Ewangelia według
św. Mateusza
Ewangelia według
św. Marka
Ewangelia według
św. Łukasza
Ewangelia według
św. Jana


Maria Valtorta

Księga III - Drugi rok życia publicznego

–   POEMAT BOGA-CZŁOWIEKA    –

5. GŁOSZENIE DOBREJ NOWINY W SYCHAR

[por. J 4,39-42]

Napisane 24 kwietnia 1945. A, 4909-4915

W międzyczasie zapisuję tę uwagę, w przeciwnym razie zapomnę:

Fragment “Grób Jezusa” z zeszłego roku, umieszczony pod tytułem Męki – który oddzieliliśmy, bo wydawał się nam niepotrzebny jako powtórka – był, przeciwnie, pożyteczny dla wyjaśnienia niektórych spraw tym, którzy pragną poznać (uczciwie) wszystko, co odnosi się do Pana, oraz tym, którzy zaprzeczają rzeczywistości śmierci Chrystusa. Na koniec było powiedziane, jak Ciało zostało zabalsamowane i owinięte w całun. A to wyjaśniało wiele spraw. Teraz jest to już zrobione. Niech jednak ojciec będzie pewien, że kiedy Jezus mnie nie prowadzi, jestem zupełną tępotą: nic nie widzę, nic nie rozumiem. Jest więc całkowicie bezużyteczne przychodzić mnie i o coś pytać po skończeniu przeze mnie pracy. Już nic więcej nie wiem. Nie rozumiem przydatności jakiegoś fragmentu. Nic. Całkowite zero i zupełna ciemność. Tego ranka o świcie zostało mi ukazane, dlaczego obecny fragment został umieszczony pod wymienionym tytułem. Przełknęłam moje... lekarstwo na pychę ludzkiego osądu. Teraz zrobię dodatek na dołączonej kartce, gdzie zostanie wyjaśnione, jak zostało przygotowane ciało [Chrystusa do złożenia w grobie]. Dołączę ją dla pożytku i oświecenia tych, którzy chcą wiedzieć, i dla zaprzeczających. A teraz naprzód.

Jezus przemawia pośrodku placu do licznego tłumu. Wszedł na małą kamienną ławeczkę znajdującą się blisko źródła. Otaczają Go ludzie. Całkiem blisko jest także dwunastu z obliczami... zmieszanymi, znużonymi lub ujawniającymi nawet wyraźną niechęć do podobnych kontaktów. Szczególnie Bartłomiej i Iskariota ukazują otwarcie zakłopotanie. Dla jak najskuteczniejszego uniknięcia sąsiedztwa Samarytan Iskariota siadł okrakiem na gałęzi drzewa, jakby chciał górować nad sceną. Bartłomiej tymczasem oparł się o bramę w rogu placu. Wszyscy [okazują] żywą niechęć i uprzedzenia. W Jezusie, przeciwnie, nie ma nic odmiennego od zwyczajnego [zachowania]. Powiedziałabym, że usiłuje nie wywoływać lęku przed Swoim majestatem, starając się równocześnie Go ujawnić, aby [Samarytanie] wyzbyli się wszelkiej wątpliwości. Głaszcze kilkoro małych dzieci. Pyta je o imiona. Interesuje się niewidomym starcem i sam daje mu jałmużnę. Odpowiada na kilka pytań, które są Mu stawiane, dotyczące spraw prywatnych, a nie ogólnych.

Jedno z pytań stawia ojciec, którego córka uciekła z powodu miłości [do kogoś], a teraz prosi o wybaczenie.

«Bez zwlekania udziel jej twego przebaczenia.»

«Jednak cierpiałem z tego powodu, Nauczycielu! I nadal cierpię. W niecały rok postarzałem się o dziesięć lat.»

«Przebaczenie przyniesienie ci ulgę.»

«To niemożliwe. Pozostaje rana.»

«To prawda. Jednak w ranie są dwa elementy, które wywołują ból. Jednym jest niezaprzeczalna zniewaga zadana ci przez córkę. Innym jest wysiłek, jaki czynisz, by jej odmawiać swej miłości. Odrzuć przynajmniej ten ostatni. Przebaczenie, które stanowi najwznioślejszą formę miłości, sprawi, że to zniknie. Pomyśl, biedny ojcze, że córka zrodzona jest z ciebie i ma zawsze prawo do twojej miłości. Gdybyś widział ją chorą fizycznie i gdybyś wiedział, że jeśli nie będziesz się nią opiekował, właśnie ty, ona umrze, czy zostawiłbyś ją, by umarła? Z pewnością nie. Pomyśl więc, że ty, właśnie ty, możesz przez twoje przebaczenie zatrzymać zło i nawet sprawić, że ona wyzwoli się z [niewoli] zmysłów. Widzisz, wzięła nad nią górę najnędzniejsza strona cielesnej natury.»

«Mówisz więc, że powinienem przebaczyć?»

«Powinieneś.»

«Czy jednak będę mógł patrzeć na nią w domu po tym, co zrobiła, bez przeklęcia jej?»

«To znaczyłoby, że jej nie wybaczyłeś. Przebaczenie nie jest aktem otwarcia jej drzwi domu, lecz otwarcia jej serca. Bądź dobry, mężu. Cóż zatem, czy cierpliwości, którą mamy dla rozkapryszonego byczka, nie mielibyśmy okazać własnemu dziecku?»

Jakaś niewiasta pyta Go, czy dobrze zrobi poślubiając swego szwagra, aby zapewnić ojca swym osieroconym [dzieciom].

«Czy jesteś pewna, że on będzie prawdziwym ojcem?»

«Tak, Nauczycielu. Mam trzech chłopców. Trzeba mężczyzny, aby nimi pokierować.»

«Uczyń to zatem i bądź dla niego małżonką wierną, taką jaką byłaś dla pierwszego męża.»

Trzecia [osoba] pyta Go, czy uczyni dobrze czy też źle, jeśli przyjmie zaproszenie udania się do Antiochii.

«Mężu, dlaczego chcesz się tam udać?»

«Dlatego, że tu nie mam środków do życia ani dla mnie, ani dla moich licznych dzieci. Poznałem poganina, który chce mnie zatrudnić, bo widział, że jestem zdatny do pracy, i dałby także pracę moim synom. Ale nie chciałbym... ta obawa może Ci się wydać dziwna u Samarytanina, lecz mam ją: nie chciałbym stracić wiary. Bo ten człowiek, rozumiesz, to poganin!»

«Cóż z tego? Nic nas nie zaraża, jeśli nie chcemy być zarażeni. Idź więc do Antiochii i bądź [wierny] Bogu Prawdziwemu. On tobą pokieruje i będziesz nawet dobroczyńcą dla swego pana, który pozna Boga poprzez twą prawość.»

Potem Jezus zwraca się do wszystkich ludzi.

«Słuchałem wielu z was i we wszystkich odkryłem tajemny ból, troskę, z jakiej nawet wy sami nie zdajecie sobie sprawy, a która jednak płacze w waszych sercach. To już od wieków ona się gromadzi i ani racje, które wyrażacie, ani obelgi, jakie do was są kierowane, nie mogą sprawić, by troska ta znikła. Wręcz przeciwnie, ona w was twardnieje i ciąży coraz bardziej jak śnieg, zamieniający się w lód.

Ja nie jestem wami ani nie jestem jednym z tych, którzy was oskarżają. Jestem Sprawiedliwością i Mądrością. Dla rozstrzygnięcia waszego przypadku jeszcze raz cytuję wam Ezechiela. On mówi w sposób proroczy o Samarii i Jerozolimie, że są córkami jednego łona, i nazywa je Ohola i Oholiba. Pierwsza, Ohola, popadła w bałwochwalstwo jako pierwsza, gdyż była już pozbawiona duchowej pomocy płynącej z więzi z Ojcem Niebieskim. Jedność z Bogiem jest zawsze zbawieniem. Ohola zamieniła prawdziwe bogactwo, prawdziwą moc, prawdziwą mądrość na liche bogactwo, siłę i mądrość kogoś, kto był jeszcze bardziej niż ona oddalony od Boga. Została przez niego zwiedziona w takim stopniu, że stała się niewolnicą życia takiego, jakie prowadził ten, kto ją zwiódł. Chcąc być silniejsza, stała się słaba. Pragnąc wyniesienia, jeszcze bardziej upadła. Z powodu nierozwagi, stała się szalona. Gdy ktoś z braku rozwagi zaraził się chorobą, bardzo trudno mu wyzdrowieć.

Powiecie: “Zostaliśmy poniżeni? Nie. My byliśmy wielcy.” Wielcy, tak, ale jak? Za jaką cenę? Wiecie to. Ileż to niewiast zdobywa bogactwo za przerażającą cenę swej czci! Nabywają rzecz nietrwałą. Tracą coś, co trwałoby bez końca: swe dobre imię.

Oholiba widząc, że szaleństwo Oholi przyniosło jej bogactwo, chciała ją naśladować i stała się szalona bardziej niż Ohola, obarczając się [przez to] podwójną winą. Prawdziwy Bóg był bowiem z nią i nie powinna była nigdy podeptać mocy, jaką czerpała z tego związku. I surowa, straszna kara przyszła i jeszcze większa przyjdzie na Oholibę podwójnie szaloną i cudzołożną. Bóg odwróci się od niej. Już to czyni, by skierować się ku tym, którzy nie są z Judy. I nie będzie można oskarżać Boga o niesprawiedliwość, bowiem On się nie narzuca. Do wszystkich otwiera ramiona, zaprasza wszystkich, lecz jeśli ktoś mówi Mu: “odejdź”, odchodzi. Idzie szukać miłości i zaprosić do niej innych, aż znajdzie kogoś, kto Mu powie: “Idę”.

Zatem mówię wam: możecie otrzymać ulgę w udręce, którą musieliście odczuwać, rozmyślając o tych sprawach.

Oholo, ocknij się! Bóg cię wzywa.

Mądrość człowieka polega na nawróceniu się. Mądrość ducha to miłość do Boga Prawdziwego i Jego Prawdy. Nie patrzcie ani na Oholibę, ani na Fenicję, ani na Egipt, ani na Grecję. Patrzcie na Boga. To Ojczyzna wszelkiego prawego ducha: Niebo. Nie ma wielu praw, lecz jedno jedyne: prawo Boże. Dzięki niemu ma się Życie. Nie mówcie: “Grzeszymy”, lecz powiedzcie: “Nie chcemy więcej grzeszyć.” Dowodem na to, że Bóg jeszcze was kocha, jest to, iż wysłał wam Swoje Słowo, aby wam powiedziało: “Chodźcie”. Pójdźcie, mówię wam. Czy jesteście znieważani i wypędzani? A przez kogo? Przez ludzi wam podobnych. Jednak Bóg jest większy od nich i mówi wam: “Przyjdźcie”. Nadejdzie dzień, w którym będziecie się cieszyć, że nie byliście w Świątyni... Umysłem ucieszycie się z tego. Lecz bardziej rozraduje się duch, bowiem na rozproszonych w Samarii, którzy mają prawe serca, zstąpi przebaczenie Boże. Przygotujcie się na nie. Przyjdźcie do Zbawcy wszystkich, o synowie Boga, którzy zgubiliście drogę.»

«Przynajmniej kilku z nas by przyszło, ale to ci z drugiej strony nie chcą nas [przyjąć].»

«Wraz z kapłanem i prorokiem mówię wam jeszcze: “Wezmę drewno Józefa, które jest w rękach Efraima ze szczepami Izraela, które są z nim sprzymierzone i połączę je z drzewem Judy i uczynię z nich jedno drzewo...” Tak. Nie do Świątyni. Przyjdźcie do Mnie. Ja was nie odrzucam. Ja jestem tym, którego nazywają Królem panującym nad wszystkimi. Jestem Królem nad królami. Ja was wszystkich oczyszczę, o ludy pragnące oczyszczenia. Ja was zgromadzę, o stada pozbawione pasterza lub mające za pasterzy bałwochwalców. Ja bowiem jestem Dobrym Pasterzem. Ja dam wam jedyną arkę i umieszczę ją pośrodku Moich wiernych. Ta arka stanie się źródłem życia, chlebem życia, stanie się światłem i będzie zbawieniem, ochroną, mądrością. Będzie wszystkim, ponieważ będzie Żyjącym danym na pokarm śmiertelnym, aby ich ożywić. Będzie Bogiem, który się udziela przez Swoją świętość, aby uświęcać. Tym Ja jestem i będę. Czas nienawiści, niezrozumienia, lęku minął. Pójdź, ludu Izraela! Ludu odłączony! Ludu zasmucony! Ludu oddalony! Ludu drogi, tak bardzo drogi, nieskończenie drogi, bo chory, bo osłabiony, bo wykrwawiony z powodu strzały, która otwarła żyły duszy i sprawiła, że uciekł dający życie związek z twoim Bogiem. Pójdź! Przyjdź na łono, które cię zrodziło. Przyjdź na pierś, która daje ci życie. Tam jest dla ciebie słodycz i ciepło. Zawsze. Pójdź! Przyjdź do Życia i do Zbawienia.»


   

Przekład: "Vox Domini"