyrządzić szkody jej duszy... Zmęczonym niewiastom okażcie miłość, odprowadzając je do domów. Jutro będę przemawiał do was. Dzisiaj będę słuchał was wszystkich i przyjmę chorych.»

«Nie pozostaniesz u nas na dłużej? Nie spędzisz tu szabatu?»

«Nie. Szabat spędzę gdzie indziej, na modlitwie.»

«Spodziewaliśmy się, że długo zatrzymasz się u nas...»

«Ledwie Mi starczy czasu, aby powrócić do Judei na święta. Zostawię wam apostołów i niewiasty, jeśli chcą pozostać aż do wieczoru szabatu. Nie patrzcie w ten sposób. Wiecie, że muszę ponad wszystko uczcić Pana, naszego Boga. Bycie tym, kim jestem, nie zwalnia Mnie od wierności Prawu Najwyższego.»

Idą w kierunku domów. Do każdego wchodzą dwie uczennice i jeden apostoł: Maria Alfeuszowa i Zuzanna z Jakubem, synem Alfeusza; Marta i Maria z Zelotą; Eliza i Nike z Bartłomiejem; Salome i Joanna z Jakubem, synem Zebedeusza. Potem, w grupie, idą razem Tomasz, Filip, Judasz z Kariotu i Mateusz do jednego domu, Piotr i Andrzej do innego, a Jezus z Judą, synem Alfeusza, i Janem wchodzi z Maryją, Swoją Matką, do domu mężczyzny, który przemawiał w imieniu swoich współmieszkańców. Ci, którzy idą za Jezusem, oraz przybysze z Efraim, Szilo i Lebony, nie licząc innych pielgrzymów, którzy byli już w drodze do Jerozolimy, a przerwali swą podróż, aby się udać z Jezusem, rozpraszają się wszyscy po mieście w poszukiwaniu mieszkania.


   

Przekład: "Vox Domini"